Lockdown niestraszny producentom. Na razie

opublikowano: 02-11-2020, 22:00

Pierwszy raz w historii z większym zainteresowaniem przyglądałem się indeksom koniunktury z takich krajów jak Irlandia czy Czechy niż z Polski.

Te małe kraje bowiem jako pierwsze w Europie wprowadziły jesienią twardy lockdown i dane z nich napływające są pierwszym pomiarem, jak gospodarka reaguje na nowe obostrzenia. Wniosek jest taki, że nawet w warunkach lockdownu przemysł działa na wysokich obrotach. Konsumenci są w gorszych nastrojach, ale firmy przemysłowe w lepszych. Czy to dobry prognostyk na najbliższe miesiące dla innych krajów, które wprowadzją lockdown? I tak, i nie.

Indeks PMI dla przetwórstwa przemysłowego w Czechach wzrósł w październiku do 51,9 pkt i tym samym był najwyższy od dwóch lat. Stało się tak mimo faktu, że kraj od miesiąca wprowadzał ostre ograniczenia w aktywności społecznej — 12 października podjęto decyzję o zamknięciu części usług (głównie gastronomia) i szkół, a 21 października zapadła decyzja o zamknięciu wszystkich sklepów niesprzedających towarów pierwszej potrzeby.

Jak widać na wykresie, nastroje konsumentów w Czechach się załamały, a firm przemysłowych — poprawiły. Jak to interpretować? Koniunktura w przemyśle zależna jest głównie od warunków globalnych, a te były w przemyśle w październiku bardzo dobre. Indeksy PMI z Chin, Niemiec i USA pokazywały bardzo wysokie odczyty, wskazujące, że firmy przemysłowe działały na wysokich obrotach. PMI w Chinach znalazł się na najwyższym poziomie od stycznia 2011 r., Niemczech — najwyżej od marca 2018, a w USA — od stycznia 2019 (w Polsce indeks PMI wyniósł 50,8 pkt — tyle co we wrześniu).

I to jest dobra wiadomość. Wprawdzie popyt w Europie na pewno spadnie w najbliższych tygodniach ze względu na narastające obostrzenia w większości krajów UE, ale w przeciwieństwie do wiosny nie mamy do czynienia ze skoordynowanym światowym zamrożeniem przemysłu. Chiny działają na wysokich obrotach, w USA na razie nie przewiduje się recesji w ostatnim kwartale roku. Co więcej, nawet w Europie warunki lockdownu są bardziej łagodne dla przemysłu niż na wiosnę — dzieci chodzą do szkoły, co sprawia, że pracownicy nie są wysyłani na urlopy opiekuńcze, a fabryki i place budowy normalnie działają.

Jednocześnie nie można jednak oczekiwać, że europejski przemysł przejdzie przez trudne warunki zimowe jak czołg. W dużych krajach, takich jak Francja czy Wielka Brytania (a do nich niedługo mogą dołączyć inne) zamyka się część sklepów, co oznacza, że popyt okresowo wyraźnie spadnie. To spowoduje dostosowania w całych łańcuchach dostaw. Im dłużej będzie utrzymywał się okres niepewności, tym wydatki konsumentów będą niższe, a fala uderzeniowa będzie roznosiła się coraz szerszymi kręgami po różnych sektorach.

Najważniejszy dla przemysłu czynnik to długość trwania obostrzeń w Europie. Jeżeli będą one trwały ok. miesiąca i w grudniu sklepy w większości krajów będą otwarte, wówczas firmy mogą potraktować jesienne załamanie jako przejściowe i nie będą bardzo istotnie obniżać zamówień. Wstrząsy rozchodzące się po łańcuchach dostaw będą wtedy umiarkowane. Taki scenariusz mogą uprawdopodabniać dane epidemiczne z Czech, Irlandii czy Izraela, gdzie natychmiast po wprowadzeniu lockdownu zasięg epidemii zaczynał się znacząco kurczyć. Niestety zupełnie nie wiadomo, czy zimowa pogoda umożliwi znoszenie obostrzeń w grudniu. Będziemy śledzić przykład Czech i raportować na bieżąco.

© ℗
Rozpowszechnianie niniejszego artykułu możliwe jest tylko i wyłącznie zgodnie z postanowieniami „Regulaminu korzystania z artykułów prasowych” i po wcześniejszym uiszczeniu należności, zgodnie z cennikiem.

Podpis: IGNACY MORAWSKI, główny ekonomista „Pulsu Biznesu”

Polecane