W 2014 r., czyli w pierwszym roku działania programu Mieszkanie dla Młodych (MdM), osoby bezdzietne stanowiły ponad 76 proc. jego beneficjentów, a rodziny z jednym dzieckiem prawie 20 proc. Gorzej wyglądały statystyki dotyczące rodzin z dwójką dzieci (3,5 proc.), a fatalnie — z trójką (0,003 proc.!) — wynika z danych Banku Gospodarstwa Krajowego (BGK). I choć rząd podjął kroki, które mogłyby te wyniki zmienić, to na zdecydowaną poprawę nie ma co liczyć.

Obrać kierunek
3 marca 2015 r. rząd przyjął projekt nowelizacji ustawy o MdM, który przewiduje m.in. zwiększenie dofinansowania dla rodzin z dwójką dzieci z 15 do 20 proc. wartości mieszkania, a przy trójce — z 15 do 30 proc. W Warszawie, gdzie wartość lokum jest najwyższa i w I kwartale 2015 r. wynosiła 5984,68 zł za 1 mkw., maksymalna kwota dofinansowania dla rodzin z dwójką dzieci wzrośnie z 44 885 zł do 59 847 zł, czyli o około 33 proc. Dla rodzin z trójką dzieci maksymalna kwota dofinansowania ma się zwiększyć z 44 885 zł do prawie 117 tys. zł, a więc aż o 160 proc. Z myślą o rodzinach wielodzietnych zwiększy się też podstawa naliczania wysokości wsparcia (z 50 do 65 mkw.) Teraz, jeśli wielkość kupowanego mieszkania mieści się w wyznaczonym przez ustawę limicie, czyli 85 mkw. dla rodziny z trójką i więcej dzieci oraz 75 mkw. dla pozostałych — rodzina z trójką dzieci i tak może dostać dofinansowanie tylko 15 proc. wartości 50 mkw.
Po zmianach będzie mogła liczyć na 30 proc. wartości liczonej dla 65 mkw. W przypadku rodzin z trójką i więcej potomstwa projekt przewiduje także zniesienie warunku „pierwszego mieszkania” i limitu wieku. Oznacza to, że wsparcie może zostać rozszerzone na osoby powyżej 35 lat i wielodzietne rodziny, które mają już mieszkanie, ale chciałyby np. zamienić je na większe (teraz nie jest to możliwe). Zmiany w MdM-ie pomogą także osobom i rodzinom, które mają problemy z uzyskaniem kredytu. Jeśli kupujący mieszkanie mimo dofinansowania nie ma zdolności kredytowej, to do umowy kredyturazem z nim będzie mogła przystąpić nie tylko najbliższa rodzina (jak teraz), ale także dowolne osoby. Czy jednak wielodzietne rodziny znajdą dla siebie odpowiednie mieszkania, mieszczące się nie tylko w limicie metrów kwadratowych, ale i ceny za metr? W dużych miastach może to być trudne. Niekiedy może się udać coś znaleźć na obrzeżach.
— Mamy w ofercie ostatnie mieszkania, które spełniają warunki programu MdM, a jednocześnie ze względu na metraż i liczbę pokoi są odpowiednie dla rodziny z trójką dzieci. W jednej z naszych inwestycji — Pasażu Rembertów — dostępne jest np. mieszkanie 5-pokojowe o powierzchni prawie 84 mkw. za około 5,8 tys. zł za metr. W przypadku rodziny z trójką dzieci spełnia zarówno limit metrażu, jak i ceny, która w Warszawie nie może przekraczać 6583,14 zł za metr. Dostępne są również dwu— i trzypokojowe mieszkania, także spełniające limity programu MdM — informuje Łukasz Cichosz, kierownik działu obsługi klienta Topnormy.
Słabe punkty
Wiele osób nie czuje się usatysfakcjonowanych nowymi propozycjami rządu.
— Jedną z głównych bolączek jest nałożenie limitów cen metra kwadratowego, które znacząco odbiegają od średnich. W efekcie wyeliminowano z programu większość oferty rynkowej — w niektórych miastach nawet ponad 95 proc. — a potencjalnych nabywców wypchnięto na przedmieścia dużych miast — uważa Piotr Wołejko, ekspert Pracodawców RP.
Jego zdaniem poważnym błędem jest także to, że przewidziane na każdy rok działania programu fundusze wracają do budżetu, jeśli nie zostaną wyczerpane.
— Własne „M” to często jeden z warunków koniecznych do założenia rodziny. Tymczasem w Polsce gospodarstw domowych jest ciągle więcej niż mieszkań. Oznacza to, że zapotrzebowanie na nowe lokum jest olbrzymie. By młodzi ludzie mogli poważnie myśleć o zakładaniu rodziny, państwo musi ich zachęcić dopasowaną do potrzeb polityką mieszkaniową. Szczególnie wobec starzenia się społeczeństwa. Mieliśmy program „Rodzina na swoim” i kolejny — „Mieszkanie dla Młodych”. Czy się sprawdziły? Niestety nie i, co gorsza, MdM nie będzie spełniał swojej roli nawet po przyjęciu nowelizacji ustawy — przekonuje ekspert Pracodawców RP.