Z ogólnej puli 40,3 mln m sześc. drewna, jakie Lasy Państwowe (LP) chcą sprzedać w przyszłym roku, do przedsiębiorców ma trafić ma trafić prawie 34 mln m sześc. 80 proc. tego surowca oferowane będzie stałym kontrahentom, na podstawie historii wcześniejszych zakupów, a pozostałe 20 proc. — wszystkim chętnym za pośrednictwem aplikacji e-drewno. Ta pierwsza część nazywana jest pulą podstawową, druga — pulą otwartą. Nowością jest stworzenie tzw. puli technicznej, w ramach której firmy będą mogły kupić około 1,2 mln m sześc. drewna. Ma się nim handlować na aukcjach w aplikacji e-drewno, a dostawy mają być realizowane na bieżąco w ciągu roku.
Pierwszy etap sprzedaży na tych zasadach ma się rozpocząć 6 grudnia. Proporcje zatwierdzone w zeszłym tygodniu przez Andrzeja Koniecznego, dyrektora generalnego Lasów, są zgodne ze wstępnymi propozycjami, o których pisaliśmy już w lipcu tego roku. Różnią się natomiast od tego, co obowiązywało w tym roku, kiedy w ramach puli podstawowej sprzedano 70 proc., a w otwartej 30 proc. drewna przeznaczonego dla przemysłu. W opinii szefa LP zarówno ustalenie zasad na dwa lata z góry, jak i proporcje są bardzo korzystne dla stałych odbiorców.
— Jest to najlepsza propozycja dla zapewnienia stabilności i rozwoju polskiego przemysłu drzewnego bez naruszania podstawowych zasad rynkowych i konkurencji — wyjaśnia Andrzej Konieczny. Jednak już latem, gdy światło dzienne ujrzały propozycje LP, przemysł ostro je krytykował. Powodem był tzw. huragan stulecia, który w nocy z 11 na 12 sierpnia 2017 r. spustoszył lasy w kilkudziesięciu nadleśnictwach, głównie na Pomorzu i Kujawach. W efekcie na rynek trafiło prawie 10 mln m sześc. surowca z powalonych przez wiatr drzew. Był to najczęściej niepełnowartościowy materiał, którego nie można wykorzystać np. do produkcji mebli. To drewno kupowały więc tylko niektóre firmy.
— W ten sposób stworzyły sobie historię zakupów, dzięki której w kolejnych latach będą mogły kupować więcej w pełni wartościowego drewna — wyjaśniał Marek Kubiak, prezes Polskiej Izby Gospodarczej Przemysłu Drzewnego (PIGPD).
Według niego surowiec był masowo wywożony za granicę.
— Polskie firmy, szczególnie średnie i mniejsze, mogą mieć wielkie kłopoty z zaopatrzeniem w drewno — mówił Marek Kubiak.