Pododdziały i pojazdy ściągnięte z całego kraju do Katowic na defiladę „Wierni Polsce” wróciły już do jednostek, ale echa nietypowych obchodów Święta Wojska Polskiego nie milkną.
Władcy kraju i opozycja spierają się o kontekst wyborczy. Z jednej strony — o defiladzie 15 sierpnia na Śląsku minister Mariusz Błaszczak zdecydował wkrótce po warszawskiej z 3 maja, zanim premier Mateusz Morawiecki ogłoszony został liderem listy PiS w katowickim okręgu numer 31; z drugiej jednak — kosztująca miliony okazja promocyjna została wyeksploatowana na maksa. Podczas wojskowych gal, przy obecności prezydenta RP oraz ministra obrony narodowej, prezes Rady Ministrów nie mieści się w ich formule. Dwaj wymienieni witają się z kompanią honorową, premier jedynie przechodzi, i również tylko oni przemawiają, a szef rządu jest biernym gościem. Tak było/jest w III RP od zawsze, 15 sierpnia i 11 listopada, a także w tym roku 3 maja podczas defilady „Silni w sojuszach”. W Katowicach zasady jednak padły, lider listy partyjnej wmontował się z własnym wystąpieniem, zawierającym m.in. kreatywną językowo frazę „we współczesnych czasach”, którą zapożyczyliśmy do tytułu.