Stefan Kawalec: Gdy przyjdą lepsze czasy, budżet
powinien mieć nadwyżkę
Ujawnijmy dług wobec przyszłych emerytów i nakłońmy do tego resztę UE — proponuje były wiceminister finansów.
Ekonomiści ostrzegają, że polski dług publiczny katastrofalnie narasta i niebawem może przebić barierę 55 proc. PKB. Stefan Kawalec, prezes firmy doradczej Capital Strategy, współtwórca planu Balcerowicza i w latach 1991-94 wiceminister finansów, uspokaja: dramatu jeszcze nie ma.
— Ale będzie, jeśli rządzący będą unikali konsekwentnych działań racjonalizujących finanse publiczne — ostrzega były wiceminister.
Radzi trzymać wydatki w ryzach, by w okresie dekoniunktury deficyt nie przekraczał unijnego progu 3 proc., a w fazie szybkiego wzrostu gospodarczego budżet był zrównoważony lub nawet miał nadwyżkę. Tymczasem przy wysokim wzroście politycy popuszczali pasa. Teraz przedstawiciele rządu i niektórzy ekonomiści rozważają sposoby zmiany lub obejścia silnych barier, jakimi są konstytucyjny limit państwowego długu publicznego równy 60 proc. PKB oraz zapisane w ustawie o finansach publicznych progi ostrzegawcze na poziomie 50 proc. i 55 proc.
Wnioski z Belki
— Minister finansów twierdzi, że dziś w naprawie finansów państwa przeszkadza prezydent, a wiemy, że racjonalizację utrudnia również koalicjant, sprzeciwiający się np. włączeniu rolników do powszechnego systemu ubezpieczeniowego i podatkowego — mówi Stefan Kawalec.
Jacek Rostowski, minister finansów, szykuje za to lekarstwo na przyszłość — tzw. regułę wydatkową, która ma narzucić na rządy dyscyplinę wydatków. Słowem: nakłada kaganiec... przyszłym ministrom finansów. Stefan Kawalec jest zwolennikiem reguły wydatkowej, ale uważa, że powinna ona uzupełnić, a nie zastąpić progi zadłużenia. Rozważanie rozmontowania silnej (bo konstytucyjnej) bariery i obiecywania w zamian bariery słabszej to — jego zdaniem — nieporozumienie.
— Przypominam, że tzw. reguła Belki [wydatki budżetu miały rosnąć nie więcej niż o 1 proc. powyżej inflacji — red.] poszła w niepamięć zaraz po tym, jak wicepremier i minister finansów Marek Belka odszedł w 2002 r. z rządu Leszka Millera. Przyszłe rządy również znajdą wiele uzasadnionych argumentów, aby obchodzić bariery wzrostu wydatków i długu publicznego — ostrzega Stefan Kawalec.
Ratingi docenią jawność
Bardzo podoba mu się pomysł zgłoszony przez trójkę ekonomistów zasłużonych dla reform finansów publicznych: prof. Marka Górę, byłą wiceminister pracy Agnieszkę Chłoń-Domińczak i dra Macieja Bukowskiego. Proponują oni wprowadzenie obowiązku corocznego podawania wartości trzech rodzajów długu publicznego: finansowego (najbliższego dzisiejszej definicji państwowego długu publicznego), całkowitego (obejmującego dodatkowo zobowiązania wynikające z zapłaconych składek i uprawnień nabytych przez przyszłych emerytów) oraz długu nieemerytalnego (dług finansowy minus obligacje skarbowe w portfelach OFE).
Krytycy tak szerokiego ujawnienia zobowiązań państwa ostrzegają, że to może pogorszyć nastawienie rynków finansowych do Polski. Stefan Kawalec uspokaja.
— Jestem przekonany, że jeśli będziemy systematycznie i profesjonalnie wyliczać oraz podawać wartości tych trzech kategorii długu, to wkrótce agencje ratingowe zaczną podawać w raportach o innych krajach szacunki ich całkowitego długu publicznego. W rezultacie Komisja Europejska i Eurostat będą musiały przyznać, że każda z tych kategorii długu powinna być uwzględniana w ocenie stabilności finansów państwa — mówi Stefan Kawalec.
Oznaczać to będzie, że uznały korzyści, jakie stabilności polskich finansów publicznych przyniosła reforma emerytalna. Na razie wydają się ich nie dostrzegać, bo stosują jedną, niekorzystną dla Polski, kategorię długu publicznego.
Potrzebny aktuariusz
Stefan Kawalec proponuje, by dla wiarygodnego wyliczania "długu całkowitego" utworzyć urząd aktuariusza krajowego (w ubezpieczeniach aktuariusz wycenia wartość zobowiązań wobec ubezpieczonych). Miałby on prognozować zmiany demograficzne i przygotowywać szacunki przyszłych wydatków z ubezpieczeń społecznych.
Jeśli te wszystkie warunki się spełni, to — jego zdaniem — nie tylko ziści się marzenie ministra Rostowskiego, by Polska była europejskim liderem w zmaganiach z długiem publicznym, ale także powstaną warunki do nadrabiania zaległości w rozwoju gospodarczym wobec bogatych krajów Zachodu.
Krzysztof Adam Kowalczyk