Kurczy się lista stu barier dla fintechów

Małgorzata GrzegorczykMałgorzata Grzegorczyk
opublikowano: 2017-05-11 22:00
zaktualizowano: 2017-05-11 19:53

Wiele przeszkadza sektorowi w rozwoju, ale otoczenie zmienia się na lepsze. Naprawia nie tylko rząd — aktywne są też banki.

Branża fintech, czyli ponad 100 działających w Polsce podmiotów oferujących technologie i usługi związane z finansami, ma stać się jednym z motorów gospodarki. Dziś warunki do działania nie są idealne.

— W styczniu z inicjatywy Komisji Nadzoru Finansowego (KNF), Ministerstwa Rozwoju i Ministerstwa Finansów powstał zespół, który ma zidentyfikować bariery. Jest ich nieco ponad sto. Kluczowe to: brak pewności prawnej i dialogu biznesu z administracją, długotrwałe postępowania licencyjne prowadzone przez nadzór, nadmiar wymogów w zakresie dokumentacji i ograniczony dostęp do rejestrów publicznych. We wrześniu przedstawimy raport na ten temat — mówi Tomasz Piwowarski, dyrektor w KNF.

Członkowie zespołu nie zajmują się wyłącznie identyfikacją barier. — Przy okazji wprowadzanych zmian legislacyjnych staramy się likwidować kolejne bariery — mówi Tomasz Piwowarski. Przykładem może być przedstawiony w środę do konsultacji społecznych projekt ustawy o usługach płatniczych. Ustawa wdraża unijną dyrektywę PSD 2, ale jednocześnie są w niej wątki związane z tzw. piaskownicą sektorową, czyli stworzeniem przepisów, które ułatwią życie branży fintech.

— Zaproponowaliśmy małą licencję płatniczą. Oznacza to, że podmioty, które chcą wejść do ekosystemu fintech, będą mogły uzyskiwać licencje od KNF w uproszczonym postępowaniu — wyjaśnia Paweł Bułgaryn z Ministerstwa Finansów.

Na korzyść fintechów działają też ich klienci — banki. Dążą do terminalizacji, jak w bankowym slangu nazywane jest upowszechnienie płatności elektronicznych.

— 26 lat temu w Polsce pojawiła się pierwsza karta płatnicza.Choć obecnie działa ponad 500 tys. terminali, czyli trzykrotnie więcej niż kilkanaście lat temu, to pod względem ich liczby na mieszkańca jesteśmy na szarym końcu w Europie. Z danych NBP wynika, że tylko około 20 proc. płatności odbywa się za pomocą karty czy blika, a reszta to nadal gotówka — mówi Tomasz Misiak z Banku Millennium, odpowiedzialny za marketing bankowości detalicznej. Główną barierą jest koszt terminalu. Dlatego spośród kilkudziesięciu tysięcy aktywnych małych firm tylko dwadzieścia kilka procent przyjmuje płatności kartą.

— Jesteśmy jednak w końcowej fazie stworzenia programu pod patronatem Związku Banków Polskich, w ramach którego agenci rozliczeniowi, banki i instytucje płatnicze stworzą fundusz wart kilkaset milionów złotych. Dzięki temu agenci rozliczeniowi będą przez pierwsze 12 miesięcy oferować realizację płatności kartami bez dodatkowych kosztów. Jeśli zrealizujemy ten cel, za 3-4 lata możemy znaleźć się w pierwszej lidze krajów, które wyeliminują gotówkę i uda nam się odwrócić proporcje, by 80 proc. transakcji realizować elektronicznie — uważa Tomasz Misiak. O tym, że współpraca z fintechami popłaca, przekonuje się już PKO BP, który stworzył akcelerator i przejął spółkę fintechową.

— Mamy w akceleratorze sześć spółek fintechowych, a z trzema realizujemy pilotażowe programy. Chcemy stworzyć piaskownicę, w której firmy będą mogły testować swoje rozwiązania — mówi Grzegorz Pawlicki, dyrektor biura innowacji i doświadczeń klienta w PKO BP. O piaskownicy legislacyjnej myśli też rząd.

— Jeszcze nie zapadła decyzja, czy będzie to piaskownica, czy może najpierw innovation hub, który na pierwszym etapie oferuje firmom pomoc. W Singapurze, Hongkongu czy Australii najpierw były huby. Tylko w Abu Dabi wprowadzono jednocześnie oba rozwiązania — mówi Tomasz Piwowarski.