W cieniu spektakularnych dyskusji o budowie Baltic Pipe, czyli nowego gazociągu łączącego Polskę z Danią i Norwegią, toczą się rozmowy o kolejnym gazociągu. Chodzi o poszerzenie połączenia Polski z Ukrainą.
— Równolegle do rozmów o Baltic Pipe Gaz-System [państwowy operator systemu gazowego — red.] prowadzirozmowy z operatorem ukraińskim. Chodzi o zwiększenie możliwości przesyłowych z 1,5 do 7 mld m sześc. rocznie, co powinno dać korzyści nie tylko Ukrainie, ale też Węgrom. Skorzysta też nasz gazoport w Świnoujściu — mówi Piotr Naimski, pełnomocnik rządu ds. strategicznej infrastruktury energetycznej.
O szerszym połączeniu gazowym z Ukrainą mówiło się ostatnio głównie w kontekście planów zmarłego w zeszłym roku Jana Kulczyka, jednego z najbogatszych Polaków. Z opublikowanych podsłuchów jego rozmów wynika, że miał wizję wielkich inwestycji w przesył i produkcję energii na Ukrainie. Wizja polskiego rządu opiera się obecnie tylko na przesyle. Szerszy gazociąg pozwoliłby m.in. w większym stopniu zagospodarować terminal LNG w Świnoujściu, który ruszy w ciągu kilku tygodni. Byłby też dopełnieniem gazociągu polsko-duńsko-norweskiego.
— Obie inwestycje mogłyby być realizowane równolegle. Po nich pomyślimy o interkonektorach na granicy z Litwą i Czechami — zauważa Piotr Naimski. Polsce zależy na jak największej liczbie połączeń gazowych, bo to sposób na uniezależnienie się od dostaw rosyjskiego gazu, który dziś dominuje w polskim imporcie tego surowca. Krajowe złoża zaspokajają zaś tylko jedną trzecią zapotrzebowania.
Przeciwnie wyglądają plany rządu, jeśli chodzi o połączenia elektroenergetyczne (czyli przesyłające prąd). Na razie, nie planuje żadnych. W grudniu ruszyło warte 550 mln EUR połączenie elektroenergetyczne LitPol Link, łączące Polskę z Litwą. Litwa jest z niego zadowolona, bo jej strategia bezpieczeństwa energetycznego opiera się na budowie możliwie największej liczby połączeń z zagranicą.
— Strategia się sprawdza. Najlepsze efekty daje nasze połączenie ze Szwecją, skąd płynie tańszy prąd. Hurtowe ceny energii spadły u nas dzięki temu o 20 proc. — zauważa Domynikas Tuckus, członek zarządu Lietuvos Energija. Polski entuzjazm jest mniejszy, co ma związek — jak zauważa Domynikas Tuckus — z różnicy cen. Polski prąd jest droższy od litewskiego.
— Nie przewidujemy — odpowiada Piotr Naimski, pytany o plany budowy kolejnych interkonektorów, na granicach z kolejnymi krajami. Polski rząd wybrał strategię suwerennej produkcji energii opartej na węglu, co Piotr Naimski popiera. Prąd z zewnątrz, jego zdaniem, wiąże się przede wszystkim z zagrożeniamize strony „taniej dotowanej energii z Niemiec”. Niemców na dotacje stać, a Polaków nie. Na dodatek Polska musi rozbudować moce, a przy taniej energii to się nie opłaci. Dlatego Polska, według Naimskiego, powinna łączyć się z zagranicą „mądrze”.
Stąd brak planów w tym obszarze. Tylko jak to pogodzić z oczekiwaniami przemysłu, który domaga się niskich cen energii? — To kwestia efektywności górnictwa węgla kamiennego i nowoczesności elektrowni — brzmi odpowiedź Piotra Naimskiego. © Ⓟ