Kto respektuje karty płatnicze

Krystyna Gąsiorowska
opublikowano: 1998-10-16 00:00

Kto respektuje karty płatnicze

Klienci chcą płacić plastikowymi pieniędzmi

KAMUFLAŻ: Karta płatnicza kamufluje rozrzutność i klient nie widzi, ile wydaje — mówi Andrzej Bisiak właściciel restauracji Frascati.

W Polsce lawinowo wzrasta liczba użytkowników kart płatniczych o międzynarodowym zasięgu. Dwa lata temu było ich 880 tysięcy, w roku ubiegłym już 1,5 mln.

Wkrótce będzie ich prawdopodobnie dwukrotnie więcej.

Każdy kto posiada konto osobiste chce być użytkownikiem karty płatniczej, która powinna ułatwiać mu życie. Czy tak jest istotnie?

Z pewnością do światowych trendów dostosowały się towarzystwa lotnicze, wszystkie respektują karty płatnicze o międzynarodowym zasięgu, nie licząc się z kosztami obsługi tego typu rozliczeń. Taka sama jest sytuacja w hotelach wyższej kategorii, a szczególnie tych, które mają sieci o światowym zasięgu.

Restauracje ulokowane w hotelach dostosowują się do obowiązującego w nich systemu. Inne renomowane, wyższej kategorii powszechnie wprowadziły system rozliczeń za pomocą kart płatniczych.

Przymus akceptacji

— PolCard wyznacza 4,8 proc. marży za świadczone przez siebie usługi. To dużo, ale musimy zaakceptować te koszty, gdyż taka forma opłat pobytu w restauracji jest coraz powszechniejsza wśród klientów. Chociaż nieraz, gdy dużo klientów płaci danego dnia kartami, kiedy potrzebujemy gotówki, musimy jechać do banku. Kelnerzy także wolą napiwki w gotówce. Tak więc karty mają swoje dobre i złe strony. Może wygodniej byłoby pracować w systemie gotówkowym, ale musimy iść z duchem czasu — mówi Andrzej Bisiak, właściciel restauracji Frascati.

Biura podróży powinny generalnie stosować bezgotówkowy system rozliczeń, ale nie robią tego z powodu wysokich kosztów, jakie musiałyby płacić centrom autoryzacji. Często tłumaczą się, że jest to zbyt kosztowne i że klienci nie chcą tego typu usług.

— Są przypadki, kiedy korzystanie z PolCardu ogranicza nam zyski — wyjaśnia Nikodem Błażejczyk z Orbisu.

Kartami można płacić w większości hiper -i supermaketów o zasięgu krajowym jak: GŽant, Auchan, Leclerc oraz DT Centrum.

— Mimo że za obsługę rozliczeń musimy sporo płacić bankom, to nie możemy pozostawać w tyle za światowym trendem —mówi Adam Trześniowski z hipermarketu GŽant.

W wybranych stacjach CPN czy Shella także można używać plastikowych pieniędzy, ale zależy to od właścicieli tych placówek.

— Wprowadziłem takie ułatwienie, bo wielu klientów chce płacić kartami, a poza tym jest to dla mnie bezpieczne, lepiej w kasie nie mieć gotówki. Płacę PolCardowi za usługi, ale mam święty spokój — twierdzi Szymon Kurek, ajent CPN.

Coraz powszechniej kartami można płacić w salonach meblowych, czy sklepach odzieżowych. Dotyczy to placówek większych, renomowanych, które mają bogatą ofertę.

— Respektujemy wszystkie karty autoryzowane przez PolCard, mimo że bierze on od nas 4,5 proc. od wartości transakcji. Nie chcemy, aby klienci szli do konkurencji, ten, kto ma konto, woli płacić gotówką — twierdzi Maria Kwiatkowska, właścicielka sklepu Galluxmena.

Lepsza gotówka

Mniejsze sklepy wielobranżowe i spożywcze nie honorują kart kredytowych, gdyż, jak twierdzą ich właściciele, klienci nie przejawiają takich potrzeb.

Nie respektują też kart płatniczych salony samochodowe.

— Ostania oferta PolCardu — 5 proc. od wartości transakcji za usługę, w tym płatność w ciągu miesiąca z możliwością zakwestionowania bez podania przyczyny, ostudziła nasze zamiary wprowadzenia tej formy rozliczeń z klientami — wyjaśnia jeden z przedstawicieli Renault.

Inni właściciele salonów uważają, że wygodniejsze i mniej kosztowne są dla nich przelewy lub gotówka.

Generalnie — karty płatnicze są coraz popularniejsze wśród właścicieli kont, ale nie mogą oni z nich korzystać w takim stopniu, w jakim chcieliby.

Krystyna Gąsiorowska