Komisja Europejska widzi inwestorów w stoczni

Katarzyna Jaźwińska
opublikowano: 2006-02-28 00:00

Akcjonariusze znów przełożyli decyzję o dokapitalizowaniu. Tymczasem Bruksela chce prywatyzacji.

Wczoraj odbyła się druga część walnego zgromadzenia akcjonariuszy Stoczni Gdynia. Mieli oni podjąć decyzję o podwyższeniu kapitału nawet o 250 mln zł. Nie podjęli — przesunęli obrady na 8 marca. Nieoficjalnie mówi się, że powodem kolejnej prolongaty jest planowane spotkanie z Rami Ungarem, armatorem, który może zostać inwestorem w gdyńskiej spółce.

Tak dla prywatyzacji

Plan wejścia inwestora do stoczni pozytywnie ocenia Komisja Europejska, która bada, czy polskie stocznie zgodnie z prawem wykorzystują pomoc państwa. Przedstawiciele polskich instytucji rządowych i stoczni spotkali się z urzędnikami komisji, by wyjaśnić te kwestie.

— Poinformowaliśmy także komisję o tym, że stoczniami interesuje się wielu inwestorów. Bruksela pozytywnie przyjęła ten sygnał, jest bowiem uwiarygodnieniem wykonanej restrukturyzacji — mówi Arkadiusz Krężel, prezes Agencji Rozwoju Przemysłu.

Tymczasem nie można wykluczyć, że zanim w stoczni pojawi się inwestor, pozycję umocni w niej skarb państwa.

— Komisji Europejskiej zostało przedstawione nowe podejście polskiego rządu do restrukturyzacji sektora stoczniowego. Odchodzimy od konsolidacji, planujemy odłączyć Stocznię Gdańską od Gdyni. Aby jednak inwestor chciał kupić stocznie, muszą być one zdrowymi podmiotami, trzeba przywrócić im zdolność konkurowania — mówi Kazimierz Smoliński, oddelegowany z rady nadzorczej Stoczni Gdynia do pełnienia obowiązków prezesa.

Nie wyklucza, że emisję obejmie państwo, a dopiero później wprowadzi inwestora.

— Zgodnie z dotychczasowym podejściem do kwestii restrukturyzacji, objęcie emisji przez skarb państwa byłoby traktowane jako niedozwolona pomoc. Zgodnie z nowym — komisja może zgodzić się na objęcie emisji przez państwo — dodaje.

Tłok wśród inwestorów

Bruksela może zgodzić się na taki wariant, jeśli żaden z prywatnych inwestorów nie zechce objąć akcji stoczni. Zainteresowanych jednak nie brakuje. Kazimierz Smoliński twierdzi, że niedawno zainteresowanie stoczniami zgłosiła jedna z włoskich firm. Jej nazwy jednak nie chce ujawnić. Dodaje też, że partner ten nie zdecydował jeszcze, czy chce wejść do Stoczni Gdynia czy do Gdańskiej, którą interesuje się norweski Aker i Centromor.