Krezus to dziś same wątpliwości

Bartłomiej MayerBartłomiej Mayer
opublikowano: 2018-10-28 22:00

Nawet szefowie giełdowej spółki nie wiedzą, jaka jest dziś jej kondycja finansowa. Niepokoić może też to, że siostrzana firma Karo BHZ nie wykazuje już żadnych oznak życia

Z tego artykułu dowiesz się:

  • Co nowe władze spółki zamierzają zrobić, by poznać jej kondycję finansową
  • Co planują w dalszej kolejności
  • Jakie wątpliwości pojawiają się w związku ze zmianami w akcjonariacie

Kierujący Krezusem Jacek Ptaszek tydzień temu nieoczekiwanie zrezygnował z funkcji prezesa i zapadł się pod ziemię. Dopiero to wzbudziło podejrzenia członów nadzoru giełdowej firmy co do jej faktycznej kondycji.

Konieczne prześwietlenie

— Jako rada nadzorcza dostawaliśmy od zarządu dokumenty, które wskazywały na to, że sytuacja spółki jest świetna. Potwierdzały to raporty biegłego rewidenta. Teraz jednak, po rezygnacji Jacka Ptaszka i po tym, jak rada oddelegowała jednego ze swoich członków do pełnienia funkcji prezesa, dzięki czemu uzyskujemy pełniejszą wiedzę, nabieramy wątpliwości co do prawdziwości tego, co poprzednio nam prezentowano — mówi Marcin Guryniuk, przewodniczący rady Krezusa.

Na czele nadzoru stoi dopiero kilka dni, tyle samo, ile w fotelu prezesa zasiada Mariusz Królikowski (wcześniej szefował radzie). To ci menedżerowie odpowiadają teraz za Krezusa.

— Sytuacja spółki jest niestandardowa — przyznaje Marcin Guryniuk i tym właśnie tłumaczy konieczność jej prześwietlenia.

25 października szefostwo Krezusa podpisało umowę dotyczącą przeprowadzenia w nim audytu prawno-gospodarczego, który ma się zakończyć najpóźniej w ciągu 30 dni.

— W czasie trwania badania będziemy regulować należności handlowe, wyłącznie po ich uprzedniej weryfikacji. Uznaliśmy, że trzeba wcześniej wszystko dokładnie sprawdzić. Oczywiście, daniny publiczne, podatki, ZUS itd. będziemy starać się płacić na bieżąco, choć to akurat uzależnione jest od spływu należności — deklaruje przewodniczący rady.

Wątpliwości nowego kierownictwa Krezusa co do faktycznej sytuacji w spółce muszą być spore, skoro Marcin Guryniuk uważa, że o sprawie konieczne może być poinformowanie organów państwa.

Nieznani akcjonariusze

— Nie wykluczam, że gdy tylko będą pierwsze wyniki audytu i pierwsze oceny sytuacji, spółka złoży odpowiednie zawiadomienia. Będziemy też chcieli zwołać Nadzwyczajne Walne Zgromadzenie.

Ogłoszenie w tej sprawie pojawi się zapewne jeszcze pod koniec października — mówi szef RN. Władze Krezusa będą chciały wtedy m.in. zaprezentować raport o sytuacji w spółce. Ponadto NWZ ma być okazją, by dowiedzieć się, kto jest obecnie... akcjonariuszem Krezusa. Co do tego też można mieć wątpliwości.

Pod koniec pierwszego półrocza największym akcjonariuszem giełdowej spółki była firma Taleja. Miała 20 mln zł, czyli prawie 36,6 proc. akcji Krezusa. Potem jednak jej udziały zaczęły spadać: w sierpniu do niespełna 31 proc., a w pierwszej połowie października — do około 23,4 proc. O sprzedaży papierów akcjonariusz informował jednak z dużym, niezgodnym z przepisami, opóźnieniem. O ostatnich transakcjach dopiero pod koniec zeszłego tygodnia. Najpewniej właśnie z tego powodu GPW na wniosek KNF zawiesiła handel akcjami Krezusa. Dziś ma nastąpić jego wznowienie.

W tej sytuacji trudno powiedzieć, czy Taleja w ogóle jeszcze ma jakiekolwiek walory giełdowej spółki. Dodatkowa niepewność może wynikać stąd, że prezesem firmy Taleja jest... Jacek Ptaszek. Przypomnijmy, że menedżer równolegle kierował Krezusem i sam handlował papierami tej firmy, nie informując o tym na czas.

Moment zaskakującego „zniknięcia” tego menedżera mógł nie być przypadkowy. Na 24 października zwołano posiedzenie rady, podczas którego nadzorcy mieli zapoznać się z aktualną sytuacją spółki. Prezes złożył rezygnację na dwa dni przed tym terminem.

— Ale nie zrobił tego osobiście, koperta z jego oświadczeniem pojawiła się nagle rano na biurku w sekretariacie spółki. Ostatni raz widziałem prezesa podczas posiedzenia rady pod koniec sierpnia — mówi Marcin Guryniuk i dodaje, że nie wie, gdzie teraz może być menedżer.

Unia personalna

Jacek Ptaszek jest prezesem jeszcze jednej spółki — Karo BHZ. Jest ona znaczącym udziałowcem firmy Taleja i „bliźniakiem” Krezusa. I Karo BHZ, i giełdowa spółka należały kiedyś do Romana Karkosika. Obie zajmują się głównie handlem metalami, skupując złom i sprzedając go hutom. Obie mają wciąż związki biznesowe z grupą Romana Karkosika — głównym odbiorcą Karo BHZ jest kontrolowana przez przedsiębiorcę Walcownia Metali Dziedzice, której kilka miesięcy temu chciał od niego kupić Krezus. Łączyła je również osoba prezesa.

— Ze względu na tę unię personalną obie firmy miały biura w tych samych pomieszczeniach i ten sam sekretariat, a nawet ten sam telefon — mówi przewodniczący rady Krezusa.

Dodaje, że prezes zdecydował już o zmianie siedziby giełdowej spółki, choć pozostanie ona w Toruniu.

— Teraz ani zarząd, ani rada nadzorcza Krezusa nie mają żadnych związków, ani też informacji o drugiej firmie — zapewnia Marcin Guryniuk i dodaje, że jest jeden wyjątek: Karo BHZ to dłużnik Krezusa.

Milionowe długi

Jak duży jest to dług, ustali audyt. Z naszych informacji wynika, że chodzi o miliony złotych. Jeszcze większe sumy Karo BHZ jest winne swoim dostawcom. Są wśród nich spółki polskie, litewskie i słowackie. Przed tygodniem przedstawiciele części z nich zjawili się pod siedzibą dłużnika. Nie tylko nie zastali prezesa, ale nawet nie zostali wpuszczeni do środka. Kilka dni później jeden z przedsiębiorców ponowił próbę.

— Nie zastałem nikogo, kto przyznałby się, że jest pracownikiem Karo BHZ, sprzed budynku zniknęły należące do spółki dziesiątki samochodów, które stały tam jeszcze w poniedziałek — mówi nam wierzyciel-dostawca.

To, że ten bliźniak Krezusa nie wykazuje już żadnych oznak życia, to kolejne zła wróżba dla giełdowej spółki.