Kaliska fabryka wódek odkurza stare butelki

Michalina SzczepańskaMichalina Szczepańska
opublikowano: 2012-05-25 00:00

Dzięki reaktywacji znanych niegdyś marek AWW Fabryka Wódek i Nalewek chce zdobyć 3 proc. rynku wartego 9,6 mld zł

Kaliska AWW Fabryka Wódek i Nalewek PHP Wiesław Wawrzyniak (AWW) miała od lat pola uprawne, gorzelnie i zakład rektyfikacji. Dokupiła kilkanaście znaków towarowych od upadłych Polmosów w Sieradzu i Łodzi, odrestaurowała pierwsze marki i wkroczyła na półki z Alaską, Jarzębiakiem i Żołądkówką. Wkrótce dołączy do nich Ratafia.

— W tym roku zamierzamy sprzedać 17-18 mln butelek w różnych pojemnościach. Bardzo mocno stawiamy na Alaskę, która zdobyła już około 0,5 proc. rynku alkoholi mocnych, a sprzedajemy jej w sklepach miesięcznie około 80 tys. litrów. Swoje miejsce na półkach ma też Jarzębiak, bardzo popularny w latach 60. i 70. wśród kobiet. Dynamika sprzedaży sięga 25-28 proc. (m/m) — wylicza Grzegorz Waśniewski, dyrektor AWW, dawniej dyrektor generalny Sobieskiego.

Firma jest też obecna w segmencie ekonomicznym z marką Eskimo i produkuje wódkę Staromiejską jako markę własną sieci Żabka. Efekt w postaci 100 mln zł przychodów ze sprzedaży ma być widoczny w tym roku. O zyskach Grzegorz Waśniewski nie chce mówić. — Do biznesu nie dokładamy — kwituje dyrektor AWW.

We własnej sieci

Na 2012 r. fabryka zaplanowała budowę silnej dystrybucji. Na razie jej alkohole można znaleźć głównie w kanale tradycyjnym — sklepach alkoholowych i osiedlowych.

— Trafiliśmy również do Auchan i negocjujemy z kolejnymi sieciami handlowymi — mówi Grzegorz Waśniewski. Przyszłość wódek AWW — mimo spadków na rynku alkoholi mocnych (patrz obok) — jawi się, zdaniem dyrektora kaliskiej fabryki, w jasnych, a nawet wojennych barwach.

— Na rynku wódek jest wielka „czwórka”, która traci udziały, bo rynek jest w regresie. Jednocześnie jest miejsce na półkach, bo klient szuka też nowości. Z naszymi obecnymi markami mamy około 1 proc. udziałów. Wzrosną one do 2-3 proc. nie później niż w 2014 r.

Na początku za zagrożenie uważaliśmy to, że klient może nie zaakceptować odrestaurowanej marki, ale teraz widzimy, że ją polubił, więc przed nami same szanse. Trudne czasy sprawiają,że konsument ma mniejszy „fundusz swobodnej decyzji”, ale jestem przekonany , że umiarkowana cena i wysoka jakość pozwolą nam pozyskać nowych klientów — opowiada Grzegorz Waśniewski.

Trunek dla kibica

— Z punktu widzenia twórczej, konstruktywnej konkurencji zawsze to dobrze, że pojawia się kolejny producent, bo zmusza do większej aktywności. Jednak na tym rynku duzi mają łatwiej. Niewielki spadek sprzedaży na polskim rynku wódki to nie jest jeszcze trend — obserwujemy go zaledwie drugi rok z rzędu. Liczymy, że 2012 r. będzie znacznie lepszy dzięki EURO 2012, które dodatkowo wypromuje polską wódkęna świecie — mówi Andrzej Szumowski, prezes stowarzyszenia Polska Wódka.

Nie z samej wódki AWW chce jednak żyć.

— O ile globalnie wódka jest w regresie, o tyle wzrostowy jest segment whisky. Nie jesteśmy w stanie jej wyprodukować, ale możemy importować. Szczegółów na razie nie ujawniamy — zapowiada Grzegorz Waśniewski.

Rosnący rynek przyciąga więcej chętnych. Do produkcji whisky przymierza się też m.in. Browar Ciechan. Jego właściciel Marek Jakubiak mierzy w wysoką półkę. Każda z 2 tys. produkowanych rocznie butelek, opatrzonych certyfikatem, ma kosztować kilkaset złotych.

OKIEM EKSPERTA

Trzeba znaleźć niszę

LESZEK WIWAŁA

prezes Związku Pracodawców Polski Przemysł Spirytusowy

W ciągu ostatnich trzech lat rynek alkoholi mocnych skurczył się o około 9 proc. Z jednej strony, ludzie odchodzą od spożywania mocnych trunków, a spółki poszerzają portfolio o słabsze produkty.

Z drugiej — intensywnie rośnie sprzedaż whisky (o ponad 30 proc. w 2011 r/r), coraz większą popularnością cieszą się też likiery i inne produkty wcześniej uznawane za niszowe. O tym, że ten rynek pełen jest sprzeczności, świadczy fakt, że mimo spadków na rynku wódki widzimy też powracający zwyczaj spożywania jej np. razem z flaczkami. Z rynku zniknęło siedmiu państwowych producentów — Polmosów.

Ostatni z nich w listopadzie 2011 r., a wyniki finansowe największych graczy nie są zbyt dobre. Częściowo jest to efekt zwiększającej się roli dyskontów, które — sprzedając tanio — tną marże producentom. Jednocześnie utrzymuje się wysoka cena surowca, a rolnicy już alarmują, że tegoroczne żniwa nie będą obfite. Jest to więc obecnie trudny biznes, na którym jednak można zarabiać, jeśli znajdzie się niszę.