Kryzys nie zachwieje zdrową siecią

Marcel ZatońskiMarcel Zatoński
opublikowano: 2020-05-07 22:00

Będzie fala zwolnień i upadłości w sieciach z elektroniką? Obawy na razie są przesadzone. Dramatem byłby lockdown w czwartym kwartale — uważa Grzegorz Wachowicz, dyrektor ds. handlu i marketingu w RTV Euro AGD.

Przeczytaj wywiad, z którego dowiesz się: 
  • jak kryzys wpłynął na kondycję sieci RTV Euro AGD
  • jak firma walczy z kryzysem 
  • czy i jak lockdown wpłynie na sieci handlowe 
  • czy e-commerce jest dla nich ratunkiem 

„Puls Biznesu”: Ile sklepów musieliście zamknąć z powodu pandemii koronawirusa?

BĘDZIE DROŻEJ:
BĘDZIE DROŻEJ:
Zdaniem Grzegorza Wachowicza, dyrektora ds. handlu i marketingu w RTV Euro AGD, ceny elektroniki i artykułów gospodarstwa domowego będą wyższe. Powody to m.in. rosnące koszty logistyki, osłabienie się złotego do euro i dolara oraz przerwy w produkcji w europejskich fabrykach.
Bartek Syta

Grzegorz Wachowicz, dyrektor w RTV Euro AGD: W połowie marca, w pierwszym dniu po wprowadzeniu ograniczeń, zamkniętych było 258 z 289 naszych sklepów. Taki stan utrzymywał się przez dłuższy czas. Potem zarządcy parków handlowych, w których do sklepów wchodzi się z ulicy przez osobne drzwi, podjęli decyzję o otwarciu placówek. Mimo to tuż przed odmrożeniem galerii handlowych nie działało ponad 200 naszych sklepów.

Jak sobie z tym radziliście?

Ograniczenia spowodowały, że w wielu obszarach zastosowaliśmy nowe rozwiązania. Wprowadziliśmy na przykład mobilne punkty odbioru, aby z zachowaniem bezpieczeństwa klienci mogli odebrać towary kupione online i zapłacić bezgotówkowo. Zachęcaliśmy do płatności bezgotówkowych przy dostawie dużego sprzętu do domu klienta, bo już od ubiegłego roku wyposażaliśmy naszych dostawców w terminale, co bardzo nam się teraz przydało.

Nie wszyscy jednak zamknęli sklepy.

Intencje przyświecające wprowadzeniu ograniczeń są oczywiste i całkowicie je rozumiemy. W praktyce jednak doprowadziło to do nierówności na rynku. Część naszych konkurentów ma inaczej zorganizowaną sieć — placówkek w mniejszych miejscowościach i przy ulicach nie trzeba było zamykać. W galeriach handlowych sytuacja była oczywista, sklepy zostały zamknięte. Część zarządców nieruchomości od razu zaczęła rozmawiać z nami o minimalnych czynszach za okres zamknięcia, inni zrobili to po wprowadzeniu mechanizmów w ramach tarczy antykryzysowej. Koszty zostały więc obniżone, choć utrata przychodów ze sklepów była bardzo odczuwalna.

W internecie jednak wciąż można było sprzedawać.

Tak, i ten segment mocno wzrósł. Kanał e-commerce bardzo dobrze sobie radzi w obecnych warunkach — częściowo skompensował straty wynikające z zamknięciasklepów stacjonarnych. Od lat mocno inwestowaliśmy w e-sprzedaż, wprowadzaliśmy innowacyjne rozwiązania, więc już wcześniej mieliśmy silną pozycję w internecie. Obecna sytuacja potwierdziła słuszność tej strategii.

E-handel nie zrekompensuje jednak w całości spadku przychodów. Czy w branży można spodziewać się fali zwolnień i upadłości?

Wydaje mi się, że na razie obawy są przesadzone. Pamiętajmy, że sklepy były zamknięte przez półtora miesiąca. Nawet zakładając, że w tym czasie w ogóle się nie sprzedawało i że w każdym miesiącu sprzedaż jest na takim samym poziomie, mówimy o 12-procentowym spadku przychodów w skali roku. Nie jest to mało, ale nie powinno zachwiać zdrową firmą i doprowadzić do zapaści branży. A przecież produkty sprzedawane były wciąż w internecie, zaś marzec i kwiecień w handlu nie są najważniejszymi miesiącami w roku, więc w rzeczywistości spadek był mniejszy — rzędu 6 proc. Trzeba jednak brać pod uwagę, że inna jest sytuacja mniejszych firm, które działają tylko stacjonarnie, a inna dużych, dysponujących silnym kanałem online.

Pandemia w czwartym kwartale byłaby znacznie gorsza?

Bez wątpienia, więc trzeba mieć nadzieję, że w drugiej połowie roku nie będzie kolejnej fali zachorowań. Czwarty kwartał jest sprzedażowo najważniejszy, a kanał internetowy nawet w normalnej sytuacji jest w tym okresie na granicy wydolności. Przed ostatnim Bożym Narodzeniem było widać, że logistyczne obsłużenie wszystkich zamówień, których liczba zawsze bardzo mocno rośnie od końca listopada, jest wyzwaniem. W warunkach pandemii przedświątecznych zakupów w internecie zwyczajnie nie dałoby się zrobić, chyba że zamówienia byłyby składane już w październiku. Zamknięcie galerii w czwartym kwartale byłoby prawdziwym ciosem dla handlu detalicznego.

Czy są problemy z dostępnością produktów i dostawami od producentów?

Wzrosły bardzo mocno koszty logistyki, zwłaszcza w przypadku akcesoriów sprowadzanych z Azji, co musi przełożyć się na ceny. Jeśli chodzi o dostępność całych kategorii produktowych, problemem nie jest jednak Azja, ale Europa — to z tutejszych fabryk do sklepów trafia większość dużego sprzętu AGD, a zakłady ograniczyły produkcję w ostatnich tygodniach. Perturbacje w produkcji, osłabienie złotego wobec dolara i euro oraz rosnące koszty logistyki będą widoczne w cenach.

Klienci nie ograniczają zakupów?

Nie widać zasadniczych zmian, popyt jest cały czas na podobnym poziomie, choć w poszczególnych kategoriach zmienia się bardzo szybko. Przy pierwszych ograniczeniach mocno skoczyła sprzedaż m.in. lodówek i zamrażarek, bo robiono zapasy żywności. Kupowano też znacznie więcej laptopów i sprzętu, który potrzebny był do pracy i nauki w domu. Były tygodnie, w których skokowo wzrastała sprzedaż wąskich kategorii produktowych: tak było z maszynkami do strzyżenia włosów, termometrami, opiekaczami do chleba czy maszynami do szycia, których sprzedaż — ze względu na brak maseczek na rynku — zwiększyła się o kilkaset procent.

Czyli mimo zamknięcia sklepów stacjonarnych biznes się kręci? Może w takim razie po pandemii zmieni się podejście do tego kanału sprzedaży?

Trudno powiedzieć. Nikt nie wie, jak będą się zachowywać konsumenci po zniesieniu ograniczeń i czy nadal równie chętnie będą robić zakupy w kanale stacjonarnym. Nie spodziewam się rewolucji, na co wskazuje m.in. liczba klientów w sklepach, które zostały otwarte w ostatnich tygodniach. Na pewno jednak wzrośnie rola internetu, który był zaniedbywany przez niektóre sieci czy całe segmenty rynku. Szokujące wydaje się to, że w 2020 r. nie wszystkie sklepy spożywcze prowadzą sprzedaż internetową.

Krajowe podium

Sieć RTV Euro AGD, która należy do spółki Euro-Net, jest największym graczem na polskim rynku handlu detalicznego elektroniką i artykułami gospodarstwa domowego. W 2018 r. (ostatnie dostępne dane) miała 6,9 mld zł przychodów i 122 mln zł czystego zysku. Niewiele dzieli ją od innego gracza z rodzimym kapitałem — aktywniejszej w mniejszych miastach sieci Media Expert, której operator w 2018 r. wykazał 6,6 mld zł przychodów. Numerem trzy jest Media Markt, którego przychody wynoszą około 4,2 mld zł. Na koniec ubiegłego roku RTV Euro AGD miało 289 sklepów, o 15 więcej niż rok wcześniej. Właściciele sieci to troje członków zarządu: Robert Kuczyński, Iwona Kuk i Waldemar Kuk. Z zasady nie udzielają się w mediach.