Łódzka Rusałka kusi Lindta
Łódzka Spółdzielnia Cukiernicza Rusałka zamierza do końca roku znaleźć inwestora, z którym utworzy spółkę. Zarząd spółdzielni najchętniej widziałby w niej Lindta. Jednak szwajcarski inwestor zapewnia, że na razie nie zamierza wiązać się z żadnym polskim producentem.
Bogdan Nowicki, prezes zarządu Łódzkiej Spółdzielni Cukierniczej Rusałka, zapewnia, że do końca roku wyłoni inwestora. Na początku 2000 roku Rusałka chce utworzyć spółkę, do której później zostanie wniesiony majątek spółdzielni. Nowa firma pragnie zachować przywileje zakładu pracy chronionej.
Do końca października, przy pomocy firmy doradczej z Poznania, Rusałka będzie rozmawiać z potencjalnymi partnerami — finansowymi i branżowymi. Krótka lista inwestorów będzie gotowa w grudniu. Prezes spółdzielni wolałby układ z firmą z branży, najchętniej z którąś z dwu szwajcarskich firm — Lindt i Nestle.
Pobożne życzenia
— To na razie tylko moje pobożne życzenie — przyznaje Bogdan Nowicki, prezes Rusałki.
Prezes liczy jednak, że potrafi zachęcić inwestora.
— Dla Nestle produkowalibyśmy likwory, których nie robi Goplana. Lindt nie ma zakładu w Polsce, a z nami zdobyłby od razu 1 proc. rynku — mówi Bogdan Nowicki.
Rynek to nie wszystko
Tomasz Retmaniak, dyrektor generalny Lindt & Sprźngli w Polsce, zapewnia, że na razie nie dostał żadnej propozycji od Rusałki.
— Być może w przyszłości zdecydujemy się na budowę zakładu lub kupno jednego z polskich producentów. To zależy także od rozwoju rynków wschodnich. W Polsce nie ma już zbyt wielu fabryk do przejęcia, które odpowiadałyby naszym wymaganiom. Udział w rynku takiego zakładu jest dla nas mniej istotny niż jego technologia — podkreśla Tomasz Retmaniak.
— Wkrótce kupimy nowe linie technologiczne, które będą spełniać normy Lindta — przekonuje Bogdan Nowicki.