Szybki wzrost cen mamy za sobą. Nie oznacza to jednak, że w najbliższym czasie czekają nas gwałtowne spadki. Powód? Lokale w najlepszych lokalizacjach w dalszym ciągu trzymają cenę, a sezon budowlany już za pasem. Materiały budowlane znowu zaczynają iść w górę.
Jednak kolejki po nowe mieszkania to już przeszłość, na rynku panuje nastrój
wyczekiwania. Potencjalni nabywcy wstrzymują się z decyzją o zakupie, czekając
na obniżki. Tę psychologiczną presję odczuwają deweloperzy i, aby sprzedać
mieszkania, coraz częściej decydują się na promocje i niewielkie obniżki.
Powiększają się też różnice cenowe pomiędzy poszczególnymi lokalizacjami.
Dziś najtańsze mieszkania Warszawie kosztują około 6 tys. zł za mkw., podczas
gdy cena najbardziej luksusowych apartamentów sięga nawet 40 tys. zł. Wniosek?
Podawanie średniej ceny metra kwadratowego traci sens i nie oddaje sytuacji na
rynku.
Nie ma również co liczyć na to, że stanieją lokale w najlepszych lokalizacjach. Z danych deweloperów wynika, że mogą nawet pójść w górę.
— W tym roku sprzedawane przez nas mieszkania podrożały średnio o około 2-2,5 proc. — mówi Jarosław Szanajca, prezes Dom Development.
Inny trend? Deweloperzy coraz częściej zwlekają ze sprzedażą aż do zakończenia budowy. Zdaniem ekspertów, to oznacza, że dobry czas dla deweloperów kończy się, a obecną sytuację przetrwają jedynie najsilniejsze kapitałowo firmy.
— W przypadku mniejszych i niedoświadczonych może nawet dojść do spektakularnych bankructw i przejęć — uważa Ryszard Danielewicz, prezes Pirelli Pekao Real Estate.
Nie wszyscy są jednak pesymistami.
— Poprzednie lata były dla branży
bardzo korzystne, dlatego liczę na to, że zarówno małe, jak i duże firmy
zostawiły sobie margines bezpieczeństwa — podkreśla Jacek Bielecki, wiceprezes
Polskiego Związku Firm Deweloperskich.
Jego zdaniem, obecna sytuacja jest tylko chwilowa.
— Nie ma dziś żadnych racjonalnych przesłanek do stwierdzenia, że mieszkania
będą tanieć. Koszty robocizny są coraz wyższe, a materiały budowlane znowu
zaczynają iść w górę. Sytuacja unormuje się w połowie roku, w trakcie sezonu
budowlanego. Dziś jest trochę za wcześnie na prognozy — ocenia.