Aż 14 wniosków o przydział środków na modernizację taboru wpłynęło do resortu infrastruktury. Przewozy Regionalne proszą o wszystko...
Do Ministerstwa Infrastruktury (MI) zgłosiło się aż 14 instytucji zainteresowanych dofinansowaniem z puli 50 mln EUR unijnego wsparcia. Środki w całości muszą zostać zainwestowane w tabor. Niespodziewanie, oprócz przewoźników: PKP Przewozy Regionalne i PKP Intercity, postanowiły po nie sięgnąć także samorządy, które odpowiadają za organizację przewozów kolejowych w swoich regionach.
— W całym projekcie, którego częścią jest program modernizacji taboru, chodzi o poprawę warunków przewozów między aglomeracjami. Między innymi pod tym kątem złożone wnioski zostaną zweryfikowane i ocenione. Trudno określić, kto dostanie wsparcie — mówi Przemysław Gorgol, dyrektor Departamentu Finansowania Infrastruktury i Funduszy Europejskich w MI.
Janusz Dettlaff, szef spółki PKP Przewozy Regionalne, nie ukrywa, że liczy na lwią część dotacji.
— Wystąpiliśmy o dofinansowanie trzech projektów o wartości 422 mln zł. Sami zgromadziliśmy 200 mln zł. Jeśli będzie wsparcie, kupimy 11 nowych elektrycznych zespołów trakcyjnych (EZT) za 206 mln zł, a za 135 mln zł zmodernizujemy 75. Za kolejne 81 mln zł odnowimy 80 wagonów w pociągach pośpiesznych — wylicza prezes Dettlaff.
Szanse na taki zastrzyk gotówki trochę się zmniejszyły, ale do czasu decyzji MI o przydziale środków szef Przewozów Regionalnych nie chce się martwić na zapas.
— Liczę, że jeszcze przed końcem roku zdążymy ogłosić przetarg na dostawę nowych EZT — mówi Janusz Dettlaff.
Cykl produkcyjny pojazdów szynowych jest długi, więc niezależnie od wyboru beneficjentów dotacji nowe pociągi i szynobusy na torach pojawią się najwcześniej za rok. Producenci mówią, że w zależności od specyfikacji, na realizację zamówienia potrzebują od siedmiu miesięcy do dwóch lat. Do krajowych producentów taboru należą m.in. bydgoska PESA oraz raciborski Kolzam. Muszą jednak liczyć się z zagraniczną konkurencją.