Krajowy rynek alkoholi jest coraz szczuplejszy
WYCIĄGNIĘTA DŁOŃ: Zofia Gaber, prezes Agrosu, chce pogodzić się z Polmosami. Stawia jednak warunki, na które nie zgadzają się producenci alkoholu. fot. Rafał Meszka
W 1999 r. sprzedaż Polmosów zmniejszyła się o ponad 20 proc. Przyczynami kurczenia się rynku były wzrost akcyzy i przemytu, zwlekanie z podziałem marek oraz niejasna sprawa własności do eksportu alkoholowych brandów. W efekcie spadła też wartość przygotowywanych do prywatyzacji Polmosów.
W 1999 roku Polmosy sprzedały 71,7 mln l wódki (w tzw. przeliczeniu na czysty spirytus). O ponad jedną piątą mniej niż rok wcześniej. Najważniejszym powodem kurczenia się rynku wysokoprocentowych alkoholi jest stale wzrastająca akcyza. W 1999 r. wartość sprzedaży Polmosów sięgnęła 4,8 mld zł. Jednak w ich budżetach pozostało jedynie 800 mln zł — reszta trafiła do państwowej kasy.
Kolejną bolączką spirytusowych fabryk jest przemyt. Szacuje się, że co trzecia butelka mocnego alkoholu sprzedawana w Polsce została sprowadzona nielegalnie.
Opłacalność produkcji mocnych alkoholi obniża też rosnąca cena surowca. W połowie ubiegłego roku litr tzw. wódczanej surówki kosztował 1,20 zł, a na koniec 1999 r. — 1,90 zł. W tym roku jej cena ma wzrosnąć nawet do 2,15 zł.
Szansa dla marek
Do lipca 1999 r. większość marek nie miała właściciela, a prawo do ich produkcji miał każdy Polmos. Nie zależało im na promowaniu wspólnych znaków, które traciły rynek. Wartość Wyborowej spadła ostatnio aż o 60 proc. i przed podziałem brandów została wyceniona przez MSP tylko na 15 mln zł. Mimo rozdzielenia znaków między Polmosy, sytuacja na razie nie poprawiła się. Do końca lipca 2000 r. wspólna produkcja jest wciąż dozwolona. W drugiej połowie roku marki powinny jednak wzmocnić swoją pozycję. Ich właściciele wystartują z promocją. Najwięcej wyda na nią fabryka z Zielonej Góry. Jej szef, Ryszard Jakubiuk, zapowiada, że w 2000 r. wyłoży na promocję Luksusowej 6 mln zł.
Na promocję każdej marki należy wydać 2-3 mln USD (8,5-12,5 mln zł). Na reklamę zagraniczną — dziesięciokrotnie więcej. Na to Polmosów nie stać. Liczą one na wsparcie przyszłych właścicieli.
Solą w oku potencjalnych nabywców jest Agros, wyłączny eksporter najbardziej znanych wódek.
Chris van der Haagen, obejmując szefostwo w UDV Polska, potwierdził wprawdzie zainteresowanie prywatyzacją spirytusowych firm, ale kupując Polmosy koncern wolałby jednak sam być właścicielem zagranicznych rejestracji polskich alkoholi.
Monopol a prywatyzacja
Barbara Litak-Zarębska, wiceminister skarbu, również nie ukrywa, że eksportowy monopol Agrosu utrudnia prywatyzację. Nie wyklucza ona, że odebranie mu tego przywileju pozwoliłoby ministerstwu wziąć za takie marki, jak Wyborowa, Żubrówka czy Luksusowa nawet po 100 mln zł. W obecnej sytuacji może to jednak być trudne. Z tego powodu przedstawiciele Polmosów opowiadają się za nowelizacją ustawy prawo własności przemysłowej. Pozwoliłoby to odebrać Agrosowi zagraniczne rejestracje krajowych wódek i przenieść je na producentów.
Najbardziej aktywny w tym lobbingu jest Henryk Tomasik, dyrektor Polmosu Warszawa. Twierdzi on, że eksportowy monopol gieł-dowej spółki obniża wartość Polmosów aż o 40 proc., czyli o około 400 mln USD (1,66 mld zł).
Stołeczny holding nie odda jednak marek bez walki. Zofia Gaber, prezes Agrosu, i Włodzimierz Kłoda, wiceprezes, podkreślają, że firma już dwa razy wygrała z Polmosami sądowe procesy. Zgodnie z prawem, jest więc wyłącznym eksporterem większości znanych polskich wódek.
Przedstawiciele holdingu szacują też, że odebranie spółce zagranicznej własności marek mocnych alkoholi pozbawi ją jednej trzeciej aktywów. Przypominają też, że jest ona związana wieloletnimi umowami z międzynarodowymi dystrybutorami wódek i odebranie jej prawa do eksportu spowoduje ich zerwanie. Obciąży to Agros gigantycznymi odszkodowaniami. Jeśli do tego dojdzie, warszawski holding będzie domagał się zadośćuczynienia i nie wyklucza wytoczenia procesu Skarbowi Państwa. Ile miałoby ono wynosić, na razie nie wiadomo.