Ubiegłego roku w handlu spożywczym nikt nie będzie wspominał z rozrzewnieniem. Utrzymująca się od lipca deflacja, która w ostatnich miesiącach tylko się pogłębiła, negatywnie odbija się na poziomie przychodów wszystkich sieci handlowych. Mocno cierpią hipermarkety, z których klienci odpływali już wcześniej.

W gronie kurczących się jest E.Leclerc, jeden z najstarszych graczy na rynku hipermarketów, który debiutował w Polsce przed dwoma dekadami. Sieć z francuskim rodowodem podała, że w 2014 r. jej obroty w Polsce — gdzie sklepy działają pod wspólnym szyldem, ale należą do miejscowych przedsiębiorców — sięgnęły 2,747 mld zł. To o 0,08 proc. — czyli tylko 2 mln zł — mniej niż rok wcześniej.
— Mimo trudnej sytuacji gospodarczej utrzymujemy stabilny poziom obrotów — komentuje Jean-Philippe Magre, prezes polskiego E.Leclerca. Tendencja jest jednak spadkowa, bo w porównaniu z 2012 r. przychody sieci spadły aż o 0,9 proc. Choć w liczbach bezwzględnych dużego tąpnięcia nie było, to już na poziomie LFL (czyli na tej samej powierzchni sprzedaży co rok wcześniej) ubytek w przychodach musiał być wyraźny, skoro sieć — mającą 40 placówek— otworzyła w 2014 r. dwa nowe hipermarkety. Problemy mają nie tylko największe sklepy.
Dyskontowa Biedronka, lider polskiego rynku z 36 mld zł obrotów, na poziomie LFL w ubiegłym roku straciła 0,3 proc. To jednak kłopoty sieci ze sklepami o największej powierzchni są najbardziej widoczne. Słabą passę ma brytyjskie Tesco, które w Polsce od maja notuje spadek sprzedaży porównywalnej rzędu 2-2,5 proc. Na innych rynkach środkowoeuropejskich (Węgry, Czechy) zamierza zamykać pojedyncze, nierentowne placówki, to samo ma robić w Wielkiej Brytanii.
A w Polsce? — Decyzje o zamknięciu części sklepów w Wielkiej Brytanii, Czechach i na Węgrzech wynikają ze specyfiki tamtejszych rynków i zostały podjęte niezależnie, w związku z lokalnymi uwarunkowaniami. Grupa Tesco nie informowała o jakichkolwiek planach dotyczących sklepów w Polsce. O szczegółach dotyczących kolejnego roku finansowego poinformujemy tradycyjnie przy okazji jego rozpoczęcia, a w Tesco zaczynamy go 1 marca — mówi Michał Sikora, rzecznik Tesco, które ma 452 sklepy nad Wisłą.
Francuski Carrefour podawał w połowie stycznia, że w Polsce wiedzie mu się nieźle i osiągnął w ubiegłym roku wzrost sprzedaży porównywalnej. W jakiej skali — nie wiadomo, a warto pamiętać, że sieć w ostatnich latach mocniej stawia na rozwój małych, franczyzowych formatów. Inni duzi gracze hipermarketowi — Auchan i przejmowany przez niego Real, a także Kaufland z Grupy Schwarz — nie podali dotychczas wyników. © Ⓟ