Kopalnie wydobywają górników

Magdalena GraniszewskaMagdalena Graniszewska
opublikowano: 2018-12-03 22:00

Czesi oferują polskiemu górnikowi 10 tys. zł w prezencie, jeśli się u nich zatrudni. Polskie kopalnie posiłkują się zaś górnikami z Donbasu

Z tego artykułu dowiesz się:

  • Ilu górników potrzebuje czeska kopalnia
  • Jak z brakiem pracowników radzą sobie polskie kopalnie
  • Jakie wymagania stawiają zatrudnianym

Tuż przy polsko-czeskiej granicy, niedaleko przejść, stanęły niedawno polskojęzyczne billboardy adresowane do górników. Zachęcają ich do zatrudniania się w kopalniach należących do czeskiej firmy górniczej OKD. Podobne ogłoszenia, ale po słowacku, ustawiono nieopodal granicy czesko-słowackiej.

— Potrzebujemy wciąż ok. 350 osób. Siły roboczej na rodzimym rynku brakuje, dlatego zwracamy się ku zagranicy — tłumaczy Ivo Čelechovský, rzecznik prasowy OKD.

OKD kusi Polaków

OKD (dawniej Ostravsko-karvinské doly) to jedyna firma wydobywająca węgiel kamienny w Czechach. Eksploatuje dwie kopalnie, dwie kolejne są w konserwacji. Jej roczne wydobycie to 4,5-5 mln ton. Ostatnie lata były dla OKD burzliwe. Firma praktycznie zbankrutowała i została przejęta przez czeski rząd. Zgodnie z przyjętym kilka lat temu planem restrukturyzacji, miała zamknąć ostatnią kopalnię w 2023 r. Świetna węglowa koniunktura skłoniła jednak zarząd do zmiany planów. Przygotowuje nową strategię, a jej założenia wskazują, że wydobycie będzie tam prowadzone aż do 2030 r.

W ramach dobrowolnych odejść OKD opuściło 650 pracowników. Ivo Čelechovský wyjaśnia na łamach gazety „Deník”, że do pracy przyjęto już ok. 220, ale to wciąż nie zaspokaja potrzeb. Stąd ogłoszenia skierowane do najbliższych sąsiadów.

10 tys. zł na zachętę

— Mamy bardzo dobre doświadczenia związane z zatrudnieniem pracowników z Polski i ze Słowacji. To dobrze wykwalifikowane osoby, które chcemy pozyskać dla naszej firmy — mówi na łamach firmowego miesięcznika „Horník” Radka Naňáková, dyrektorka ds. personalnych OKD.

Firma kusi Polaków m.in. „ponadstandardowymi wynagrodzeniami”, „benefitamipracowniczymi”, pokryciem części kosztów zakwaterowania oraz „dodatkiem rekrutacyjnym” w wysokości 10 tys. zł. To standardowa na czeskim rynku pracy forma zachęty do zatrudniania się. Dodatki rekrutacyjne są oferowane osobom, które przychodzą m.in. do policji, straży miejskiej czy służby więziennej. Zatrudnienie od zaraz w kopalniach OKD mogą znaleźć górnik-chodnikowiec, górnik ścianowy oraz elektryk i ślusarz dołowy.

Polacy patrzą na Donbas

Rekrutacyjne zapędy OKD mogą być kłopotem dla polskich kopalni, które od dawna borykają się z niedoborem rąk do pracy. Rok temu, w wywiadzie dla „PB”, Michal Herman, ówczesny prezes kopalni PG Silesia z Czechowic-Dziedzic, dzielił się nadziejami związanymi z upadkiem OKD.

— Potrzebujemy pracowników wykwalifikowanych i znających język, co ma znaczenie dla standardów bezpieczeństwa. Dlatego pewne nadzieje wiążemy z polskimi górnikami pracującymi w wygaszanych kopalniach czeskiej firmy OKD — powiedział Michal Herman.

Dziś widać, że OKD tak łatwo pracowników nie odda. Skłania to polskie kopalnie do spojrzenia na Wschód.

— Brakuje nam pracowników, więc korzystamy z usług firmy, która rekrutuje nam górników ukraińskich. To dawni pracownicy kopalni w Donbasie, więc pracują u nas pod ziemią — mówi Jan Chojnacki, prezes i właściciel niewielkiej kopalni w Zabrzu, jednej z trzech prywatnych w Polsce.

Etat nie dla Ukraińca

Podobnie jest w Polskiej Grupie Górniczej (PGG), największej branżowej firmie w Polsce. Bezpośrednio Ukraińców nie zatrudnia, ale Tomasz Głogowski, rzecznik PGG, wskazuje, że są zatrudniani przez podwykonawcę. To samo słyszymy od Jastrzębskiej Spółki Węglowej, która zapewnia, że bezpośrednio pracowników ze Wschodu nie zatrudnia. „W tej chwili Bogdanka nie zatrudnia pracowników z Ukrainy. Nie wykluczamy jednak ich zatrudnienia, jeśli będą mieli odpowiednie przygotowanie zawodowe i dobrą znajomość języka polskiego. Zdarza się, że firmy zewnętrzne zatrudniają pracowników z Ukrainy, jednak dotyczy to przede wszystkim prac pomocniczych” — tak na nasze pytania odpowiedział Artur Wasil, prezes Bogdanki.

Ukraińców nie znajdziemy też na etatach w PG Silesia.

— Wszędzie brakuje rąk do pracy, nie tylko w górnictwie. W innych branżach też da się zauważyć lukę pokoleniową. Staramy się być konkurencyjni, oferować perspektywiczną pracę, a nowo przyjętym gwarantujemy wsparcie w uzyskaniu uprawnień górniczych. To sprawia, że nie mamy problemu z poziomem zatrudnienia w kopalni — dodaje Jan Marinov, prezes PG Silesia.

A jeśli wyjadą?

Nie znamy jeszcze wyników kampanii rekrutacyjnej OKD. Stresu jednak w Polsce nie ma.

— Mamy świadomość, że OKD rekrutuje. Wiemy też, że pracują tam setki pracowników. Należy jednak zauważyć, że w porównaniu z OKD PG SILESIA oferuje konkurencyjne wynagrodzenia — podkreśla Jan Marinov. Nie ma też stresu związanego z zapowiadanym przez Niemców otwarciem granic dla Ukraińców.

— W Niemczech nie ma kopalni węgla kamiennego — zauważa Jan Chojnacki z Siltechu. Spokojny jest też prezes Bogdanki. — Wynagrodzenia w naszej grupie kapitałowej są jednymi z najwyższych w branży węgla kamiennego oraz w lubelskiem — mówi Artur Wasil.