Kino Polska zabija piksele

Karol JedlińskiKarol Jedliński
opublikowano: 2015-07-28 22:00

Operator kanałów tematycznych rusza z projektem telewizji 4K. Chce też zarabiać miliony na widzach spoza Polski.

Kino Polska TV, giełdowy operator kanałów tematycznych w Europie, współwłaściciel kanału i spółki Stopklatka (41 proc. udziałów), podejmie nowe wyzwanie na rynku telewizji. W październiku powinien ruszyć nowy kanał, nadający treści w jakości 4K. Zapewne będzie to najdroższy kanał telewizyjny nad Wisłą, tym bardziej że zamierza on utrzymywać się z pieniędzy od użytkowników i operatorów, nie emitując reklam.

— Chcemy być rentowni z tym projektem od pierwszego dnia nadawania. Szacuję, że w Europie jest około 7 mln telewizorów mogących wyświetlać obraz tej jakości. I tak jak 3D nie jest udanym eksperymentem w telewizji, tak 4K ma szansę na szeroką popularność wraz z rozwojem technologicznym. Pamiętajmy, że to my jako pierwsi w Europie uruchomiliśmy niegdyś program jakości HD — zaznacza Bogusław Kisielewski, prezes Kino Polska oraz Stopklatki. Ta jesień to dla Kino Polska istotny czas z kilku powodów. Spółka o kapitalizacji 260 mln zł wciąż szuka modelu biznesowego, pozwalającego na stały wzrost wartości i zysków. Te ostatnie, rok rocznie sięgają 15-20 mln zł.

SPI International, amerykańsko-turecki właściciel Kino Polska, nie idzie więc tylko utartymi ścieżkami, czyli wzmocnieniem marketingu i zwiększonymi wydatkami na programming. Według informacji „PB”, Kino Polska przymierza się także do walki o drugi kanał cyfrowej telewizji naziemnej. Jednego wypróbowanego partnera już ma — to Agora, wspólnik w Stopklatce.

Bogusław Kisielewski zaznacza, że sama Stopklatka rozwijasię lepiej od oczekiwań. — Żałuję, że nie możemy konsolidować jej wyników. Oczywiście, gdyby Agora chciała sprzedać pakiet w Stopklatce, jesteśmy pierwsi chętni — podkreśla Kisielewski. Obecnie, łączne udziały w czasie oglądania kilku kanałów Kino Polska (m.in. filmowego, serialowego i muzycznego oraz sportowego) sięgają 0,8 proc. Cel na najbliższe miesiące to 1 proc., głównie dzięki dalszej poprawie dystrybucji.

— Polski rynek jest bardzo konkurencyjny, dlatego inwestujemy coraz mocniej za granicą — mówi prezes telewizyjnej spółki.

Pokazuje listę kolejnych telewizji kablowo-satelitarnych z Węgier, Bułgarii, Serbii i Łotwy, w których pojawiła się oferta Filmboksu, kanału Kino Polska. Zagraniczny biznes to wciąż ledwie 30 proc. przychodów spółki. Do tego 80 proc. sprzedaży grupy pochodzi z opłat abonamentowych, 20 proc. z reklamy. Cel na najbliższe lata jest jasny: odwrócić obie te proporcje. — Docelowo ponad połowa naszych przychodów ma pochodzić spoza Polski. Testujemy też modele reklamowe m.in. w Czechach czy na Węgrzech — mówi Bogusław Kisielewski.

— Wchodzenie z kanałami z reklamami na taki rynek jak Węgry ma sens. Jest tam jeszcze na to miejsce. Jednak taki ruch wiąże się m.in. z kosztami opłat za nadawanie na teren poszczególnych krajów, choć z roku na rok wynajem transpondera na satelicie staje się coraz tańszy. Mając dystrybucję na kilku małych rynkach Europy Środkowo-Wschodniej, można próbować ściągać z każdego z nich także zyski z reklam. Wówczas efekt skali dać może całkiem niezły wynik finansowy — mówi Marcin Boroszko, prezes Atmediów, domu mediowego działającego m.in. na Węgrzech i w Czechach. [