LEKTURY
Trzeba umieć się łączyć
Większość fuzji i przejęć ma dotkliwą wadę: planujące je przedsiębiorstwa skupiają się wyłącznie na kwestiach organizacyjnych i technicznych. Mnożą prognozy finansowe, zastanawiają się nad systemem wynagrodzeń i wspólnymi działaniami marketingowymi. Nie troszczą się natomiast o emocje pracowników, nie biorą pod uwagę poczucia zagrożenia i frustracji w obliczu nagłej zmiany. A potem zarządy dziwią się, że zyski nowo powstałej organizacji są mniejsze niż łączne dochody obu przedsiębiorstw przed zjednoczeniem.
Pracownicy łączących się firm są zagubieni i zdemotywowani, a nawet wrogo nastawieni do fuzji. Łatwo wtedy o niebezpieczne paradoksy: osoby, które nie znosiły swojej dotychczasowej pracy, w nowej zaczynają gloryfikować przeszłość, natomiast teraźniejszość krytykują na każdym kroku. Powstaje kultura my — oni, czyli na podział na ludzi z jednej i drugiej firmy. Obie grupy powielają schematy myślenia i działania wyniesione z poprzednich organizacji i niechętnie współpracują z wrogim obozem. Za problemy obwiniają „obcych”. Czasem zderzają się ze sobą różne style zarządzania czy wręcz odmienne kultury organizacyjne i systemy firmowych wartości.
Trudno wtedy o bezcenną dla pracodawców lojalność zatrudnionych. Ludzie nie są dumni ze swojej firmy, nie kierują się jej interesem, ale uprawiają własne gierki. W efekcie odchodzą źle obsługiwani klienci i kluczowi pracownicy, rosną straty finansowe przedsiębiorstwa.
„Businessman Magazine“
Brakuje drewna
Choć brzmi to zaskakująco, drewno się zdobywa, a nie po prostu kupuje, bo jest go za mało dla wszystkich zajmujących się jego przerobem. Większość tartaków nie wykorzystuje swych mocy przerobowych, choć są to w zdecydowanej większości zakłady przestarzałe, o niewielkiej wydajności. Ten tartaczny skansen wymaga wielu zmian, ale przedsiębiorstwa tartaczne, po pierwsze nie mają pieniędzy na drogie w tej branży inwestycje, a ponadto nie wiedząc, czy będę miały surowiec, nie mogą planować zwiększania wydajności i ponoszenia wydatków.
Dostawcą surowca drzewnego jest monopolista Lasy Państwowe, które pozyskują mniej drewna niż potrzebują go tartaki. Nikt nie namawia Lasów do gospodarki rabunkowej, ale wycina się jedynie 60 proc. tego, co przyrasta. Uzupełnić surowca nie można importem, ponieważ cła i przepisy fitosanitarne są tak ostre, że w zasadzie nie sprowadza się drewna z zagranicy. Przedstawiciele tartaków są w stanie zrozumieć, że stawiamy barierę drewnu zza wschodniej granicy, gdzie nie dba się o zdrowie przepastnych lasów, ale drewno z Niemiec jest zapewne zdrowsze od rodzimego i prawdopodobieństwo zaimportowania szkodników jest bliskie zera. Tarcicę można importować bez ograniczeń, choć przecież i w niej mogą znajdować się szkodniki drewna.
„Nowe Życie Gospodarcze”