Wypełniona po brzegi młodymi ludźmi hala sportowa. Pewny siebie mężczyzna z charakterystycznie zaczesanymi włosami kryjącymi łysinę wypowiada słowa, które są jak balsam dla skołatanych globalizacją serc młodych Amerykanów: „Niech Ameryka znów stanie się wielka”. Donald Trump, republikański polityk, ma proste recepty i efektowne zwroty, po których publiczność bije brawa.

— Mamy zamiar przekonać Apple’a, żeby zaczął produkować swoje cholerne komputery i inne gadżety w tym kraju, zamiast w innych krajach — powiedział Donald Trump podczas wykładu na Liberty University. Producentowi iPhone’ów, iPadów i komputerów Mac dostało się na razie tylko od kandydata na kandydata na prezydenta, ale Donald Trump już niedługo może zdobyć oficjalną nominację Partii Republikańskiej, co pozwoli mu ruszyć do boju o Biały Dom i najważniejszy fotel na świecie.
Biznesmen walczy o nominację głównie z senatorem Tedem Cruzem, byłym gubernatorem Jebem Bushem, emerytowanym neurochirurgiem Benem Carsonem i senatorem Markiem Rubiem.
Miliarder uderza w Apple’a, bo taka strategia gwarantuje rozgłos. Informacja o tym, co powiedział, rozeszła się w mgnieniu oka w mediach społecznościowych. Koncern z nadgryzionym jabłkiem w logo jest jednak tylko symbolem — słowa Donalda Trumpa mają trafić we wszystkie amerykańskie firmy, które produkują w tańszych krajach zamiast w USA.
Apple ma wprawdzie siedzibę w Kalifornii, gdzie prowadzi badania i projektuje popularne gadżety, ale większość sprzętu produkuje za pośrednictwem partnerów w krajach azjatyckich, głównie w Chinach. Bloomberg przypomina, że jeszcze w latach 90. poprzedniego wieku koncern wytwarzał wiele produktów w Stanach Zjednoczonych. Niskie koszty pracy okazały się jednak decydujące. Słowa Donalda Trumpa uruchomiły za oceanem lawinę komentarzy.
Zdaniem portalu technologicznego Re/code, magnat nie zdaje sobie sprawy z tego, że nawet zwycięstwo w wyborach prezydenckich nie pozwoli mu zrealizować tej idei.
CNET, inny serwis opisujący gadżety, poszedł dalej — obliczył cenę iPhone’a wyprodukowanego w USA. Pracownicy gigantycznego koncernu Foxconn, który produkuje sprzęt dla Apple’a i innych znanych firm z branży nowych technologii, zarabiają ponoć miesięcznie około 400 USD. Nawet minimalna amerykańska stawka, stosowana w stanach Wyoming i Georgia, wynosi 5,15 USD za godzinę.
Pracując pięć dni w tygodniu po osiem godzin, zarabiają więc 824 USD miesięcznie. W Kalifornii, gdzie Apple ma siedzibę, minimalna stawka wynosi 9 USD.
— Czy bylibyście skłonni zapłacić za telefon, który kosztuje 1300 USD lub więcej? — pyta czytelników Roger Cheng z CNET i przypomina, że ceny nowego iPhone’a 6S zaczynają się teraz od 650 USD. Odpowiedź może rozbroić Donalda Trumpa.
Konsumenci chcą kupować jak najtańsze gadżety, producent chce je szybko dostarczać na rynek i produkować kolejne, a akcjonariusze chcą widzieć rosnące liczby w Excelu. Kampania wyborcza kampanią, a życie życiem.