Ludzki dotyk

Karol JedlińskiKarol Jedliński
opublikowano: 2014-11-28 00:00

Szkoły podstawowe, gimnazja i uczelnie wyższe. Do tego wysoki biurowiec i centrum kreatywności w zabytkowym budynku. Piotr Voelkel przekazał stery w Grupie Vox synowi, ale zostawił sobie sporo do roboty.

— To najlepsze decyzje w moim życiu. Jeśli sens istnienia to pełnia życia, a nie bycie tylko bogatym głupkiem, to mam tę pewność, że żyję najlepiej, jak można — właśnie tak Piotr Voelkel odpowiada na podstawowe pytanie: po co mu to wszystko?

A to nie koniec, bo poznański przedsiębiorca zapowiada, że ani myśli osiadać na laurach. Zamierza brać garściami, ile życie pozwoli. Wszystko, w co twórca Grupy Kapitałowej Vox wpakował niemal 40 mln zł, to nie hedonistyczne uciechy, balangi rentiera na egzotycznej wyspie. Pasja i szczęście to edukacja w różnych odcieniach. Piotr Voelkel przez ostatnie 18 lat założył jedną uczelnię (Wyższą Szkołę Nauk Humanistycznych i Dziennikarstwa w Poznaniu — WSNHiD), przejął, dofinansował i rozbudował kolejną (Szkołę Wyższą Psychologii Społecznej — SWPS).

Na dokładkę stworzył szkołę podstawową, gimnazjum i liceum pod marką da Vinci. I jak zapewnia, biznesowej myśli było tu niemało, nie zabrakło zarazem koncepcji filantropijnej. Bo z przepisów prawa wynika, że zarabianie kokosów na szkolnictwie wyższym niespecjalnie wchodzi w rachubę: wszystkie zyski muszą pozostać w szkole i służyć rozwojowi uczelni.

— Inwestycje w szkoły to przede wszystkim finansowanie ich rozwoju, budowy, renowacji budynków. Ale nie tylko, bo równie ważna była praca nad tym, kto, jak i kogo uczy w tych murach — wyjaśnia Piotr Voelkel.

Tygiel szczęścia

Pierwsza była WSNHiD — to miała być kuźnia kadr dla medialnego konglomeratu przedsiębiorcy, posiadającego w latach 90. wielkopolskie gazety i stacje radiowe. Tyle że po jakimś czasie media poszły w biznesową odstawkę, a szkoły zostały. Co robić?

— Wtedy pojawiło się ważne dla mnie odkrycie, że posiadanie szkoły otwiera wiele możliwości także przede mną. Że mogę w ten sposób poprawiać jakość własnego życia, poznając czołowych ludzi kultury, polityki, mediów. Okazało się też, że nie tylko my uczymy młodzież, ale i uczymy się od niej — twierdzi poznański biznesmen. Zaraz mimochodem dodaje, że podstawówkę, gimnazjum i liceum zbudował w dużym stopniu z troski o wnuki.

Szkoły wyższe powstały z myślą o przyszłości studentów — chodziło nie o ciepłe gniazdko dla słabych profesorów, lecz o umysłowy tygiel dla młodych ludzi. Tylko najlepsze kadry stać na relacje mistrz — uczeń.

— Z wykształcenia nie jestem humanistą, skończyłem studia na politechnice. Szukam sposobów, jak sprawić — korzystając z dostępnych narzędzi i środków — by żyć w lepszym kraju. Razem możemy więcej, przybywa tych, którzy chcą poprawić świat. Mam już siedmioro wnuków, a to zobowiązuje — deklaruje Piotr Voelkel. I kontynuujemy rozmowę o szczęściu. Prywatne szczęście Voelkela ściśle się wiąże z jego deklaracją z początku tekstu. Zatem, przekornie stawiając sprawę, pieniądze szczęściu pomagają.

— SWPS, która dziś jest w dobrej kondycji finansowej i ma oddziały w pięciu największych miastach Polski, to miejsce, w którym wciąż sam się rozwijam. Poznałem potęgę psychologii i nauk społecznych, zmieniłem wiele własnych przekonań, lepiej rozumiem, na czym polega szczęście i gdzie są jego źródła — opowiada przedsiębiorca.

Fetysz technologii

No dobrze, ale w tej elegii o inwestowaniu w szczęście nie może zabraknąć pomysłu na przekuwanie duchowego spełnienia w zysk. Ten mechanizm jak najbardziej działa w Grupie Vox. Tu na scenę wkracza Human Touch Group: nazwa dla całego konglomeratu inwestycji Voelkela i jego rodziny.

— Przyszłość będzie należała do firm, które mądrze połączą najnowsze technologie z odpowiedziami na pytania, po co ten biznes, dla kogo, dlaczego? Psychologia, antropologia, badania naukowe płynące z moich szkół będą wspierały nasz biznes, także meblarski. W ten sposób powstała m.in. kolekcja Smart by Vox, umożliwiająca indywidualizację mebli, które uczą dzieci zmieniać świat. Idziemy inną drogą niż większość firm tej branży w Polsce.

Zamiast naśladować, wytyczamy własną ścieżkę. Nie jesteśmy światowym koncernem i stać nas na bliskość z klientem. Możemy też korzystać z zasobów szkół, współpracować z najlepszymi coachami, rozwijać umiejętności pracy w zespole — ocenia założyciel Human Touch Group.

Socjalistyczna bajka

Wszystko, co powyżej, brzmi zapewne bajkowo, jednak od Excela i tak nie uciekniemy. Co z demografią, nieubłaganie przypominającą, że uczniów i studentów będzie ubywać przez najbliższe dekady? Czy w takim razie rozbudowa, inwestycje w prywatne uczelnie mają długofalowy sens? Nie lepiej stworzyć jeden, dwa wydziały pracujące dla Voksa i basta?

Na te pytania nie ma prostych odpowiedzi. Jest wiara Piotra Voelkela, że lepiej w trudnych czasach skończyć dobre płatne studia niż słabe, ale darmowe. Dlatego jego szkoły stawiają na jakość edukacji i bliskie relacje z biznesem. Wypływa natychmiast temat rzeka, o którym przedsiębiorca mówi ze swadą, ale i nieskrywaną irytacją: o nierównym traktowaniu szkół prywatnych i państwowych.

— Wielu prywatnych założycieli szkół inwestuje w bardzo potrzebne, unikalne kierunki studiów, edukuje kadry dla firm, które chcą przejść z obszaru kopiuję do świata kreuję... Jednocześnie słyszę od niektórych urzędników, jak z uśmiechem na twarzy mówią, że już po waszych szkołach. O nierównościach na linii prywatny — państwowy można by rozprawiać godzinami. W szkolnictwie wyższym mamy socjalizm.

Mimo że sukces Polski to wynik sprawności setek prywatnych firm i tysięcy zaradnych małych biznesów są sektory, w których widać brak szacunku i sympatii dla prywatnej własności. Dlatego moją edukację nastawiam na kapitalizm — kwituje inwestor. Kapitalizm prowokuje nowy wątek: Concordia Design w Poznaniu — centrum innowacji, designu i kreatywności, mieszczące się w XIX- -wiecznym budynku dawnej drukarni.

Piotr Voelkel w kilku zdaniach opowiada złożone perypetie projektu: — Budynek kupiłem okazyjnie, przypadkowo. Uwiódł mnie, stworzyliśmy dla niego plan, zakładający współpracę regionalną i dotacje z UE.

Niestety, w połowie drogi władze wycofały się z projektu. Były trudne chwile, ale zyskaliśmy właśnie niezależność finansową. Są konferencje, warsztaty, jest i restauracja. Cel wiadomy: pokazać firmom drogę od naśladownictwa do kreacji. Obecnie Concordią zarządza moja córka Ewa.

Niebo Bałtyku

Ale to nie koniec historii inwestycyjnej Piotra Voelkela. Biznesmen ma w portfelu sporo atrakcyjnych gruntów w centrach dużych miast. Jedna z działek to pusty teren przy Concordii. Tam powstaje oryginalny biurowiec Bałtyk. Stawia go oczywiście Voelkel w miejscu dawnego kina o tej samej nazwie. Budowa 20-piętrowego budynku pochłonie około 130 mln zł. Dlaczego kształt elewacji przypomina schody do nieba?

— To ma być przyjazne miejsce dla ludzi, stąd te tarasy na każdym piętrze z widokiem na horyzont. A na placu, gdzie codziennie przewijają się tysiące ludzi, będą kawiarnie, bary, a także miejsce na edukację i design — zapewnia przedsiębiorca. Jedno jest pewne: w żadnym zakamarku nie zabraknie human touch.