12 miesięcy — tyle czasu minęło od wejścia w życie przepisów, umożliwiających sprzedaż w Polsce tzw. marihuany medycznej. Do tej pory pacjenci, którzy chcieli korzystać z wyrobów leczniczych z konopi przepisanych przez lekarzy, musieli sprowadzać produkty zza granicy w ramach tzw. importu docelowego. Teraz będzie prościej. Urząd Rejestracji Produktów Leczniczych, Wyrobów Medycznych i Produktów Medycznych pod koniec października wydał zgodę na wprowadzenie na rynek suszu konopnego, o którego rejestrację ubiegała się spółka SpectrumCannabis.

Od suszu po tabletki
— Produkt powinien trafić na rynek na przełomie listopada i grudnia. Kończymy właśnie rozmowy z jednym z trzech największych dystrybutorów farmaceutycznych w kraju, rozmawiamy też z sieciami aptek i pojedynczymi placówkami. Nie ma zamkniętego katalogu schorzeń, w których konopie medyczne mogą być przepisywane, trudno więc oszacować potencjalny rynek. Spodziewamy się na podstawie danych z innych krajów, że około 60 proc. produktów trafi do pacjentów z przewlekłymi bólami, np. związanymi z nowotworami czy migreną, a reszta m.in. do chorych na stwardnienierozsiane i epilepsję — mówi Tomasz Witkowski, country manager w SpectrumCannabis.
Spółka zamierza ubiegać się o rejestrację kolejnych produktów z konopi — na początek innych odmian suszu konopnego, różniących się zawartością substancji czynnych THC i CBD.
— Pierwszy wprowadzony na rynek susz będzie zawierał około 19 proc. THC i mniej niż 1 proc. CBD, w kolejnym zawartość THC będzie mniejsza, a CBD — większa. Jeszcze w listopadzie zamierzamy złożyć wnioski o rejestrację dwóch kolejnych rodzajów suszu. Na początku przyszłego roku będziemy ubiegać się o rejestrację olejku konopnego, a pod koniec przyszłego roku zamierzamy rozpocząć prace nad wprowadzeniem na rynek pastylek — mówi Tomasz Witkowski. Wniosek o rejestrację pierwszego suszu złożono w czerwcu.
— Urząd podjął decyzję relatywnie szybko, dlatego teraz musimy szybko stworzyć struktury — mówi Tomasz Witkowski.
Tylko z importu
Właścicielem SpectrumCannabis jest kanadyjska grupa CanopyGrowth, jeden z największych graczy na globalnym rynku marihuany medycznej. Notowana na giełdach w Toronto i Nowym Jorku spółka wyceniana jest na ponad 10 mld USD i mocno inwestuje w Europie. Na początku listopada zapowiedziała przeznaczenie około 100 mln EUR na rozbudowę europejskiej bazy produkcyjnej. Te pieniądze na pewno nie trafią do Polski, bo uprawianie konopi jest u nas zakazane.
— Na razie będziemy sprzedawać susz sprowadzany z Kanady i przepakowywany w Niemczech. Pierwsze listopadowe zamówienie to 7,5 kg, kolejne w grudniu będą większe. Gotowość operacyjną wkrótce osiągną nasze uprawy w Danii, gdzie powstają już testowe partie konopi, a docelowo ma być tam produkowanych 200 kg suszu tygodniowo. W przyszłym roku to właśnie z Danii będziemy sprowadzać produkty — mówi Tomasz Witkowski.
Polska spółka zamierza w najbliższym czasie mocno zwiększyć zatrudnienie, rozbudowując działy sprzedaży, marketingu i szkoleń.
— Od początku przyszłego roku zamierzamy prowadzić szkolenia dla kadry medycznej i farmaceutów, by zapoznać ich z właściwościami produktów. To będzie długotrwały proces — rozumiemy, że i lekarzy, i farmaceutów trzeba przekonać do tego rodzaju terapii. Jesteśmy już po konsultacjach z Naczelną Izbą Aptekarską i wkrótce mamy rozpocząć szkolenia dla okręgowych izb — mówi Tomasz Witkowski.
Marihuana medyczna nie jest w Polsce refundowana, więc pacjenci będą musieli ponosić koszty terapii.
— Jeden gram suszu powinien kosztować około 65 zł. O miesięcznym koszcie terapii trudno mówić — w zależności od schorzeń pacjenci mogą potrzebować miesięcznie 2-20 gramów. Dlatego trudno mówić o celach sprzedażowych — punktem odniesienia mogą być Niemcy, gdzie półtora roku po legalizacji marihuany medycznej sprzedaż wynosi kwartalnie 2,3 mln EUR — mówi Tomasz Witkowski. © Ⓟ