W piątek, przed trzydniowym weekendem, Wall Street pokazała, że nie bardzo obawia się wojny handlowej na linii USA – Chiny. Być może pomogło bykom to, że Chiny oświadczyły, iż będą wywiązywać się z wstępnej umowy handlowej między tymi dwoma państwami. Indeksy na Wall Street zakończyły sesję niewielkimi wzrostami.
W poniedziałek giełdy globalne (szczególnie europejskie) wykorzystały nieobecność Wall Street i londyńskiego City (święto w obu krajach) i mocno zyskały. Widać było, że (na razie?) problemy na linii USA – Chiny nie weszły na plan pierwszy, czego oczekiwałem. Nadal ekscytowano się odmrażaniem gospodarki, a indeksy europejskie usiłowały odrobić, stracony do amerykańskich, dystans. Pomagały oceny przyszłości niemieckiego instytutu Ifo oraz odmrażanie kolejnych części gospodarki przez europejskie kraje. Niemiecki XETRA DAX pokonał wreszcie poziom 50% zniesienia bessy.
GPW zachowywała się dużo słabiej. Owszem, indeksy wzrosły, ale na WIG20 obrót był śladowy (brak inwestorów z City), a opór na poziomie 1.670 pkt. ocalał. Za to sWIG80 ustanowił nowy trzymiesięczny rekord (zostało 7,5% do tegorocznego szczytu). Dzisiaj (wtorek 26.05) WIG20 powinien przypuścić atak na opór, bo rano indeksy w Azji mocno zyskiwały, dzięki czemu rosły też kontrakty na amerykańskie indeksy. Zobaczymy, czy Amerykanie nie schłodzą nastrojów.
Przy okazji warto przypatrzeć się pandemii w Japonii. Ten kraj lockdownu w stylu europejskim nie zastosował, nie testował też zbyt intensywnie, a jednak epidemia sama wygasła i Japonia właśnie ogłosiła jej zakończenie. Czytam, że specjaliści wirusolodzy, epidemiolodzy nie wiedzą, dlaczego taki dziwny był przebieg epidemii w tym kraju.
Warto jeszcze wspomnieć o złotym. On wykorzystał barak inwestorów z USA i Wlk. Brytanii i w poniedziałek 25.05 kurs EUR/PLN pokonał wsparcie na poziomie 4,51 PLN otwierając drogę do 4,39 PLN.
