Łupki receptą na kryzys

Marek WierciszewskiMarek Wierciszewski
opublikowano: 2012-05-29 00:00

Tani gaz daje amerykańskiemu przemysłowi ogromną przewagę nad resztą krajów. Niestety, Polsce trudno będzie powtórzyć ten sukces

Ameryka zgarnie gros korzyści z łupkowej rewolucji na świecie. Choć największa gospodarka globu tonie w niesprzedanych zapasach paliwa, nie ma najmniejszego zamiaru, by postawić na jego eksport. To dla niej sposób, by jej przemysł mógł znów konkurować z chińskim.

Ameryka nie chce eksportować

Za oceanem produkcja gazu łupkowego idzie pełną parą. W tym roku będzie o 8 proc. wyższa niż jeszcze w 2010 r. Amerykanie nie nadążają jednak z budową infrastruktury umożliwiającej korzystanie z surowca. Efekt? Jego zapasy za oceanem są o 20 proc. wyższe niż rok wcześniej. W ciągu ostatnich pięciu lat ceny spadły aż o 80 proc. Teraz to paliwo jest za oceanem aż cztery razy tańsze niż w Europie. Mimo to Amerykanie nie spieszą się z rozpoczęciem jego eksportu.

— Departament energii został zasypany wnioskami o zezwolenie na eksport gazu. Do tej pory pozytywnie rozpatrzył tylko jeden — zauważa Johannes Benigni, szef think-tanku JBC Energy, który gościł na ubiegłotygodniowej konferencji organizowanej w Warszawie przez Erste Bank. To jego zdaniem przejaw dalekowzrocznej strategii amerykańskiej administracji.

Tanie paliwa mają pomóc krajowemu przemysłowi podnieść się z kryzysu. Efekty już widać. Do produkcji prądu zużywa się obecnie aż o 30 proc. więcej gazu niż rok temu. Już teraz w roli podstawowego paliwa elektrowni zastąpił on nieprzyjaznyśrodowisku węgiel. Dzięki temu ceny energii w hurcie obniżyły się aż o połowę.

Inwestycje się rozkręcają

Niższe ceny działają jak magnes na korporacje, które szukają lokalizacji pod nowe inwestycje. Im branża bardziej energochłonna, tym zachęta większa. Pod względem kosztów energii USA już teraz nie ustępują obfitującej w ropę i gaz Rosji. Jeszcze niższymi kosztami mogą się jedynie pochwalić kraje Bliskiego Wschodu, gdzie zużycie ropy jest subsydiowane. Nad oboma regionami USA mają jednak zasadniczą przewagę. Korupcja jest tam znacznie mniejszym problemem niż w Rosji. W odróżnieniu od niestabilnego politycznie Bliskiego Wschodu Ameryka dysponuje ugruntowanym systemem prawnym.

— Jeszcze niedawno firma, która szukała lokalizacji pod nową hutę aluminium, nie miała innego wyboru, jak tylko udać się do Bahrajnu. Teraz to już nie jest takie oczywiste — opisuje Johannes Benigni. Chude lata amerykańskiego przemysłu samochodowego to już przeszłość. Jeszcze nieco ponad 3 lata temu trzej najwięksi krajowi producenci samochodów chylili się ku upadkowi. Teraz BMW, największy na świecie producent aut luksusowych, zainwestuje blisko 1 mld USD w nowe moce produkcyjne właśnie w USA. Jeszcze większe pieniądze pójdą na inwestycje w przemyśle chemicznym, dla którego gaz to nie tylko źródło energii, ale też podstawowy surowiec. Program inwestycyjny chemicznego giganta Dow Chemical opiewa na 4 mld USD.

— Pierwszy raz od 10 lat ceny gazu są nie tylko przystępne, ale również stabilne. Dzięki temu rosną inwestycje, a amerykański przemysł jest na najlepszej drodze, by odbić się od dna — tłumaczy w komunikacie Andrew Liveris, prezes Dow Chemical.

Jak oblicza firma konsultingowa Boston Consulting Group, w ciągu najbliższych trzech lat w amerykańskim przemyśle powstanie od 2 do 3 mln nowych miejsc pracy. To skutek spodziewanego dalszego zmniejszania się leżącej po stronie Chin przewagi kosztowej. Państwo Środka nie jest już ulubieńcem inwestorów. Bezpośrednie inwestycje zagraniczne spadały tam w kwietniu już szósty miesiąc z rzędu. Zmiana podejścia inwestorów nie pozostaje też bez wpływu na wyniki giełd. Główny indeks rynku w Szanghaju stracił w ciągu ostatnich 12 miesięcy 15 proc. Tymczasem amerykański S&P500zachowuje wartość sprzed roku.

Sukces niełatwo powtórzyć

Przykład zza oceanu pokazuje, jak duża jest stawka w grze o łupki. Dla Polski równie atrakcyjna wizja jak w przypadku USA jest jednak wciąż bardzo odległa. Dlaczego? Jak ocenia Johannes Benigni, nad Wisłą trzeba będzie wiercić głębiej. To może sprawić, że koszty wydobycia będą nawet trzy razy wyższe niż za oceanem. Znacznie wyższa jest też gęstość zaludnienia.Inwestorzy będą musieli znacznie bardziej poważnie brać pod uwagę wpływ wierceń na środowisko. Wreszcie — w przeciwieństwie do USA — Polska jest częścią unijnego wspólnego rynku. Taniego gazu nie uda się więc zatrzymać dla siebie. Na jego wydobyciu zarobią producenci, a budżet państwa — na podatkach. Przemysł i konsumenci będą musieli obejść się smakiem. A wszystko to nie prędzej niż w 2018 r. Dopiero wtedy wydobycie gazu będzie miało szansę ruszyć na pełną skalę.

— Nie ma pewności, że Polska będzie łupkowym eldorado. Szacunki wielkości złóż są bardzo rozbieżne. Aby móc powiedzieć coś więcej, potrzebne są kolejne odwierty — twierdzi Johannes Benigni.

OKIEM EKSPERTA

To będzie rewolucja

WOJCIECH BIAŁEK

główny analityk CDM Pekao

Rozlanie się po świecie amerykańskiej rewolucji łupkowej powinno zmienić układ sił na globalnym rynku energetycznym. Najprawdopodobniej to właśnie rosnąca za oceanem produkcja ropy naftowej i gazu ziemnego jest przyczyną nagłej zmiany tendencji na rynkach finansowych w ostatnim roku.

W preferowanym przeze mnie scenariuszu dolar ma przed sobą jeszcze kilka lat umocnienia. Powinno to być wynikiem napływu kapitału do USA, związanego ze zmianą bilansu energetycznego i finansowego tego kraju. Oznaczałoby to, że historia zatacza koło równo co 16 lat. Nadchodząca fala umocnienia amerykańskiej waluty byłaby podobna do tej sprzed 16 i 32 lat. Powtórzenie takiego rozwoju wypadków oznaczałoby głębokie załamanie cen surowców, które tradycyjnie są wyrażane w dolarze.

Tańsza energia przyniosłaby jednak rozwiązanie dużej części kłopotów trapiących kraje rozwinięte, które są jej importerami. Dlatego spodziewam się, że w ciągu najbliższych 5 lat giełdy rynków dojrzałych będą kontynuować wzrostową tendencję. Taka zmiana oznaczałaby jednak prawdziwą katastrofę dla wielu wschodzących rynków akcji, a w szczególności eksporterów energii. Przykład to Rosja, która w ostatnich dekadach bankrutowała, gdy ceny surowców energetycznych spadały.