KPO: przewoźnicy później zapłacą za nowe drogi

Katarzyna KapczyńskaKatarzyna Kapczyńska
opublikowano: 2024-04-02 20:00

Rząd obejmie mytem 1,4 tys. km szybkich tras w IV kw. 2024 r. — rok później, niż planowano. Urzędnicy usprawiedliwiają opóźnienie konkurencją ze strony ukraińskich przewoźników.

Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Rząd planuje rewizję Krajowego Planu Odbudowy (KPO). 8 kwietnia odbędą się tzw. wysłuchania publiczne, podczas których podmioty zainteresowane zmianami mogą przedstawić opinie i własne propozycje.

Głośnym echem odbiła się planowana przez rządowych urzędników korekta listy inwestycji przygotowanych do realizacji w ramach KPO. Sporo zmian będzie także wprowadzonych w katalogu kamieni milowych, czyli reform, które trzeba wdrożyć, by otrzymać unijne dofinansowanie. Dotyczą one np. rozszerzenia sieci dróg objętych e-mytem. Obecnie przewoźnicy drogowi płacą myto za przejazd po 3,6 tys. km dróg krajowych objętych systemem e-Toll, który od wielu lat nie był rozszerzany. W KPO przewidziano więc zwiększenie siatki płatnych tras o 1,4 tys. km dróg oddanych do ruchu w ostatnich latach. Celem jest poprawa konkurencyjności przewozów kolejowych (realizujące je firmy płacą za dostęp do całej infrastruktury torowej).

Rozszerzenie systemu e-myta opóźni się o rok

Rozszerzenie miało nastąpić już w IV kw. 2023 r. W rewizji rząd proponuje przesunięcie terminu aż na IV kw. 2024 r. Usprawiedliwieniem opóźnienia ma być rosnąca konkurencja ze strony ukraińskich firm. Przedstawiciele rządu twierdzą, że „wzmożona liczba operacji transportowych świadczonych przez przewoźników ukraińskich” utrudnia działalność polskich podmiotów. Z powodu wojny w Ukrainie Komisja Europejska zgodziła się czasowo zwolnić ukraińskich przedsiębiorców z posiadania zezwoleń na przewozy komercyjne, co znacznie zwiększyło podaż usług świadczonych przez firmy zza wschodniej granicy. Polscy przewoźnicy organizowali już nawet protesty i blokowali granicę, przeciwstawiając się ukraińskiej konkurencji. Rząd obawia się, że szybkie rozszerzenie e-myta osłabi pozycję krajowych przewoźników, zachęcając ich do wznowienia protestów. „Zbyt gwałtowne obciążenie przedsiębiorców dodatkowymi daninami publicznymi może doprowadzić do niepokojów społecznych, skutkujących kolejnymi blokadami granicy PL-UA” — czytamy w planie modyfikacji KPO.

Przesunięcie terminu cieszy krajowych przewoźników drogowych.

— Wprawdzie nie realizujemy usług transportowych na terytorium Ukrainy, ale i tak dotkliwie odczuwamy zwiększenie przewozów przez tamtejsze firmy. Mają one znacznie niższe koszty pracy, nie muszą przestrzegać obostrzeń nakładanych na przewoźników wykonujących przewozy drogowe w Polsce i innych krajach Unii Europejskiej. Wypierają z rynku polskich przewoźników, którzy jeździli między Polską a Ukrainą. Ci zaś starają się przenieść na trasy, które my obsługujemy — mówi Andrzej Szymański, dyrektor zarządzający firmy Dartom.

Niektórzy przewoźnicy twierdzą, że ukraińskie firmy coraz mocniej rozpychają się nie tylko na trasach łączących Polskę i Ukrainę, ale także na wielu europejskich drogach, wykonując przewozy kabotażowe. Domagają się więc przywrócenia zezwoleń dla kierowców ukraińskich oraz nie chcą poszerzania systemu e-myta.

Nierówna konkurencja doskwiera firmom kolejowym

Jakub Majewski, prezes Fundacji ProKolej, uważa, że problemów związanych ze wzrostem konkurencji ze strony ukraińskich przewoźników drogowych nie należy wiązać z rozszerzeniem systemu e-myta. Podkreśla, że obecnie za przejazd nowo zbudowanymi drogami krajowymi nie płacą ani polscy, ani ukraińscy przewoźnicy, a brak opłat wcale nie poprawia sytuacji polskich firm drogowych. Znacząco natomiast pogarsza sytuację podmiotów kolejowych, które nie mają zwolnień i muszą radzić sobie na konkurencyjnym rynku. Często tracą klientów na rzecz polskich i zagranicznych firm drogowych, dlatego przedstawiciele branży kolejowej chcą jak najszybszego zrealizowania zapisów przewidzianych w katalogu kamieni milowych KPO.