Lwie Liebe, czyli praca za Odrą

Jacek Kowalczyk
opublikowano: 2010-11-17 00:00

Firmy z Niemiec zapraszają do siebie polskich specjalistów. Euforii raczej nie wywołają.

Akcje Elzabu potaniały wczoraj o 1,52 proc. — do 3,25 zł. Natomiast walory Novitusa podrożały o 5,49 proc. do 29 zł. To efekt deklaracji największego akcjonariusza Elzabu, który zmienił zdanie i odpowie na ogłoszone przez konkurenta wezwanie. Novitus płaci 3,4 zł za akcję spółki, nad którą chce przejąć kontrolę

Coraz bliżej do otwarcia rynku pracy w Niemczech — agencje zatrudnienia już werbują pracowników

Firmy z Niemiec zapraszają do siebie polskich specjalistów. Euforii raczej nie wywołają.

Niemieccy pracodawcy z niecierpliwością czekają na 1 maja 2011 r., kiedy Niemcy i Austriacy całkowicie otworzą dla Polaków rynki pracy. Wielu przedsiębiorców zza Odry od lat zmaga się z niedoborem specjalistów na niektóre stanowiska i liczy, że napływ polskich pracowników wypełni te luki. Walka o najlepszych fachowców już trwa.

Wyścig ruszył

Niemieckie agencje pośrednictwa pracy penetrują już polski rynek. Niektóre międzynarodowe firmy doradztwa personalnego zaczęły nawet podpisywać kontrakty z niemieckimi pracodawcami z terminem rozpoczęcia usługi od 1 maja 2011 r. Niemieckie oddziały agencji zobowiązują się, że po tym dniu dostarczą klientom pracowników, a polskie filie już szukają odpowiednich ludzi w kraju.

— Naszym priorytetem jest kadra inżynierska. Już rozpoczęliśmy poszukiwanie pracowników, którzy spełniają postawione przez niemieckie firmy wymagania. Rekrutujemy przede wszystkim do przemysłu ciężkiego, motoryzacyjnego i elektrotechnicznego — mówi Leszek Kurycyn, dyrektor operacyjny Manpower Professional.

Niedawne badania Manpower w Niemczech wykazały, że problem z obsadzeniem niektórych stanowisk ma 29 proc. tamtejszych firm. W niektórych branżach przedsiębiorcy wskazują to jako główną barierę w rozwoju firmy.

— Nasi klienci już od kilku miesięcy żywo interesują się otwarciem rynku i zgłaszają nam swoje zapotrzebowanie. Oczekują przede wszystkim specjalistów z dziedzin takich, jak informatyka, telekomunikacja i technologia produkcji — mówi Max Price, szef niemieckiego oddziału agencji rekrutacyjnej Antal International.

Zbliżenie kultur

Niemieckie konfederacje pracodawców i branża pośrednictwa pracy coraz częściej organizują konferencje, których tematem jest otwarcie rynku. Biorą w nich udział eksperci HR i przedsiębiorcy z Polski oraz dyrektorzy personalni z Wielkiej Brytanii, którzy opowiadają o swoich doświadczeniach z polskimi emigrantami. Częstym prelegentem jest Steffen Möller, znany w Polsce z serialu "M jak miłość". Uznawany jest w Niemczech za specjalistę od polskiego społeczeństwa, dlatego jeździ po kraju i w dowcipny sposób przybliża niemieckim przedsiębiorcom polską mentalność.

— Maj 2011 r. to bardzo ważna data dla niemieckich firm, kojarzona zdecydowanie pozytywnie. Dlatego przedsiębiorcy chcą dowiedzieć się jak najwięcej o polskich pracownikach — przekonuje Michael Wehran z Federalnego Związku Firm Pracy Tymczasowej.

Najbardziej gościnne będą obszary najmocniej uprzemysłowione.

— Największe niedobory kadrowe występują w Zagłębiu Ruhry, południowej Bawarii, Hamburgu, Lipsku i Frankfurcie. Tu będzie najłatwiej o pracę — mówi Michael Wehran.

Polacy mają coraz lepszą opinię wśród niemieckich przedsiębiorców. Coraz rzadziej traktują nas jako tanią siłę roboczą.

— Przeprowadziliśmy badanie, w którym pytaliśmy przedsiębiorców: jakiej narodowości pracowników najchętniej zatrudniliby u siebie. Najczęściej wymieniali Polaków. Doceniają ich przede wszystkim za wysokie kwalifikacje i niewielkie różnice kulturowe — twierdzi Frank Schabel z niemieckiego oddziału firmy rekrutacyjnej Hays.

Z otwarcia niemieckiego rynku nie cieszą się tylko tamtejsze związki zawodowe. Obawiają się, że Polacy będą zaniżać poziom wynagrodzeń. Szczególnie niepokoi ich napływ pracowników wysyłanych przez agencje pracy tymczasowej — zatrudnianych formalnie w Polsce, ale pracujących w Niemczech.

— Domagamy się od rządu środków osłonowych. Oczekujemy minimalnej stawki 8,5 EUR za godzinę, również dla pracowników agencji pracy tymczasowej. Ludzie, którzy pracują i żyją w Niemczech, powinni mieć równe prawa, niezależnie od pochodzenia — przekonuje Claudia Falk ze zrzeszenia niemieckich związków zawodowych DGB.

Kapryśne podróże

Czy Polacy odpowiedzą na zaproszenie niemieckich firm i masowo zaczną wyjeżdżać za Odrę? To się okaże. Doświadczenie z ostatnich kilku lat, kiedy otwierały się kolejne unijne rynki pracy, pokazuje, że procesy migracji zarobkowej są trudne do przewidzenia. Po zniesieniu barier w Wielkiej Brytanii i Irlandii w maju 2004 r. emigracja na Wyspy wystrzeliła. Jak szacuje Główny Urząd Statystyczny, w 2002 r. w Wielkiej Brytanii pracowało 24 tys. Polaków. Pięć lat później było ich tam już 690 tys. Społeczność polska w Irlandii wzrosła w tym czasie z 2 do 200 tys.

Otwierające się później rynki pracy we Francji, Hiszpanii czy Włoszech zrobiły na polskich pracownikach już znacznie mniejsze wrażenie. We Francji — mimo straszenia przez tamtejszych związkowców hydraulikiem znad Wisły — w rok po zniesieniu barier liczba Polaków nawet spadła. Do Hiszpanii i Włoch wyjechało zaledwie kilkadziesiąt tysięcy emigrantów.

— Masowa emigracja jest mało prawdopodobna. Niemieckie firmy chętnie płacą za informatyków i konsultantów posiadających nie tylko kwalifikacje, ale również duże doświadczenie oraz biegłą znajomość języka niemieckiego. Osoba spełniająca te kryteria bez problemu znajdzie wysoko płatną pracę w Polsce — przekonuje Marceli Smela, dyrektor generalny IT Kontrakt.

Rewolucji nie spodziewa się też Leszek Kurycyn.

— To nie będzie fala emigracji jak ta na Wyspy. Wyjazdy do Niemiec mogą spowodować zamieszanie na lokalnych rynkach pracy, np. na Śląsku, ale w skali kraju wiele się nie zmieni. Tym bardziej że polscy pracodawcy już zaczęli przeciwdziałać odpływowi pracowników poszukiwanych przez niemieckie firmy, dając im podwyżki — mówi dyrektor Manpower Professional.

Polscy pracownicy na unijnym rynku

Daty otwarcia rynku pracy dla pracowników z Polski i innych nowych krajów Unii Europejskie

1 maja 2004

Wielka Brytania

Irlandia Szwecja

257%

O tyle wzrosła w 2005 r. liczba polskich emigrantów w trzech krajach, które pierwsze otworzyły swój rynek pracy.

1 stycznia 2006

Hiszpania

Portugalia

Finlandia

Grecja

1 sierpnia 2006

Włochy

93,8 tys.

Tylu polskich pracowników zarejestrowało się na irlandzkim rynku pracy w 2006 r. To nawet więcej niż w tym czasie zarejestrowało się Irlandczyków.

1 maja 2007

Holandia

17 mld zł

Tyle pieniędzy w 2007 r. emigranci przelali do rodzin w Polsce. Najwięcej z Wielkiej Brytanii i Irlandii.

1 listopada 2007

Luksemburg

1,86 mln

Tylu Polaków było na emigracji w innym kraju Unii Europejskiej na koniec 2007 r. To szczyt fali emigracji.

1 lipca 2008

Francja

9 tys.

O tyle spadła liczba polskich pracowników we Francji w 2009 r., czyli w pierwszym roku po otwarciu rynku pracy. Strach Francuzów przed polskim hydraulikiem okazał się nieuzasadniony — Polacy zignorowali zaproszenie.

1 maja 2009

Belgia Dania

1,57 mln

Tylu Polaków przebywało na emigracji w Unii Europejskiej na koniec 2009 r. To o 190 tys. mniej niż w rekordowym 2007 r.

1 maja 2011

Niemcy

Austria