Kadry integrują się w grotach i pod słońcem

Karol wieczore, Tadeusz Markiewicz
opublikowano: 1998-10-09 00:00

Kadry integrują się w grotach i pod słońcem

JASKINIOWCY: W Philip Morris zapalonymi grotołazami są pracownicy działu sprzedaży i dystrybucji — Ewa Bukowska, Jarek Szamborski i Piotr Bereś. fot. Arc

Pracują biurko w biurko po dziesięć godzin dziennie. Mimo to mają jeszcze chęć po godzinach razem gdzieś wyskoczyć. Wspólnie spędzone wieczory, weekendy wiążą ich ze sobą i z firmą. Tak kształtuje się dobre samopoczucie pracowników —ważny instrument polityki kadrowej.

IBM Polska nieopodal swojej siedziby wynajmuje halę sportową, gdzie po godzinach wymęczona kadra gra w koszykówkę i pręży mięśnie w siłowni.

— Mamy się czym pochwalić. W koszykarskiej Lidze Biznesu nasza reprezentacja odnosi spore sukcesy — stwierdza z dumą Agnieszka Dziedzic z IBM Polska.

Dużą popularnością cieszy się również żeglarstwo, jazda na rowerze oraz windsurfing. Natomiast pozasportowe zajęcia w węższym gronie mają miejsce najczęściej przy kufelku piwa w modnych pubach i dyskotekach. Mniejsze grupki smakoszy są również bywalcami ekskluzywnych warszawskich restauracji.

Więcej ekstremy

W Philip Morris jest inaczej. Pracownicy wykazują duże zainteresowanie mniej konwencjonalnymi formami spędzania wolnego czasu (jest tu np. grupa zapalonych grotołazów), a także podróżami do ciepłych krajów.

— Czasem w przypadkowej rozmowie na korytarzu dowiadujemy się, że ktoś z innego działu ma podobne pasje. Coś zaiskrzy. Zwołuje się kilka osób o podobnych zamiłowaniach i można zorganizować wspólny wypad na weekend czy wakacje — komentuje Katarzyna Borucka z Philip Morris.

Klimat cię zatrzyma

Piotr Ciszek, prezes Oskar Pro, jest przekonany, że utrzymanie pracownika w firmie zależy w dużej mierze od panującej w niej atmosfery. To nie tylko kwestia możliwych do zarobienia pieniędzy.

— Co jakiś czas dowiaduję się, że któryś z moich podwładnych dostał propozycję od konkurencji. Mimo iż w grę wchodziły większe zarobki, zrezygnował z niej. Wydaje mi się, że w dużej mierze zawdzięczam to zgraniu zespołu, który w ciągu godziny potrafi podjąć decyzję o wspólnym wyjeździe na weekend. Dlatego zimą w biurze trzymamy stale narty, nasłuchując wieści o opadach śniegu, a latem worki żeglarskie, myśląc o wietrze —śmieje się Piotr Ciszek.