Polacy kupują dużo leków, czasami nawet bez potrzeby
Leki są bezpieczne tylko wtedy, gdy przestrzegamy wskazówek zamieszczonych na ulotce. Ale Polak wie lepiej.
Jesteśmy narodem lekomanów. Większość dorosłych Polaków kupuje specyfiki bez recepty. Nie przejmujemy się również tym, co jest napisane w dodawanych do preparatów ulotkach. Po prostu leczymy się sami. Nierzadko zażywamy określony środek z przyzwyczajenia, choć nie jest to konieczne. Nadmiernie wydłużamy kurację. Albo niewłaściwie mieszamy leki, co prowadzi do szkodliwych interakcji. Takie wnioski płyną z sondażu zrealizowanego przez CBOS pod koniec zeszłego roku.
Efekty naszej niefrasobliwości wobec zażywania leków to ciężkie zatrucia, uszkodzenia nerek, wątroby, a nawet wypadki samochodowe po zażyciu środków, które obniżają koncentrację bądź spowalniają refleks kierowcy.
Maciej Góraj, lekarz ze Szpitala Powiatowego w Iławie ostrzega, że nawet popularne tabletki przeciwbólowe stosowane bez kontroli mogą przynieść więcej szkody niż pożytku. Wystarczy przekroczyć dozwolone dawki. A o to łatwo, ponieważ te same substancje występują pod wieloma nazwami handlowymi.
— Klienci kupują produkty różnych firm farmaceutycznych w przekonaniu, że wzajemnie się one uzupełniają. Tymczasem w różnych opakowaniach znajduje się ten sam lek. Jak się weźmie za dużo pigułek, może dojść do nieszczęścia — uświadamia doktor Góraj.
Ranking popularności
Aż ośmiu na dziesięciu Polaków preferuje leki bez recepty. Najpopularniejsze są przeciwbólowe i przeciwzapalne — stosują je niemal dwie trzecie badanych (65 proc.). Na drugim miejscu znalazły się środki na przeziębienie, po które sięga 55 proc. ankietowanych. Na trzecim — różnego rodzaju witaminy, minerały i środki zwiększające odporność, do których zażywania przyznaje się 44 proc. respondentów. Stosunkowo dużym wzięciem cieszą się specyfiki łagodzące dolegliwości układu pokarmowego — bierze je prawie co czwarta osoba (23 proc.). Relatywnie najmniej rozpowszechnione jest używanie preparatów wspomagających odchudzanie i ułatwiających rzucenie palenia (odpowiednio 3 i 4 proc.).
A jak jest z lekami na receptę? Stosuje je blisko trzy czwarte Polaków (72 proc.), przy czym ponad jedna trzecia (37 proc.) wielokrotnie, jedna piąta (20 proc.) — kilka razy, pozostali zaś (15 proc.) — sporadycznie. W tej grupie jest niemal dwukrotnie więcej kobiet niż mężczyzn. Przeważają w niej badani z największych miast i mogący się pochwalić wykształceniem wyższym.
Eksperci od zdrowia
Ponad połowa osób biorących lekarstwa (53 proc.) nie konsultuje się w tej sprawie ze specjalistami. Nie dość tego, prawie co piątemu respondentowi (17 proc.) zdarza się nie przestrzegać wskazanego dawkowania lub używać medykamentów dłużej, niż jest to wskazane. Co jedenasty (9 proc.) przyjmuje dany specyfik mimo przeciwwskazań. 6 proc. badanych kontynuuje stosowanie preparatu, choć odczuwa skutki uboczne. 5 proc. sięga po lek bez recepty wbrew opinii lekarza.
— Większość z nas uważa, że lepiej rządziłaby krajem niż premier i lepiej poprowadziłaby narodową reprezentację w piłce nożnej niż Franciszek Smuda. Tym bardziej jesteśmy, we własnym mniemaniu, ekspertami od własnego zdrowia — uśmiecha się Monika Kasprzycka, farmaceutka z Gdyni.
A jednak — jak zauważa Jacek Płucienniczak, prezes spółki Biogened — przybywa Polaków z właściwą świadomością zdrowotną. Osoby te najczęściej kupują leki krążeniowe, na centralny układ nerwowy, pulmonologiczne — większość na receptę. Co więcej, rośnie wśród nich zainteresowanie suplementami diety i dermokosmetyką.
— Edukacja zdrowotna ma duży wpływ na rodzaj produktów wspomagających wybieranych w aptece. Tutaj standardowo ważny jest współczynnik ceny do jakości. Za dobre produkty pacjenci płacą dużo — podkreśla Jacek Płucienniczak.
22,3
mld zł Taką wartość w cenach hurtowych netto osiągnął polski rynek farmaceutyczny w 2010 r.; dynamika wzrostu rok do roku wyniosła niecałe 4 proc.