Krawczyk o sporze Białoruś-Rosja: obserwujemy sytuację

opublikowano: 2007-01-09 18:38

Polska obserwuje spór Białorusi z Rosją związany z dostawą ropy naftowej i jest w stałym "kontakcie technicznym" ze obiema stronami - powiedział we wtorek PAP podsekretarz stanu w Kancelarii Prezydenta Andrzej Krawczyk.

Polska obserwuje spór Białorusi z Rosją związany z dostawą ropy naftowej i jest w stałym "kontakcie technicznym" ze obiema stronami - powiedział we wtorek podsekretarz stanu w Kancelarii Prezydenta Andrzej Krawczyk.

W nocy z niedzieli na poniedziałek Rosja wstrzymała tranzyt ropy naftowej rurociągiem "Przyjaźń" przez Białoruś.

W wyniku rosyjsko-białoruskiego konfliktu rurociągiem "Przyjaźń" przestała płynąć ropa na Białoruś, do Polski, na Litwę, Ukrainę, Słowację, do Czech, na Węgry i do Niemiec.

Krawczyk podkreślił, że Polskę niepokoi fakt, iż za "nieporozumienie" między Białorusią i Rosją płacą "Bogu ducha winne państwa trzecie". Niepokój - zaznaczył minister - budzi także to, że zamykanie przepływu surowców energetycznych może być narzędziem w relacjach międzypaństwowych.

"Taka metoda postępowania nie powinna mieć miejsca, ponieważ międzynarodowe stosunki handlowe powinny opierać się na stabilności, której częścią jest poczucie, że umowy są realizowane płynnie i nikt nie używa takiej metody" - argumentował Krawczyk.

Dodał, że pojawienie się chociaż raz "takiego pomysłu" tworzy precedens, który "nie wiadomo kiedy i gdzie będzie przez kogoś powtórzony".

Minister zapewnił, że Polska ma zapasy ropy na "najbliższe kilkadziesiąt dni". Przyznał jednak, że ma nadzieję na szybkie rozwiązanie białorusko-rosyjskiego sporu.

We wtorek w Moskwie rozpoczęły się białorusko-rosyjskie rozmowy międzyrządowe w sprawie problemów dostaw rosyjskiej ropy naftowej na Białoruś i jej tranzytu przez terytorium tego kraju.

Zdaniem Krawczyka, wznowienie dostaw ropy jest możliwe "w zasadzie w każdej chwili". "Możliwe, że dzisiejsze (wtorkowe) rozmowy zakończą się wynegocjowaniem kompromisu" - ocenił.

Moskwa tłumaczy, że została zmuszona do wstrzymania tranzytu ropy, ponieważ Białoruś bezprawnie podbierała z magistrali ropę, gdy Rosja odmówiła płacenia wprowadzonego przez Mińsk cła na tranzyt rosyjskiego surowca płynącego przez białoruskie terytorium.

Strona rosyjska uważa wprowadzenie opłat tranzytowych w wysokości 45 dolarów za tonę ropy za "posunięcie bezprecedensowe w skali światowej" i pozbawione jakichkolwiek podstaw prawnych.

Strona białoruska nie ukrywa, że posunięcie to stanowi odpowiedź na obłożenie przez Rosję cłem od 1 stycznia 2007 roku ropy naftowej eksportowanej na Białoruś. Wysokość cła to 180 USD za tonę.

Minister przemysłu i energetyki Rosji Wiktor Christienko oświadczył we wtorek, że jego kraj w ciągu dwóch-trzech lat może zrezygnować z tranzytu ropy naftowej przez Białoruś. (DI, PAP)