Nie pomogły ani listy, ani skargi, ani żółte paski informacyjne na antenach Polsatu. Niedawna nowelizacja rozporządzenia ministra administracji i cyfryzacji, która wprowadziła mechanizm pozwalający na zakończenie ciągnącej się od lutego aukcji częstotliwości LTE, pozostaje w mocy. W ubiegłym tygodniu o jej uchylenie apelowały do premier Ewy Kopacz kontrolowany przez grupę Zygmunta Solorza- -Żaka Polkomtel (operator sieci Plus), P4 (operator Play), a także T-Mobile Polska.

— Minister Andrzej Halicki dostał ode mnie jedno polecenie: internet ma być szeroko dostępny. Działania temu służące muszą być zgodne z prawem i transparentne. Minister bierze pełną odpowiedzialność za monitorowanie aukcji, ale też za działania, które będą ją kończyć — powiedziała premier Ewa Kopacz na konferencji po wtorkowym posiedzeniu rządu w Bydgoszczy. Telekomy, które apelowały o uchylenie rozporządzenia, posiłkowały się m.in. kilkomaopiniami konstytucjonalistów, którzy podkreślali, że zmiana reguł gry i kryteriów rozstrzygnięcia aukcji w trakcie postępowania jest „rażąco niedopuszczalna”.
Udziałowcy P4 (którzy ostatnio rozpoczęli poszukiwanie chętnych do przejęcia Playa) zapowiedzieli już nawet, że mogą domagać się od polskiego rządu w procedurze arbitrażowej rekompensaty rzędu 0,5 mld EUR. Jedynym dużym graczem rynkowym, który nie krytykował rozporządzenia, był Orange. W aukcji do wzięcia jest pięć bloków ze zwolnionego przez analogową telewizję pasma 800 MHz (ceny pojedynczegozbliżają się do 1,5 mld zł, o połowę przekraczając oczekiwania analityków giełdowych) i 14 bloków z pasma 2600 MHz. Aukcja, ze względu na to, że oferty są niewiążące, toczy się już od ponad pół roku, a stawki cały czas są podbijane.
Według zaproponowanego przez Andrzeja Halickiego rozwiązania, po 115. dniu aukcyjnym licytacja zostanie wstrzymana, a operatorzy będą mogli złożyć ostateczne oferty. Na ich podstawie organizujący postępowanie Urząd Komunikacji Elektronicznej ma później wydać decyzje rezerwacyjne. © Ⓟ
OKIEM TELEKOMU
Więcej problemów niż rozwiązań
ADAM SAWICKI
prezes T-Mobile Polska
Rozwiązanie problemu przeciągającej się aukcji na częstotliwości, zaproponowane przez ministra Andrzeja Halickiego, kreuje więcej problemów niż rozwiązań. W dodatku włączono aukcję w dynamikę przedwyborczą. Zakończenie licytacji w takiej postaci jak obecnie może w najlepszym razie zwiększyć tegoroczne deklaratywne wpływy do budżetu państwa, ale nie da najlepszych rozwiązań: ani dla branży, ani dla klientów. W dodatku istnieje ryzyko, że operatorzy zdobędą częstotliwości, zainwestują setki milionów złotych w rozbudowę sieci — a potem pasmo zostanie im odebrane, bo obecny kształt aukcji obarczony jest ryzykiem. Brak stabilności inwestycji to sytuacja trudna do zaakceptowania, szczególnie w kraju, który jest w centrum UE. Najlepszym rozwiązaniem byłoby szybkie przeprowadzenie aukcji od nowa, na nowych zasadach, z weryfikacją wiarygodności licytujących i uczynieniem ich ofert wiążącymi, co wykluczyłoby spekulacje. Przy okazji powinniśmy spróbować nadrobić powstałe opóźnienia i razem z pasmami 800 i 2600 rozdysponować pasma 1500 MHz i 700 MHz.