Prowadzisz firmę transportową i jeździsz ciężarówką? Sprawdź, ile pali i jak dużo związków chemicznych emituje twój samochód. To ważne, bo Ministerstwo Środowiska (MŚ) chce ustalić wielkość emisji dla kilkunatu branż m.in. transportu i rolnictwa.
W perspektywie 20 lat
Ministerstwo Środowiska opracowało właśnie projekt rozporządzenia dotyczący informacji, jakie powinny być zawarte w tzw. prognozach zmian aktywności dla poszczególnych sektorów gospodarki. Każdy z rządowych resortów musi do listopada złożyć w MŚ sprawozdanie zawierające dwudziestoletnie prognozy produkcji, przeładunków, zużycia paliw czy wytwarzania odpadów przez różne sektory.
— Celem regulacji jest zebranie danych, które pozwolą opracować krajowe prognozy emisji gazów cieplarnianych i innych zanieczyszczeń. Projekt rozporządzenia nie wprowadza ograniczeń w zakresie wielkości emisji dla poszczególnych sektorów gospodarki, pozwala natomiast na zaplanowanie strategii i działań, by Polska osiągnęła wskaźniki emisji określone w zobowiązaniach międzynarodowych — informują przedstawiciele biura prasowego MŚ. Projekt nie wprowadza ograniczeń, ale w uzasadnieniu do niego napisano, że dane zbierane są po to, by w następnym etapie określić wielkość emisji. Określenie prognoz dla elektrowni, hut czy kopalni nie budzi zdziwienia. Od lat firmy z tych sektorów muszą przestrzegać limitów CO 2. Po co jednak ustalać prognozy emisji dla dla rolnictwa czy transportu?
— Czy jeśli je przekroczymy, mamy przestać wozić towary? — pyta Andrzej Szymański, właściciel firmy transportowej Dartom. Jak resorty będą zbierać informacje od firm? W przypadku przemysłu analizy przygotowują branżowe izby, które mogą przekazywać dane rządowym resortom. W transporcie czy rolnictwie ministrowie będą musieli posługiwać się tylko analizami statystycznymi, choć z pewnością pomocne będą prognozy firm i zrzeszeń paliwowych.
Podatek za emisje
Do określenia „gospodarczej aktywności” oraz emisyjności resorty muszą określić nawet prognozy zużycia przez 20 lat paliwprzez auta osobowe oraz oszacować wzrost liczby aut z klimatyzacją. Kto skontroluje wielkość emisji w autach osobowych, czy i jakie będą kary za ich przekroczenie? Resort środowiska powtarza jedynie, że projekt pozwoli zaplanować strategię.
— Pytanie o sankcje za wysokie limity CO 2 w transporcie zadaje dziś sobie wiele osób w Europie. W UE rozważana jest koncepcja wprowadzenia podatku CO 2 od paliw silnikowych. To najbardziej sprawiedliwe rozwiązanie, skłaniające do inwestycji w pojazdy, które mniej palą i w efekcie generują niższe emisje związków chemicznych do atmosfery. Decyzja zapadnie na forum Komisji Europejskiej — mówi Michał Beim, ekspert w dziedzinie transportu w Instytucie Sobieskiego. Emisyjne limity w transporcie mogą okazać się też bodźcem do rozwoju przewozów kolejowych.
— Jedna lokomotywa Dragon ciągnie 4 tys. ton ładunków. To tyle, ile przewieźć może 200 tirów, które w godzinę spalą 16 tys. l paliw. Skład kolejowy zużyje około tysiąca litrów paliwa. Emisje CO 2, wysokie ceny paliw oraz koszty zatrudnienia zwiastują rozwój w przewozach kolejowych — mówi Zbigniew Jakubas, inwestor grupy Newag, produkującej pojazdy kolejowe. Eksperci mają nadzieję, że przymiarki do wprowadzenia emisyjnych limitów w rolnictwie czy transporcie zwiastują złagodzenie polityki wobec przemysłu.
— Tak postąpiła Wielka Brytania, która — nie mogąc już bardziej obniżyć emisji w przemyśle — zdecydowała się na kontrolę emisji w budownictwie i promowanie w tym sektorze energooszczędnych technologii — mówi Janusz Mikuła, ekspert w dziedzinie środowiska, były wiceminister rozwoju regionalnego.
Limit i podatek
Bruksela określiła grupę sektorów spoza przemysłu — tzw. non-ETS, na którą nałożyła obowiązek ograniczenia emisji. Oprócz rolnictwa, transportu i budownictwa są w niej handel, gospodarka odpadami oraz gospodarstwa domowe. Zgodnie z unijnymi zaleceniami, sektory te do 2020 r. mają w całej Unii ograniczyć emisje gazów o 10 proc. (w porównaniu z 2005 r.). Polska wydaje się w uprzywilejowanej pozycji, bo — zamiast ograniczać — może zwiększyć emisję w grupie non-ETS o 14 proc., czyli ze 183 mln ton w 2005 r. do 209 mln ton w 2020 r. Jednak dynamiczny rozwój transportu w ostatnich latach powoduje, że prognozowana pula może okazać się zbyt mała dla naszego kraju. Komisja Europejska, walcząc z emisją gazów, rozważa nałożenie podatku CO2 na energię i jej nośniki, m.in. po to, by ograniczyć emisyjność w transporcie. 14 państw deklaruje sprzeciw wobec nowej daniny. Niechętne są Polska i Niemcy, ale ekopodatek popierają m.in. Francja, Czechy i Węgry.
OKIEM EKSPERTA
Biznes nie znosi próżni
ROBERT GWIAZDOWSKI
Centrum im. Adama Smitha
W okresie światowego kryzysu Komisja Europejska nałożyła na kraje Unii obowiązek redukcji emisji CO2 ograniczając konkurencyjność gospodarki. Tyle że obniżenie w Europie emisji dwutlenku węgla o 20 proc. oznacza obniżenie tylko o 3 proc. emisji światowej. A rynek nie znosi próżni. Nałożenie limitów w UE spowoduje wzrost emisji na przykład w Chinach. Podatek CO2 na energię i jej nośniki nie rozwiąże problemu i nie spowoduje, że ludzie przestaną jeździć samochodami. Ceny paliw w ostatnich miesiącach szaleją, akcyza została podwyższona, a w Warszawie jak staliśmy w korkach — tak stoimy nadal.