Żądania płacowe, zgłoszone niedawno przez sześciu z dziewięciu członków Rady Polityki Pieniężnej, nie tylko wzburzyły, ale i podzieliły nasze społeczeństwo. Jedni są zdania, iż wyrównania niedoszacowanych poborów domagają się przeciwnicy ekipy premiera Millera, którzy doszli do wniosku, że dla Buzka mogli pracować za półdarmo, ale lewicy zniżki udzielać nie będą. Inni zaś uważają, że zbuntowani członkowie RPP to zwolennicy obecnego rządu, którzy prowokując społeczne wzburzenie, chcą ułatwić premierowi zapowiadane ograniczenie wpływu Rady na politykę ekonomiczną państwa.
Stare porzekadło głosi, że kiedy nie wiadomo, o co chodzi, to chodzi o pieniądze. Gorzej jednak, kiedy od początku wiadomo, że chodzi o pieniądze, bo wtedy to już naprawdę nie wiadomo, o co chodzi.
