Lektury

Jacek Zalewski
opublikowano: 2000-11-17 00:00

LEKTURY

Tytoniowy przemyt

Prawidłowość jest znana: im wyższe podatki państwo nakłada na wyroby nikotynowe, tym rozleglejszy jest czarny rynek. Zarabiają przemytnicy, handalrze, przekupni urzędnicy — traci budżet. Nielegalny obrót papierosami to potężny biznes opanowany przez największe grupy zorganizowane.

Wartość nielegalnego obrotu sięga 3 mld zł. Zysk do podziału wynosi około 1,5 mld. Papierosy z przemytu stanowią 15 proc. rynku tytoniowego w Polsce. To skala opłacalności procederu. Papierosy wędrują we wszystkich kierunkach. Legalnie, z Niemiec przez Polskę do krajów b. ZSRR, aby stamtąd powracać już jako towar przemycany. Część zostaje w Polsce, część wędruje znów do Niemiec albo Skandynawii, a nawet Wielkiej Brytanii. Przemytniczym biznesem zajmują się międzynarodowe grupy przestępcze: Rosjan, Białorusinów, Litwinów, Ukraińców, Polaków i Niemców.

Przemyt papierosów opłaca się głównie z powodu różnic w wysokości podatku akcyzowego w poszczególnych krajach. W Niemczech akcyza wynosi od 55 do 65 proc. w zależności od gatunku papierosów, w Polsce średnio około 53 proc., w krajach b. ZSRR około 6 proc. Papierosy eksportowane przez Niemców na wschód jadą już z tanią rosyjską akcyzą, W Niemczech i za naszą wschodnią granicą fabryki znanych koncernów tytoniowych pracują pełną parą, w Polsce te same koncerny narzekają na brak zbytu. Ale w gruncie rzeczy tracą poszczególne fabryki i polscy plantatorzy tytoniu — koncerny w ogólnym rachunku zarabiają, bo traktują Europę Środkowo-Wschodnią jako naczynia połączone. Spadek produkcji w Polsce nadrabiają wzrostem w innych krajach. Ten mechanizm obnażają ostatnie oskarżenia Komisji Europejskiej, zarzucającej dwóm amerykańskim koncernom tytoniowym (działającym także w Polsce) wspieranie przemytu papierosów do Europy Zachodniej.

„Polityka“