Możemy się tylko do tej deklaracji przyłączyć. My też nie przyłożymy ręki do impeachmentu. Ani do zamachu stanu. Ani nawet do przewrotu pałacowego, niezależnie od tego, w jakim pałacu miałyby się dokonać.
Prezes Andrzej Urbański wyznał, że wiedzę o planach usunięcia Lecha
Kaczyńskiego z urzędu zyskał, przeglądając analizę przygotowywaną dla Platformy
Obywatelskiej na potrzeby kampanii wyborczej. I to nie daje nam spokoju! Od
wyborów minęło trochę czasu, a taka wiadomość to wszak news dnia. Jakoś nam
widocznie umknął w serwisach informacyjnych TVP, kierowanej przez prezesa
Urbańskiego…
W jednym prezesowi trzeba przyznać rację: Platforma Obywatelska
zdecydowanie przedstawia prezydenta jako przeszkodę na drodze do świetlanych
planów rządu. Zwłaszcza tych, które jeszcze nie powstały. Może nawet marzy o
impeachmencie. Ale chcieć i móc — to dwie różne rzeczy. Dobrze o tym wiedzą
sztabowcy każdej partii, kreślący różne plany — ot, choćby dzisiejsza opozycja
myśli (takie jej prawo), jak odsunąć od władzy koalicję PO-PSL. Tyle że prezes
do tych analiz jeszcze nie dotarł. A byłby kolejny spisek. Do „Misji specjalnej”
jak znalazł.
Na alarmujący wywiad prezesa Urbańskiego można spojrzeć jak na
wyrafinowaną autopromocję kierowanej przezeń instytucji. Z jego słów wynika, że
— wbrew krytycznym opiniom — telewizja, zwana publiczną, może być komuś do
czegoś potrzebna. A że akurat do impeachmentu?