Koło ratunkowe dla aquaparku

Aleksandra RogalaAleksandra Rogala
opublikowano: 2016-07-03 22:00

PPP spaliło na panewce. Budowę słupskiego parku wodnego dokończy miejska spółka.

Inwestorzy zawiedli — nie będzie partnerstwa publiczno-prywatnego przy inwestycji w niedokończony park wodny. Z raportu na temat ponad półrocznych negocjacji przedstawicieli magistratu z kilkoma potencjalnymi partnerami (zgłosiło się sześć spółek, do końca rozmów dotrwały trzy) wynika, że tylko firma Cofley Service była wstępnie zainteresowana formułą partnerstwa, czyli dokończeniem budowy w zamian za prawo do zarządzania obiektem i czerpania profitów przez kolejne 30 lat. Spółka wycofała się jednak z rozmów. Miastu PPP też nie było w smak.

PRÓBA RATUNKU:
PRÓBA RATUNKU:
Mały basen — mały kłopot. Duży basen — duży kłopot. Skala obiektu już raz zgubiła rządzących w Słupsku, pogrążając miejski budżet na lata: aquapark miał być największy w regionie, na razie stoi opuszczony, bez solidnego dachu i wody w basenach. Miasto ma jednak kolejny już pomysł na wyjście z niezręcznej sytuacji: powoła nową spółkę celową, a w kolejnych latach wysupła ponad 24 mln zł z budżetu na dokończenie nietrafionej inwestycji. A obok ma stanąć hala.
ARC

— Z naszych analiz wynika, że koszty spłaty kredytu na dalsze prace budowlane byłyby takie same lub większe niż opłaty za dostępność — rzędu 5,5 mln zł rocznie — które musielibyśmy płacić prywatnemu partnerowi w ramach podziału ryzyka. Krótko mówiąc: to dla nas za drogie rozwiązanie — mówi Dagna Mikołajczyk- Maśnicka, dyrektorka wydziału współpracy z biznesem w urzędzie miejskim.

W tej sytuacji pozostała tylko jedna droga: utworzenie spółki z o.o. pod nazwą Trzy Fale, odpowiedzialnej za wznowienie inwestycji — wynika z ostatecznej rekomendacji specjalnej komisji ds. aquaparkupowołanej przez prezydenta Roberta Biedronia. W piątek radni na nadzwyczajnej sesji miejskiej dali zielone światło.

Zaciskanie pasa

Miejscy radni są zgodni co do tego, że park wodny, który miał być chlubą miasta, a okazał się symbolem największych samorządowych porażek, trzeba dokończyć.

— Nie możemy sobie pozwolić na dalsze nicnierobienie, bo ten budynek codziennie generuje koszty. Spółka celowa, która będzie miała zdolność kredytową, to dla nas ostatnia szansa — uważa Beata Chrzanowska, przewodnicząca rady miejskiej Słupska (PO). Dodaje, że w obecnej sytuacji finansowej żaden bank nie udzieli miastu kredytu.

Spółka z kapitałem zakładowym 1,5 mln zł (wysupłanym z miejskiego budżetu) zapewne dostanie taką szansę. Pieniądze na ukończenie kompleksu basenowego zostały zabezpieczone w wieloletniej perspektywie finansowej miasta. Dla słupszczan oznacza to jednak kilka kolejnych lat zaciskania pasa. Problem w tym, że koncepcja Roberta Biedronia zakłada nie tylko dokończenie parku wodnego, ale zbudowanie obok hali widowisko-sportowej — jeśli uda się pozyskać dodatkowe pieniądze z rządowych lub unijnych projektów (Słupsk spodziewa się otrzymać dotację z resortu sportu). Niektórzy radni są sceptyczni wobec takiego rozwiązania. — Tak, zgadzam się, że park wodny trzeba skończyć jak najszybciej, ale nie mamy pieniędzy na budowę tej hali. Już teraz przekraczamy dopuszczalne wskaźniki zadłużenia — mówi jeden z radnych PiS.

Widmo odszkodowania

W trakcie realizacji inwestycji w okolicznych gminach powstało co najmniej kilka pływalni — m.in. basen w pobliskim Redzikowie i park wodny w Koszalinie. Tymczasem w Słupsku oddanie aquaparku do użytku spóźnia się już cztery lata. Po tym, jak stopniały rezerwy budżetowe (koncepcja obiektu była wiele razy rozbudowywana przez lokalne władze), budowę wstrzymano.

Szacuje się, że na dokończenie kilkupiętrowego obiektu z kilkoma basenami w środku potrzeba jeszcze około 24 mln zł (do tego dochodzą koszty związane z jego uruchomieniem). To nie koniec problemów. Nad miastem nadal wisi groźba wypłaty 25 mln zł odszkodowania pierwszemu generalnemu wykonawcy kompleksu basenowego — spółce Termochem z Puław.

Wyrok na niekorzyść miasta jest na razie zawieszony. Z naszych informacji wynika, że trwają negocjacje między stronami. Czy dojdzie do ugody, okaże się za dwa tygodnie. Tak czy owak wypłata odszkodowania z miejskiej kasy będzie oznaczać dla Słupska niemałe kłopoty finansowe, co przyznają miejscy prawnicy.