
PB: Jak odróżnić dobrą literaturę od kiepskiej?
Dariusz Użycki: Jest kilka sposobów. Pierwszy i najważniejszy to sprawdzenie, kto napisał książkę. Menedżerom rekomenduję proroków, czyli autorów idei, które biorą się z ich kilkunasto- lub nawet kilkudziesięcioletnich badań albo osobistych doświadczeń biznesowych. Do tego elitarnego grona należy Daniel Kahneman, psycholog, który dostał Nagrodę Nobla w dziedzinie ekonomii. Jego „Pułapki myślenia” to lektura obowiązkowa dla każdego, kto zajmuje się zarządzaniem ludźmi. Stanowczo nie polecam natomiast książek z listy bestsellerów „New York Timesa” i innych kultowych zestawień. Jeśli jakaś nowość jest sławna, czekam co najmniej pół roku, by sprawdzić, czy o tym tytule nadal jest głośno i jakie są o nim opinie rynku.
Poziom czytelnictwa w Polsce rośnie, ale w ślimaczym tempie. Jak to zmienić?
Fantastycznie, że czytelnictwo rośnie, bo jeśli jest alternatywa, że ludzie nic nie czytają albo czytają książkowy fast food, to już wolę tę drugą opcję. W świecie biznesu popularne są poradniki, które nie pozostawiają jednak głębszego śladu w umysłach czytelników. Z moich obserwacji wynika, że menedżerowie stosunkowo mało dbają o dobór odpowiedniej literatury.
Nie jest pan zbyt surowy dla szefów?
Niezmiernie rzadko spotykam menedżerów, którzy chcą porozmawiać o literaturze niebiznesowej albo nieporadnikowej. Może mam pecha, ale naprawdę niewielu przedstawicieli kadry zarządzającej kocha książki nie dotyczące ich branży i traktuje tę pasję jako stały element życia. Tymczasem literatura wysokiego lotu powinna być codziennością w przypadku osób, które prowadzą firmy, zespoły, pracowników.
Menedżerowie tłumaczą się brakiem czasu?
Rzeczywiście są zajęci i próbują dogonić pracę. Od czasu do czasu znajdują chwilę, by przerzucić parę kartek. Niestety, jest to zwykle przypadkowa lektura. Moja rada? Nie próbujcie znaleźć czasu na książkę, bo to nigdy się nie uda. Zamiast tego zorganizujcie sobie czas na czytanie. Zarezerwujcie go w swoim kalendarzu.
Co tracą liderzy, którzy nie organizują sobie czasu na czytanie?
Obserwuję, jak ogromne znaczenie ma stała styczność z literaturą, zarówno piękną, jak też biznesową, ale wysokiego lotu. Dobre książki niesamowicie rozwijają umysł, kreatywność i elastyczność. Mówię to na podstawie swoich osobistych i zawodowych doświadczeń z ostatnich 30 lat, a także na podstawie dwudziestokilkuletnich obserwacji, które poczyniłem jako konsultant przywództwa i komunikacji biznesowej.
Przede wszystkim czytanie rozwija wyobraźnię i kształtuje umiejętność myślenia. I chodzi tu nie tylko o tak zwaną wielką literaturę, ale również o literaturę popularną, kryminały, science fiction czy horrory...
Poznaj program kongresu “HR Summit 2023” >>
Na czym dokładnie polega wpływ książek na umysł?
Widzę dwa pozytywne oddziaływania. Po pierwsze — lektura jest urlopem dla mózgu, który się męczy i wpada w rutynę wśród monotonii obowiązków, trosk i gonienia za codziennością. To nie mój wymysł. To zostało dokładnie zbadane. Ponadto przenosząc się w inne dziedziny, odmienne aktywności, umysł odpoczywa i się przeorganizowuje. Po lekturze czujemy się i funkcjonujemy tak, jakbyśmy wrócili z krótkiego, ale jednak urlopu. Gdy później wracamy do powszednich zadań, do kwestii operacyjnych w prowadzeniu firmy, na te same sprawy patrzymy już inaczej i w nowy sposób rozwiązujemy problemy. Oto dlaczego literatura rozwija kreatywność i elastyczność myślenia. Jeżeli dzień w dzień przez kilkanaście godzin skupiamy się na pracy, po prostu zabijamy swoją pomysłowość.
A drugi sposób oddziaływania literatury na mózg?
Drugi to długoterminowy i trwalszy rodzaj wpływu. Dobra literatura przynosi mam wskazówki i inspiracje związane z przywództwem, komunikacją, dylematami etycznymi, ze sposobami rozwiązywania problemów.
Jakie tytuły — poza beletrystyką — poleciłby pan liderom biznesu oraz tym, którzy aspirują do tej roli?
O „Pułapkach myślenia” Daniela Kahnemana już wspomniałem. Doskonale do realiów biznesowych przystają książki filozoficzne profesora Michaela Sandela na temat sprawiedliwości i etyki. Jest jeszcze „Kod kreatywności”, w którym Marcus du Sautoy nawiązuje do szeroko omawianej ostatnio, ale też nierzadko trywializowanej sztucznej inteligencji.
Książki są dobrodziejstwem dla biznesowej elity, ale też dla zwykłych zjadaczy korporacyjnego chleba. Dlatego na koniec zapytam: czy państwo nie powinno wspierać bibliotek, czytelni i wydawnictw z tzw. misją?
To świetny pomysł, jeśli naprawdę oznaczałby wsparcie czytelnictwa. Oczywiście takie działania powinny być mądrze zorganizowane, a nie tak, by pozwolić zarobić kilku kolegom i znajomym królika.
Taki odsetek respondentów zadeklarował lekturę co najmniej jednej książki w ciągu ostatnich 12 miesięcy — wynika z raportu o stanie czytelnictwa w Polsce w 2022 r. Lepsza informacja — 72 proc. badanych nastolatków oświadczyło, że czytają książki, a 18 proc., że czyta siedem i więcej pozycji rocznie.
dziś: „Kultura w kryzysie”
goście: Dariusz Użycki – konsultant i autor bloga o książkach, Daria Chibner – redaktorka magazynu „Pressje”, Jerzy Łabuda – ekspert ds. komunikacji w ZAIKS