Łódź: najlepsi jadą do Warszawy

Anna Maria Seroczyńska
opublikowano: 1998-11-13 00:00

Łódź: najlepsi jadą do Warszawy

Lokalne rynki pracy

BŁĘDNE KOŁO: Wśród łódzkich pracodawców wciąż można obserwować brak świadomości wagi decyzji personalnych — mówi Piotr Kociołek z Beaver, firmy doradztwa personalnego. fot. ARC

Na łódzkim rynku pracy panuje stagnacja. Najlepszym na to dowodem jest fakt, że lokalne agencje doradztwa personalnego można policzyć na palcach jednej ręki. Ożywienie na rynku mogą spowodować inwestycje w SSE.

Dla łodzianina najbardziej atrakcyjnym rynkiem pracy jest wciąż Warszawa. Wyjeżdżają głównie ludzie młodzi, z wykształceniem bankowo-finansowym i znajomością języka. W stolicy zasilają czołówkę firm konsultingowych i reklamowych.

— W branży finansowej do Warszawy przenoszą się nawet całe centrale — twierdzi obserwujący łódzki rynek pracy Piotr Obraniak, dyrektor personalny firmy Sonda.

Uciekają również dyrektorzy handlowi, którzy — jak zapewniają łodzianie — niejednokrotnie są lepszymi specjalistami od warszawiaków, których rozpuścił stołeczny rynek.

— Poziom oczekiwań finansowych warszawiaków często przekracza poziom kwalifikacji — kąśliwie zauważa Piotr Obraniak.

Z firmy do firmy

Efekt jest jednak taki, że łódzkie firmy bezskutecznie polują na doświadczonych finansistów.

W Łodzi — podobnie jak i w innych częściach kraju — nawiększa rotację zauważyć można pośród handlowców. Podobno rekordem długości pracy na tym stanowisku jest półtora roku. Według Pawła Gniazdowskiego z firmy doradztwa personalnego Beaver, nowym zjawiskiem na lokalnym rynku jest również pojawienie się grupy menedżerów do wynajęcia, którzy pracują dla stale zmieniających się zarządów spółek z programu NFI. Na przeciwnym biegunie znajdują menedżerowie ze starego układu, którzy nie potrafią się odnaleźć w nowych warunkach.

Mało doradców

Piotr Kociołek z Beavera twierdzi, że o pojemności rynku pracy świadczy liczba agencji doradztwa personalnego. W Łodzi podobno są tylko dwie poważne. Firmy szkoleniowe narzekają, że nie mają na kim zarabiać. Zdaniem ich przedstawicieli, nie funkcjonuje jeszcze powszechnie świadomość, że należy inwestować w rozwój menedżmentu. Na dodatek osoby, które są dynamiczne, znają języki i mają doświadczenie, wolą założyć własną firmę niż pracować nawet dla jakiejś zachodniej korporacji. Być może na rynku pracy zacznie się coś dziać w związku z powstaniem specjalnej strefy ekonomicznej.

— Łódź zaczyna być zagłębiem drukarskim i tu będą przyjeżdżać specjaliści z innych ośrodków — przewiduje Paweł Gniazdowski z Beaver.