Lektury

Marek Matusiak
opublikowano: 1999-04-15 00:00

Stawka na reklamę

Na kampanie reklamowe funduszy emerytalnych do końca roku zostanie przeznaczone ponad 150 mln dolarów, uważają specjaliści od mediów. Stacjom telewizyjnym przyniosą ponad 10 proc. dochodów ze sprzedaży czasu reklamowego.

Szefowie marketingu PTE mówią o wyjątkowej sytuacji na rynku, z jaką przyszło im się borykać. Nie było jeszcze takiego przypadku w Polsce, gdy jednocześnie wprowadzano kilkanaście prawie identycznych produktów.

Towarzystwa emerytalne stanęły więc do wyścigu, którego wynik poznamy stosunkowo szybko. Już bowiem na początku przyszłego roku będzie wiadomo, jak podzielony został rynek. Kampanie reklamowe są jednym z elementów, który zadecyduje o tym podziale. Choć słychać głosy, że nie należy przeceniać wpływu reklam na wyniki sprzedaży funduszy, żadne towarzystwo nie zdecydowało się poniechać masowej reklamy mediowej.

Niestety, na razie powstał dezinformacyjny szum i natłok przekazów, które są mało zrozumiałe i słabo zróżnicowane — uważają zewnętrzni obserwatorzy reklamowych poczynań funduszy.

„Media i Marketing“

Groźne mity pomocowe

Od początku dekady lat 90. do Polski płynie strumień środków z różnych funduszy pomocowych. Największym był bez wątpienia Fundusz PHARE, uruchomiony pierwotnie jako wsparcie Polski i Węgier, krajów ocenianych przez międzynarodowe kręgi za najszybciej kroczące ku demokratycznym i wolnorynkowym przemianom. Nikt nie jest dziś w stanie ocenić, kto i w jakim stopniu z tej pomocy rzeczywiście skorzystał, kto roztrwonił zagraniczne środki na mało przydatne i mało efektywne działania. Ubiegłoroczny skandal, wywołany źle przygotowanym wnioskiem o przyznanie funduszy unijnych — co sprawiło cofnięcie Polsce milionów ecu — dowiódł, że nad zachodnimi środkami pomocowymi nikt tak naprawdę u nas nie panuje.

Obecnie UE zmieniła filozofię pomocy dla krajów ubiegających się o członkostwo. Na lata 2000- -2006 w budżecie wspólnoty zaplanowano znaczne środki, które nie będą rozdzielane na zasadzie „rezerwacji” dla któregoś kraju Europy Środkowo-Wschodniej. Tak więc państwa te będą ze sobą konkurować w zakresie przedstawianych Komisji Europejskiej projektów i tylko ich jakość może zadecydować, czy Unia wesprze je środkami czy nie.

UE zakłada tzw. zasadę pomocniczości, czyli rządy państw, władze regionów, do których adresowana jest pomoc, muszą wskazać zarówno środki własne (publiczne), jak i udział kapitału prywatnego, które dopiero wspierane są pomocą unijną.

Groźnym mitem przez wiele lat było przekonanie, że zagraniczna pomoc „nam się należy” i sama przyjdzie do nas. Teraz trzeba na nią zapracować.

„Przegląd Piekarski i Cukrowniczy“