Przez wiele miesięcy kolejarze zapewniali, że swoje problemy rozwiążą sami. Dzisiaj mówią otwarcie: nie damy rady, rządzie daj pieniądze. Andrzej Wach, prezes PKP przyznał, że bez pieniędzy publicznych nie uda się rozwiązać problemów PKP Cargo, przewoźnika towarowego, który zatrudnia około 35 tys. ludzi. W ubiegłym roku spółka miała 176 mln zł. Krzysztof Tchórzewski, poseł PiS, kolejarz z zawodu, uważa, że bez pomocy rządu spółka stoczy się w przepaść. Dofinansowania wymaga zresztą cała kolej.
- Bez pomocy publicznej potencjał przewozowy w kolei zmniejszy się o 30 proc. – mówi poseł Tchórzewski.
Podczas posiedzenia sejmowej komisji infrastruktury przedstawił dezyderat, w którym proponuje dofinansowanie kolei państwowych.
- Pomoc publiczna jest powszechnie stosowanym narzędziem w Unii Europejskiej. We Francji w ubiegłym roku odpowiednik PKP Cargo otrzymał 1,5 mld euro z budżetu, na Słowacji równowartość 600 mln zł, porównując potencjał kolei słowackich i PKP Cargo jest to rząd wielkości 1,5 mld zł – mówi Krzysztof Tchórzewski.
Właśnie o taką kwotę dla przewoźnika towarowego proponuje zasilić kasę przewoźnika.
- Wyniki przewozowe za styczeń, luty i piętnaście dni marca, pokazują, że przewozy spadają w sposób dramatyczny. Jeśli taka tendencja się utrzyma strata PKP Cargo na koniec roku wyniesie 500 mln zł – mówi poseł PiS.
Andrzej Wach uważa, że przewoźnik musi zwolnić kilka tysięcy pracowników. Obecnie 5 tys. osób z załogi PKP Cargo znajduje się na tzw. nieświadczeniu pracy, czyli nie przychodzi do pracy i pobiera 60 proc. miesięcznego wynagrodzenia. Zarząd spółki zdecydował się na takie rozwiązanie, gdyż jest to tańszy sposób szybkiego ograniczania kosztów niż zwolnienia, które wiążą się z koniecznością wypłacenia łącznie 9 miesięcznych pensji zagwarantowanych przez zakładowy układ pracy. Przewoźnik wyliczył, że nieświadczenie pracy przez 10 tys. pracowników pozwala na oszczędności rzędu 200 mln zł rocznie.