37 tys. – tylu skazanych jest obecnie zatrudnionych w wielu firmach, m.in. z branż meblarskiej, ślusarskiej, spawalniczej, stolarskiej, spożywczej i papierniczej. To 60 proc. wszystkich osadzonych. Przed wdrożeniem programu „Praca dla więźniów” pracowało ich 24 tys.
- W grupie skazanych zdolnych do pracy wskaźnik zatrudnienia wynosi prawie 83 proc. — szacuje Michał Wójcik, wiceminister sprawiedliwości.
Ma nadzieję, że pozostali także wkrótce znajdą pracę. Wielu trafi do kolejnictwa. Dzisiaj została podpisana umowa na zatrudnienie 350 skazanych w związanej z PKP Intercity spółce Wars. W 12 bazach utrzymaniowych więźniowie z 17 zakładów będą sprzątać pociągi przewoźnika.
- Będziemy zachęcać inne spółki z grupy PKP do zatrudnienia osób skazanych – twierdzi Janusz Kowalski, wiceminister aktywów państwowych, które niedawno przejęło od Ministerstwa Infrastruktury nadzór na kolejowymi spółkami.
Więźniowie mogą pracować także w innych spółkach związanych z PKP Intercity i zajmować się remontowaniem wagonów.
Artur Kowalczyk, prezes Warsu, podkreśla, że więźniowie nie będą mieć styczności z pasażerami. Według Jacka Kitlińskiego, dyrektora generalnego Służby Więziennej, w umowie otrzymają wynagrodzenie nie niższe niż minimalne, ale w praktyce otrzymają mniejszą kwotę. Jej część będzie bowiem przekazana na fundusz pracodawcy, czyli Warsu, a część na budowę hal produkcyjnych na terenach zakładów penitencjarnych itp.
- Będą w nich pracować więźniowie nie mogący wychodzić poza teren zakładu. Może to być nawet 2,5 tys. osób – informuje Michał Wójcik.
Z części wynagrodzeń więźniów kupowane są np. kamizelki odblaskowe dla dzieci czy finansowane działania związane z poprawą bezpieczeństwa drogowego. Mogą być z nich potrącane także świadczenia alimentacyjne. W zakładach karnych przebywa 12,3 tys. osób objętych obowiązkiem alimentacyjnym. Prawie połowa z nich pracuje.
