Zarobki w bankowości w 2013 r. wzrosły rok do roku o 300 zł –obliczyła firma Sedlak&Sedlak. Dla porównania uposażenie szefa Pekao, Luigiego Lovaglio, też wzrosło w tym czasie o 300 z tym, że tysięcy złotych. Najlepiej wynagradzany bankier w Polsce zarobił łącznie z premiami wypłaconymi za lata poprzednie, prawie 4,5 mln zł. Podstawowej pensji pobrał 3,4 mln zł. To 108 razy więcej niż przeciętne roczne uposażenie kasjera. Niezły pożywka dla mitu „od kasjera do menedżera”.

Kto jednak będzie uparcie piął się po szczeblach kariery to już dochodząc do poziomu doradcy klienta indywidualnego może liczyć na wzrost wynagrodzenia do 3,4 tys. zł. Lepiej powodzi się sprzedawcom – co drugi specjalista w tej materii zarabiał powyżej 4,5 tys. zł, a doradca klienta biznesowego miał pensum rzędu 4,9 tys. zł. Dochodząc do poziomu szefa oddziału można już liczyć na miesięczne pobory w wysokości 5,5 tys. zł. Awans na dyrektora w banku podwoi uposażenie bankowca.
Przez lata praca w banku uważana była za zajęcie dobrze płatne, pewne i perspektywiczne. Tak było na całym świecie, dopiero kryzys przewartościował te wyobrażenia. W Polsce bankowcy niespecjalnie go odczuli. Kiedy na Zachodzie pracownicy banków masowo tracili pracę u nas zatrudnienie biło rekordy liczebności. W 2011 r., kiedy w londyńskim City hulał już wiatr w pustych biurach, branża zatrudniała ponad 180 tys. ludzi – najwięcej w historii. Według danych KNF, na koniec stycznia w bankach pracowało już 174 tys. osób. Wszystko wskazuje na to, że liczba pracowników w branży będzie systematycznie zmniejszać wraz z kurczeniem się sieci oddziałów, co związane jest z przechodzeniem klientów na bankowanie za pomocą komórki. Tydzień temu Royal Bank of Scotland zapowiedział zamknięcie 44 placówek tłumacząc to spadkiem ruchu w sieci aż o 30 proc. w ostatnich latach. W styczniu inny brytyjski gigant – Barclays ogłosił zwolnienia 1700 pracowników w oddziałach również ze względu na rozwój bankowości mobilnej.
W Polsce nie słychać już co prawda, że musimy rozwijać sieć bankową, gdyż odstajemy od średniej europejskiej pod względem liczby placówek na 1 mln mieszkańców, ale też nikt nie mówi, że musimy do tego poziomu zmierzać. Nieoficjalnie bankowcy coraz częściej przyznają, że prędzej czy później, trendy coraz mocniej rysujące się na Zachodzie pojawią się również u nas. Oficjalnie tylko Citi Handlowy powiedział, że klienci coraz rzadziej do placówek zaglądają i wyciął jedną trzecią sieci.
Zapraszam do czytania bloga Obiektywnieofinansach.com oraz do wejścia na fejsbukowy profil bloga facebook/twarogofinansach
Wkrótce w „Pulsie Biznesu” opublikujemy po raz kolejny wyniki badań „Jakość na Bank” realizowanych przez TNS Polska. W ubiegłym roku sami ankieterzy zauważyli, że oddziały bankowe świecą pustkami, że nie ma w nich ruchu i pracownicy często się nudzą. Zobaczymy jakie spostrzeżenia wyniosą z tegorocznych badań.