Lasy Państwowe zmarnowały dziesiątki milionów

Bartłomiej MayerBartłomiej Mayer
opublikowano: 2024-02-16 13:10

Audyt każdego dnia ujawnia kolejne nieprawidłowości – mówi Witold Koss, nowy szef Lasów Państwowych. Zapowiada doniesienia do prokuratury.

Przeczytaj artykuł i dowiedz się:

  • czego dotyczą pierwsze wnioski z audytu w Lasach Państwowych
  • jakich naruszeń prawa w działalności LP dopatrzyła się ich nowa dyrekcja
  • jaki związek z polityką może mieć zakwestionowana kampania billboardowa.
Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Witold Koss już kilka tygodniu temu, w dniu powołania na stanowisko dyrektora generalnego Lasów Państwowych (LP) zapowiedział przeprowadzenie dogłębnego audytu funkcjonowania tej firmy w ostatnich latach. Teraz ogłosił wstępne wyniki kontroli dotyczącej tylko jednej budzącej wątpliwości kwestii – kampanii billboardowej zorganizowanej w zeszłym roku za pieniądze funduszu leśnego.

Jesienią 2022 r. ówczesny dyrektor generalny LP Józef Kubica zdecydował, że w całej Polsce stanie 2 tys. wielkich billboardów promujących jego firmę i leśnictwo. Miało to być wspólne przedsięwzięcia Ośrodka Kultury Leśnej w Gołuchowie, Ośrodka Transportu Leśnego oraz Dyrekcji Generalnej LP, a cała akcja miała kosztować nawet 65 mln zł. W kwietniu zeszłego roku zamówienie na jej realizację dostał z tzw. wolnej ręki, czyli bez przetargu Zakład Budownictwa Drogowego „Bieszczady” (ZBD), który jest spółką należącą w całości do LP. Ten jednak do wykonania i postawienia nośników billboardów wynajął dwie zewnętrzne firmy: Helios Constructions (1,4 tys. sztuk) i Recevent (pozostałe 600 sztuk). Pierwsza z nich spawanie 400 metalowych konstrukcji powierzyła Ośrodkowi Transportu Leśnego. ZBD zlecił montaż i posadowienie nośników także czterem innym podmiotom.

– Poniesione wydatki to około 23 mln zł – mówi Witold Koss.

Dokładna liczba nie jest nadal znana, bo wciąż trwa weryfikacja danych.

– Podczas audytu stwierdziliśmy świadome naruszenie prawa o zamówieniach publicznych, bo Zakład „Bieszczady” całość prac zlecił podwykonawcom, czego nie mógł zrobić, a sam nie wykonał żadnej czynności technicznej. Dokonano wyboru droższych ofert, choć była możliwość wybrania tańszych. Zdarzało się też, że wykonanie tych samych zadań zlecano dwa razy. Stwierdziliśmy również brak nadzoru i niezasadne wykorzystanie pieniędzy z funduszu leśnego – wyjaśnia dyrektor generalny LP.

Dodaje, że usługi były też zlecane znajomym lub członkom rodzin pracowników zatrudnionych w LP lub ich spółkach zależnych.

Firma stara się teraz wyjaśnić, jakie było faktyczne przeznaczenie stawianych billboardów.

– Istnieją poszlaki świadczące o możliwości ich wykorzystania na potrzeby jesiennej kampanii wyborczej – dodaje Witold Koss.

W jego opinii wskazuje na to intensywność korespondencji między podmiotami zaangażowanymi w akcję w okresie przedwyborczym i jej zanik już po wyborach oraz fakt, że 15 października cały projekt został przez LP faktycznie porzucony (bez protokołów odbioru, rozliczenia i zamknięcia przedsięwzięcia).

– Cała akcja to książkowy przykład niegospodarności na ogromną skalę. Absolutnie za drogo, całkowicie bez nadzoru, bez zbadania możliwości prawnych postawienia billboardów. Wyprodukowane elementy w znacznej części nie nadają się dziś do użytku – podsumowuje szef LP.

Dlatego Dyrekcja Generalna zdecydowała, że w tej sytuacji złoży do prokuratury zawiadomienia o podejrzeniu popełnienia przestępstwa.

– Przygotowaliśmy takie zawiadomienia dotyczące pięciu osób, naszych pracowników – mówi Witold Koss.

Zmiana na czele LP nastąpiła na początku stycznia tego roku. Decyzją Pauliny Hennig-Kloski, minister klimatu, po prawie trzech latach urzędowania ze stanowiskiem dyrektora generalnego pożegnał się Józef Kubica, a następnego dnia jego miejsce zajął właśnie Witold Koss.

Józef Kubica nie ukrywał swoich sympatii i zaangażowania politycznego. Był aktywnym członkiem Suwerennej Polski, partii, która współrządziła w okresie 2015-23. Z ramienia tego ugrupowania zasiada od kilku lat w sejmiku województwa śląskiego i ubiegał się o mandat poselski w ostatnich wyborach parlamentarnych. Za jego czasów wysokie stanowiska w szefostwie LP zajmowali też inni działacze partii Zbigniewa Ziobry.