Egzotyczne imiona i nazwiska to zmora komentatorów sportowych, którzy przed imprezą chętnie rozmawiają z dziennikarzami z innych krajów, żeby zapisać poprawną wymowę i nie narażać się na prześmiewcze komentarze po meczu. Czasem poprzeczka jest zawieszona jednak tak wysoko, że dwoją się i troją, żeby tylko nie wypowiadać na głos czyjegoś imienia i nazwiska. Przykład? Spróbujcie w meczowych emocjach powiedzieć Giannis Sina Ougko Antetokounmpo. Na szczęście gwiazda NBA ma łatwy do zapamiętania przydomek „Greek Freak”.

LinkedIn, największy na świecie portal społecznościowy, skupiony na życiu zawodowym, zorientował się, że wymowa i odmiana obcych nazwisk to nie tylko wyzwanie dla komentatorów sportowych, ale także jedna z częstych pułapek podczas rozmów biznesowych.
— Widziałeś kiedyś czyjeś imię na piśmie i nie byłeś całkowicie pewien, jak poprawnie je wymówić? Prawidłowa wymowa to nie tylko powszechna uprzejmość — to ważna część dobrego pierwszego wrażenia i stworzenia łączącego miejsca pracy. Właśnie dlatego zdecydowaliśmy się zaoferować funkcję, która udostępni sposób wymawiania twojego imienia i nazwiska — tłumaczy Joseph Akoni, menedżer produktu w portalu.
Koncern zna problem i szukał rozwiązania. W efekcie od tego tygodnia do profili użytkowników będzie dodawana funkcja nagrywania dźwięku, dzięki której będzie można nagrać prawidłową wymowę swojego imienia i nazwiska. Najlepiej tę umiejętność opanował wszak nie jakiś językoznawca czy native speaker, ale sam zainteresowany. Po dodaniu takiego nagrania przy podstawowych informacjach o właścicielu konta pojawi się ikona z głośnikiem. Jedno kliknięcie i dobre wrażenie podczas pierwszego spotkania w interesach murowane, szczególnie jeśli druga osoba jest już przyzwyczajona do przekręcania swojego nazwiska przez innych. Jest jedna uwaga techniczna, dosyć myląca. LinkedIn informuje, że nagranie wymowy można dodawać poprzez urządzenia mobilne z systemami Android od Google’a i iOS od Apple’a, natomiast odtwarzanie jest dostępne na wszystkich platformach, także w wersji portalu na przeglądarkę internetową. Trzeba jednak wystudzić zapał tych, którzy już wyobrazili sobie, że będą mogli przedstawić w ten sposób całe swoje CV albo przygotować podcast na temat swojej osoby, bogatej kariery i osiągnięć. Aktualizacja interfejsu umożliwia nagranie materiału o długości nie przekraczającej 10 sekund. Niby mała rzecz, a cieszy, i to nie tylko za sprawą sezonu ogórkowego, w którym ludzie rozprawiają w sieci o różnych ważnych i nieważnych sprawach.
Nowa funkcja ma zminimalizować niezręczne i nieprofesjonalne zachowania oraz błędy podczas pierwszych spotkań twarzą w twarz. Nie tylko w biznesie i życiu towarzyskim często pierwsze wrażenie decyduje o pomyślnej kontynuacji relacji. „The Wall Street Journal” zauważył, że narzędzie nie jest przydatne dla osób niesłyszących lub niedosłyszących, a serwis The Verge wskazał, że jego sukces zależy od tego, jak będzie wykorzystywane przez użytkowników.
Limit 10 sekund wydaje się być odpowiednim bezpiecznikiem, ale na portalu nie brakuje biznesowych lanserów, którzy wykorzystają każdą sekundę, żeby powiedzieć o sobie wszystko, tylko nie przedstawić wymowy nazwiska. LinkedIn rzeczywiście często jest pokazywany jako przykład portalu społecznościowego, na którym jest stosunkowo niewiele hejtu. Skupienie na sprawach karierowych ogranicza zapędy groźniejszych użytkowników, którzy podświadomie czują, że lepiej ugryźć się w język i nie wypisać rzeczy, które mogą negatywnie wpłynąć na wizerunek przed potencjalnymi pracodawcami lub kontrahentami. Liczy się też tam imię i nazwisko, jego rozpoznawalność oraz to co reprezentują. Kogoś kryjącego się za głupim nickiem nikt przecież nie sprawdzi i nie zatrudni.
To jedna strona medalu, ale jest też druga. Obawy przed kompromitacją i popsuciem sobie opinii prowadzą często do absurdów i przesłodzenia swojego wizerunku. Mamy więc wysyp samochwał i ekspertów od wszystkiego, ale gdy rekruter zacznie grzebać w życiorysie, to okazuje się, że prawda jest zupełnie inna. Nierzadko użytkownicy tylko chwalą siebie nawzajem, lajkują i polecają swoje wpisy, a nie potrafią szczerze, choć kulturalnie, komentować i dyskutować. Tak czy inaczej — LinkedIn stał się globalnym centrum karierowym, z którego korzysta już 690 mln osób. Portal założony został pod koniec 2002 r. w kalifornijskim Mountain View, ale od czterech lat jest częścią koncernu Microsoft, który zapłacił za niego ponad 26 mld USD.
Ostatnio wokół portalu zrobiło się głośno, gdy okazało się, że od czasu do czasu aplikacja na system iOS, podobnie jak m.in. Reddit i TikTok, przeszukuje schowek użytkownika iPhone’a. LinkedIn szybko zareagował i wprowadził aktualizację, która uniemożliwia takie skanowanie. Sprawa wyszła na jaw w czasie testów nowego systemu operacyjnego iOS 14, który informuje użytkownika, gdy jakaś aplikacja uzyskuje dostęp do schowka.