Wydawało się, że po mocnej przecenie w poniedziałek kolejny dzień na największych zachodnioeuropejskich giełdach będzie przebiegał w bardziej stonowanych nastrojach. Pewne nadzieje na uspokojenie sytuacji można było mieć jedynie do godzin popołudniowych. Indeksy co prawda falowały, ale niektóre z nich były nad kreską, bo znajdowały wsparcie w drożejących kontraktach terminowych na wskaźniki amerykańskich giełd. Nieznaczna stabilizacja w dużej mierze była zasługą informacji, że gospodarka Eurolandu w pierwszym kwartale znalazła się „jedynie” w stagnacji, a nie recesji, co wieszczyła większość ekonomistów. Co istotne, Niemcy, największa gospodarka tego regionu, odnotowały nawet wzrost, i to wyższy, niż spekulowali analitycy.
Po południu na wieść o nowych wyborach w Grecji morale obozu byków zostało kolejny raz podkopane i wskaźniki mocno się obsunęły. Nie pomagały nawet dosyć dobre dane z amerykańskiej gospodarki. Jedną z gwiazd wtorkowej sesji zostały walory Vivendii. Francuski potentat medialny opublikował rezultaty za pierwszy kwartał, które przebiły oczekiwania specjalistów, choć zysk netto okazał się niższy niż w analogicznym okresie minionego roku. Wyniki spółki wsparte zostały bardzo dobrymi rezultatami oddziału telefonii komórkowej SFR.
Silna przecena stała się z kolei udziałem walorów Julius Baer Group, jednego z najstarszych i najbardziej znanych szwajcarskich banków inwestycyjnych, bo spadku przychodów w oddziale zarządzania aktywami.