Kierowcy pożegnali kryzys

Katarzyna KapczyńskaKatarzyna Kapczyńska
opublikowano: 2013-08-13 00:00

Tłok na autostradach to znak, że nasza gospodarka kręci się coraz szybciej

Transport to jeden z czułych barometrów gospodarki. Firmy przewozowe zawsze jako pierwsze dostrzegają gospodarcze ożywienie lub symptomy kryzysu. Jeżeli firmy transportują coraz więcej produktów, to znak, że rośnie na nie popyt i w gospodarce nadchodzi prosperity, jeżeli przewozy maleją — będzie kryzys. Szczęśliwe natężenie ruchu na autostradach wskazuje na ożywienie w naszej gospodarce.

W lipcu ruch na szybkich trasach był rekordowo duży. Na przykład na autostradzie A1 Gdańsk — Toruń w lipcu pojawiło się aż 1,5 mln kierowców. „Średnie dobowe natężenie ruchu w lipcu 2013 r. wyniosło 50 tys. pojazdów, czyli o ponad 17 proc. więcej niż przed rokiem” — napisali w swoim raporcie przedstawiciele spółki Gdańsk Transport Company (GTC), która jest koncesjonariuszem odcinka A1. Od stycznia do lipca wzrost był 10-procentowy.

— A wszystko to w okresie, o którym eksperci mówią, że mamy dno kryzysu — podkreśla Aleksander Kozłowski, reprezentujący GTC.

Handel rozkwita

Autostradowi koncesjonariusze są przekonani, że poprawa koniunktury gospodarczej to jeden z powodów wzmożonego ruchu.

— Obserwujemy wzrost wymiany handlowej zarówno z naszymi sąsiadami zachodnimi, jak i wschodnimi, co wpłynęło korzystnie na rozwój transportu — podkreśla Zofia Kwiatkowska, rzecznik Autostrady Wielkopolskiej, koncesjonariusza A2 Konin — Świecko. Szacuje średni wzrost natężenia ruchu na 10 proc. Odcinkiem Konin — Nowy Tomyśl w lipcu 2012 r. przejechało 1,76 mln kierowców, a w lipcu tego roku 1,91 mln użytkowników.

Ze zbudowanego nieco ponad rok temu odcinka Nowy Tomyśl — Świecko skorzystało 1,78 mln kierowców, a w lipcu ubiegłego roku przejechało nim 1,49 mln samochodów. Przyczyną wzrostu, oprócz lepszej koniunktury, jest także uszczelnienie systemu poboru opłat oraz zbudowanie przez państwową, drogową dyrekcję odcinka z Warszawy do Łodzi, dzięki czemu kierowcy mogą autostradą dojechać ze stolicy do granicy z Niemcami. 12-procentowy wzrost natężenia ruchu widać też na trasie Kraków — Katowice zarządzanej przez Stalexport Autostradę Małopolską (SAM). — W lipcu tego roku średnie dobowe natężenie ruchu na A4 Katowice — Kraków wyniosło 37 tys. pojazdów, natomiast w analogicznym okresie ubiegłego roku z koncesyjnego odcinka skorzystało średnio 33 tys. kierowców — szacuje Rafał Czechowski, rzecznik SAM.

Więcej pieniędzy

Dobowego natężenia ruchu nie mierzy natomiast Kapsch, zarządzający systemem viaToll, czyli elektronicznym mytem obowiązującym na części państwowych dróg. Jednak po wpływach z opłat i liczbie zarejestrowanych użytkowników widać spory wzrost. W lipcu 2012 r. viaToll zainkasował 72,38 mln zł, a w lipcu 2013 r. prawie 93 mln zł. Liczba użytkowników wzrosła w tym czasie z 619 tys. do 717 tys. aut.

— Wpływ na wzrost tych wartości ma zwiększająca się sieć dróg płatnych w Polsce oraz pierwsze symptomy ożywienia, które właśnie obserwujemy — zauważa Andrzej Mirowski z biura prasowego viaToll. Jego opinię podzielają przewoźnicy. Andrzej Szymański, właściciel firmy Dartom, zapewnia, że już od maja powoli rośnie przewóz towarów, i podkreśla, że według zapewnień firm korzystających z usług przewozowych, po wakacjach będzie rósł bardziej dynamicznie niż obecnie.

Po niebie lata coraz więcej jaskółek ożywienia

Z kryzysu wychodzi już rynek pracy i przemysł. Inwestycje i budownictwo też odbijają się w końcu od dna. Wzmożenie ruchu na autostradach to nie pierwsza oznaka rozpoczynającego się ożywienia w polskiej gospodarce. Takich pozytywnych sygnałów w ostatnich miesiącach napłynęło już przynajmniej kilka. Najważniejszy pochodzi z sektora przemysłowego — powoli nasila się tu produkcja, a nastroje wśród przedsiębiorców (mierzone wskaźnikiem HSBC PMI) poprawiły się w lipcu do najlepszego poziomu od 17 miesięcy.

Ponadto, ożywienie zaobserwowano na rynku pracy — spada dynamika przyrostu bezrobocia, a rośnie dynamika zatrudnienia. To dobra wiadomość, bo zwykle rynek pracy jako ostatni wychodził w Polsce ze spowolnienia. Tym razem jest inaczej, a to dobrze wróży przyszłej konsumpcji. Po trzecie, pojawiło się ostatnio kilka sygnałów, że być może ruszą z miejsca inwestycje. Sprzedaż cementu w końcu zaczęła rosnąć, a produkcja budowlana się stabilizuje. Przesłanek przemawiających za ożywieniem jest już tak wiele, że byłoby ogromnym zawodem, gdyby jednak dane o PKB w kolejnych kwartałach nie potwierdziły, że gospodarka przyspiesza. [JKW]