W2020 r. niestety nie uda się wynegocjować z Komisją Europejską znaczących funduszy na budowę dróg krajowych w nowej perspektywie. Realizacja kontraktów z bieżącej będzie natomiast kosztowniejsza niż pierwotnie zakładano. Dlatego też rząd i drogowa administracja zaczną szukać pieniędzy zarówno na sfinansowanie inwestycji bieżących, jak i planowanych w nowej perspektywie oraz na spłatę zobowiązań Krajowego Funduszu Drogowego, od lat finansującego budowę szybkich tras.

Rząd postanowi przyśpieszyć prace nad budową satelitarnego systemu poboru myta za przejazd ciężarówek, by zastąpić nim obecnie obowiązujący system radiowy, oraz objąć nim całą sieć dróg krajowych, także tych, na których obecnie opłat nie ma. Jednak pracującym nad nim podmiotom, czyli Instytutowi Łączności oraz Głównemu Inspektoratowi Transportu Drogowego, nie uda się porozumieć i opracować systemu nadającego się do wdrożenia, więc rychła zmiana modelu i siatki opłat za kursowanie tirów nie będzie możliwa.
Drogowcom zacznie brakować pieniędzy na utrzymanie dróg. Problemy pogłębią się z powodu podwyżek cen energii i płacy minimalnej. Dlatego też rząd zdecyduje się rozszerzyć siatkę dróg objętych mytem płaconym przez użytkowników aut osobowych. Drogowa administracja ogłosi przetarg na wybór dostawy aplikacji, dzięki którym kierowcy będą płacić za przejazdy. Na autostradowych bramownicach używanych obecnie do montowania urządzeń niezbędnych do poboru opłat za przejazd tirów zostanie także zainstalowany system pozwalający na identyfikację kierowców aut osobowych mających aplikację służącą do opłacania przejazdu. Dla tych, którzy nie zechcą jej pobrać, na każdym z odcinków, między węzłami, zbudowana zostanie jedna bramka, przy której będzie można zapłacić manualnie. Będą się przed nią tworzyć spore korki, powodując frustrację kierowców. Wielu będzie także jeździć autostradami bez aplikacji. Dlatego rząd rozważy powrót do budowy bramek.