Kręte drogi polskich mebli

Bartłomiej MayerBartłomiej Mayer
opublikowano: 2019-11-20 22:00

Produkcja meblarska w Polsce rośnie coraz szybciej — wynika z danych statystycznych. Branża jest jednak daleka od optymizmu.

— Drugi miesiąc z rzędu polska branża meblarska notuje przyspieszenie tempa produkcji — twierdzi, powołując się na statystyki GUS, Kamil Pastor, ekspert centrum analiz Spotdata.

Jego zdaniem wzrost trwa zbyt krótko, by uznać, że spowolnienie jest już przeszłością, nasilają się jednak pozytywne sygnały. Z raportu Spotdaty wynika, że w ostatnich trzech miesiącach najbardziej przyspieszyła produkcja mebli kuchennych, czyli tej kategorii, która ostatnio radziła sobie relatywnie słabo.

— Dlatego umiarkowany optymizm dotyczący najbliższych miesięcy może być uzasadniony — uważa Kamil Pastor.

Pozytywny wpływ na polski przemysł meblarski ma utrzymująca się dobra koniunktura na krajowym rynku mieszkaniowym i rekordowa liczba oddawanych mieszkań. Znaczenie tego czynnika nie jest jednak duże, bo na polski rynek trafia tylko około 10 proc. rodzimej produkcji mebli.

— Faktycznie po okresie letnim nastąpiło wyraźne odbicie i wiele firm to sobie chwali. Żeby jednak ocenić koniunkturę w naszej branży, trzeba patrzeć na cały rok — ocenia Michał Strzelecki, dyrektor biura Ogólnopolskiej Izby Gospodarczej Producentów Mebli (OIGPM).

Jego zdaniem na razie trudno jeszcze stwierdzić, czy powakacyjne odbicie jest silniejsze, niż było w zeszłym roku.

— W branży meblarskiej okres jesienny jest najwyższym sezonem sprzedażowym i wzrost produkcji w tym czasie jest naturalnym, utrzymującym się od lat trendem. Nie obserwujemy obecnie znaczących zmian — mówi Mariusz Gazda, członka zarządu Fabryk Mebli Forte.

Michał Szynaka, dyrektor ds. marketingu firmy Szynaka Meble, też studzi optymizm.

— Zwiększona produkcja mebli kuchennych nie może być wyznacznikiem koniunktury w całej branży meblarskiej — uważa Michał Szynaka.

Twierdzi, że sytuacja w branży zmienia się z miesiąca na miesiąc. Po niezłym pierwszym kwartale drugi przyniósł oznaki spowolnienia. Zdaniem Michała Szynaki negatywne sygnały, które napłynęły z Niemiec, czyli od największego odbiorcy polskich mebli, stają się coraz bardziej widoczne i niepokojące. Wskazują, że końcówka roku może być słaba.

Sporym obciążeniem dla sektora mogą być szybko rosnące koszty. Wzrost wynagrodzeń wynoszący około 9 proc. rocznie nie wystarcza, by przyciągnąć do branży nowych pracowników. Firmy zatrudniające powyżej dziewięciu osób mają tylu pracowników, ilu miały przed rokiem.

— Spodziewamy się w tym roku zwiększenia produkcji sprzedanej, ale nie będzie to już taki wzrost jak wcześniej, czyli rzędu 8-10 proc., lecz raczej 5-6-procentowy — ocenia Michał Strzelecki. Trudniej oszacować dynamikę eksportu. Tegoroczne lato było wyjątkowo słabe, wiele zależy jednak od wyników ostatniego kwartału. O trudnościach z oceną sytuacji w branży może świadczyć fakt, że wiele firm meblarskich — IKEA Industry, Black Red White i Atlas Meble, duży producent mebli kuchennych — nie chciało się na ten temat wypowiadać.