Pionierzy procesora
W Mosinie, Barlinku i Gorzowie Wielkopolskim banki spółdzielcze wydają klientom karty z procesorem. Wspólnie z firmami Unizeto i Saba zbudowały lokalne systemy obsługi procesorowych kart, pełniących funkcję elektronicznej portmonetki i książeczki czekowej.
Najważniejsze jest to, że lokalne systemy (obejmują teren miasta — siedziby danego banku) są niedrogie dla banków, posiadaczy kart i punktów akceptujących. Minimalny koszt instalacji wynosi od 30 do 50 tys. złotych. Obejmuje to koszt systemu informatycznego wdrażanego przez Sabę, koszt systemu kartowego Unizeto, informat (elektroniczny kiosk samoobsługowy) oraz czytniki kart. Same karty procesorowe kosztują około 30 złotych. Według Przemysława Pilarskiego, prezesa banku w Mosinie, prowizje, jakie po okresie promocyjnym mają płacić sprzedawcy, mogą wynosić nawet poniżej 1 proc. wartości transakcji (w przypadku magnetycznych kart Europay i Visa jest to około 3,5-4 proc.). Polskie karty procesorowe są atrakcyjne także z tego względu, że można za ich pomocą dokonywać nawet bardzo niewielkich płatności w kiosku czy sklepie spożywczym. Są przy tym bezpieczne (pięciocyfrowy numer PIN) i pozwalają bankowi lepiej zarządzać informacjami o klientach, ponieważ na karcie i w systemie bankowym zapisywane są wszystkie transakcje. Dzięki temu w razie zgubienia karty nie traci się pieniędzy.
„Gazeta Bankowa“
Wokół zamówień
Obowiązująca w Polsce ustawa o zamówieniach publicznych ograniczyła swobodne uznanie dysponenta środków publicznych co do wyboru podmiotów realizujących dostawy usług i towarów. Rezultatem obowiązywania ustawy jest z pewnością ograniczenie możliwości dokonywania nadużyć w zakresie udzielania zamówień, w znacznym stopniu poprawiona też została dyscyplina wydatkowania środków publicznych.
Przeprowadzane kontrole przez NIK, a także doświadczenia zebrane przez arbitrów dowiodły, że występuje bardzo wiele nieprawidłowości w stosowaniu przepisów ustawy. Do naruszania prawa w tej dziedzinie dochodziło we wszystkich niemal kontrolowanych przez NIK gminach. Po roku obowiązywania ustawy ówczesny prezes Urzędu Zamówień Publicznych przyznawał, że zna już 35 sposobów obchodzenia procedur, które miały przecież zapewnić uczciwą konkurencję.
„Gazeta BCC“
IV/1999