„Jezus” natchnął prokuratora, proces trwa 5 lat

Jarosław KrólakJarosław Królak
opublikowano: 2012-03-16 00:00

Pomówienie przestępcy wystarczyło, by raper „Żurom” stracił wszystko: wolność, ukochaną kobietę i dochodowy biznes

W najbliższą niedzielę w Telewizji Polsat kolejny odcinek powstającego przy współpracy z „PB” programu „Państwo w państwie”, piętnującego niszczenie ludzi i firm przez urzędników.

Przedstawimy kolejny przypadek kompromitacji instytucji tzw. świadka koronnego, cynicznie wykorzystywanej przez prokuraturę do ścigania i oskarżania niewinnych ludzi.

Warszawski raper Andrzej Żuromski, pseudonim „Żurom”, trafił do aresztu, bo został pomówiony o sprzedaż narkotyków kieleckiemu handlarzowi znanemu jako „Jezus”. Ten zeznał, że przez pośrednika kupił od niejakiego „Żuroma” 13 kg narkotyków. Równocześnie przyznał, że „Żuroma” nie zna, nigdy nie widział i nie pamięta okoliczności zakupu środków odurzających. To jedno mało wiarygodne zeznanie, niepoparte żadnym innym dowodem, wystarczyło prokuraturze do oskarżenia muzyka o handel narkotykami na dużą skalę i zamknięcia za kratami. Przesiedział ponad 7 miesięcy. Nie widać końca trwającego piąty rok jego procesu sądowego.

— W Polsce bez jakichkolwiek dowodów każdy może iść za kraty i zostać oskarżonym o cokolwiek. Zostałem bez domu, bez ukochanej kobiety, bez firmy, bez grosza przy duszy. Mam natomiast poczucie wielkiej krzywdy wyrządzonej mi przez tzw. wymiar sprawiedliwości. Jednak nie poddaję się, walczę dalej — mówi Andrzej Żuromski.

Słowo bandyty

5 kwietnia 2007 r. raper przyszedł do warszawskiego biura swojej firmy fonograficznej Terror Muzik. Groźnie brzmiąca nazwa, ale „Żurom” jest przedstawicielem tzw. gangsta rapu i śpiewa piosenki w konwencji brutalnego świata ulicy. Rapuje o przemocy, beznadziei, przestępczości, wszechobecnych używkach, walce o przetrwanie. Wydaje swoją muzykę oraz innych wykonawców gatunku hip-hop, organizuje koncerty. Wyrobił sobie markę w branży.

— Udało mi się rozkręcić biznes. Firma szybko się rozwijała. Miałem ogromną satysfakcję, bo z powodzeniem robiłem to, co lubiłem i na czym się znałem — mówi Andrzej Żuromski.

Tego kwietniowego dnia nigdy nie zapomni.

— Do mojej firmy wpadło kilku funkcjonariuszy CBŚ. Przeszukali biuro oraz mieszkanie. Skuli mnie i zawieźli do Kielc. Tam dowiedziałem się, że jestem groźnym przestępcą i handluję narkotykami. Zamknęli mnie w areszcie. 14 dni wcześniej urodził mi się syn — opowiada raper.

Kieleccy policjanci rozpracowywali narkotykową bandę „Jezusa”. Gangster poszedł na współpracę i wsypał kumpli. Dostał status tzw. małego świadka koronnego. Nadzwyczajnie złagodzono mu karę, ale poszedł do więzienia. Zarzuty usłyszało kilkadziesiąt osób. Opisując swoją przestępczą działalność, „Jezus” obciążył też „Żuroma”, który miał mu dostarczać narkotyki do Kielc przez pośrednika. Żadnych konkretów, miejsc, dat...

— Prokuratura na siłę chce doprowadzić do skazania. Nigdy nie skonfrontowała mnie z tym „Jezusem”, którego na oczy nie widziałem i nie znam. Prokuratura nie ma nawet zeznań tego rzekomego pośrednika. Zostałem wmanewrowany i zaszczuty przez śledczych. Cierpi cała moja rodzina. Gdy mnie zamknięto, moja kobieta została sama z dwójką naszych malutkich dzieci — opowiada Żuromski.

Prokuratura uwierzyła „Jezusowi” na słowo. Uznała, że szczerze opisał przestępstwa, w których brał udział, „nie umniejszając w nich swojej roli”. A skoro tak, to prawdziwe muszą być też jego rewelacje na temat „Żuroma”. Sprawa rapera została jednak wydzielona do osobnego postępowania.

— Brnęli w moją sprawę, by nie stracić „Jezusa” jako wygodnego świadka koronnego — uważa muzyk.

Sądowa karuzela

Niestety, tak samo bezrefleksyjnie do zeznań „Jezusa” podeszli niektórzy sędziowie. W grudniu 2008 r. kielecki Sąd Okręgowy skazał Andrzeja Żuromskiego na 5 lat pozbawienia wolności. Raper się odwołał. Sprawa trafiła do Sądu Apelacyjnego w Krakowie. Ten uchylił wyrok i przekazał sprawę do ponownego rozpoznania. Nakazał sądowi niższej instancji wzięcie pod uwagę także dowodów korzystnych dla „Żuroma” lub jego uniewinnienie. Kielecki Sąd Rejonowy wydał salomonowy wyrok: uznał winę rapera, ale obniżył mu karę więzienia do 3 lat. Kolejne odwołanie. W lutym tego roku kielecki Sąd Okręgowy uchylił wyrok i znowu kierował sprawę do ponownego rozpoznania.

— To jakieś błędne koło. Już prawie 5 lat ciągnie się proces i nie ma prawomocnego wyroku. A ja? Jestem bankrutem. Moja firma padła, bank wypowiedział kredyt i straciłem mieszkanie. Żeby wyjść z aresztu, musiałem wpłacić 70 tys. zł kaucji. Zapożyczyłem się, gdzie mogłem. Tego wszystkiego nie wytrzymała moja partnerka życiowa i matka naszych dzieci. Jakiś czas temu odeszła ode mnie. Straciłem najbliższą rodzinę. Nigdy się nie poddam, bo jestem niewinny — zapewnia „Żurom”.

Nie został całkiem sam. Pomaga mu Helsińska Fundacja Praw Człowieka. On też nie czeka z założonymi rękami. Rozkręcił społeczną akcję „Stop pomówieniom”. Przyłączyło się do niej już 6 tys. osób. A „Jezus”? Stracił status świadka koronnego. Został złapany podczas włamania do hurtowni spożywczej. Jednak prokuratura nie widzi swoich błędów.

— Jestem przekonany, że materiał, który w tej sprawie zgromadziliśmy, pozwoli na wydanie wyroku skazującego — uważa Sławomir Mielniczuk z Prokuratury Okręgowej w Kielcach.

Zgłoś swój problem

Masz kłopoty z państwowym lub samorządowym urzędem czy instytucją? Czujesz, że jesteś krzywdzony, prokuratura bezpodstawnie Cię oskarża, Twój biznes jest niszczony, a urzędnicy nie dają Ci żyć? Zgłoś się do nas. Zajmiemy się najbardziej kontrowersyjnymi przypadkami. Będziemy je opisywać w „PB” i przedstawiać w Polsacie w programie „Państwo w państwie”. Nie ograniczymy się do jednorazowego nagłośnienia sprawy. Będziemy ją monitorować, naciskać urzędników, polityków i rząd. Nie zostawimy Cię samego. Pisz na adresy: [email protected] oraz [email protected].

„Państwo w państwie”

Program tworzony przez redakcje Polsat News oraz „Pulsu Biznesu” jako jedyny w Polsce piętnuje przypadki nadużywania prawa oraz korupcji i nepotyzmu w relacjach państwo-przedsiębiorca. Scenariusz każdego z programów osnuty jest wokół szczególnie jaskrawego przypadku samowoli urzędniczej, której skutkiem jest bankructwo przedsiębiorstwa, przedsiębiorcy oraz utrata pracy przez pracowników. Dziennikarze ścigają takie przypadki, piętnują nieuczciwych urzędników i upominają się o sprawiedliwość.

Ideą przewodnią programu jest walka z powszechnym w klasie urzędniczej przekonaniem, że wszyscy prowadzący działalność gospodarczą to potencjalni przestępcy

Harmonogram

W każdy piątek w „Pulsie Biznesu” — opis przypadku przedsiębiorcy pokrzywdzonego przez urzędników

W każdą niedzielę o 19.30 — start programu w głównym Polsacie, o godz. 20 — kontynuacja w Polsat News

W każdy poniedziałek — relacja z programu na stronie głównej pb.pl, stronie dedykowanej programowi pwp.pb.pl oraz w kanale wideo na stronie wideo.pb.pl.

W każdy wtorek — relacja z programu na łamach „Pulsu Biznesu” wraz z zapowiedzią tematu kolejnego programu.